Strony

piątek, 4 listopada 2016

[71] FILMOWO: Nick i Norah

Tytuł oryginału: Nick and Norah's Infinite Playlist

Reżyseria: Peter Sollett

Scenariusz: Lorene Scafarian

Na podstawie: Rachel Cochn, David Levithan "Nick i Norah. Playlista dla dwojga"

Gatunek: Dramat, Komedia, Romans

Czas trwania: 1 godz. 30 min.

Premiera: 6 września 2008 (świat)

Produkcja: USA

Obsada: Michael Cera, Kat Dennings, Aaron Yoo, Rafi Gavron, Ari Graynor, Alexis Dziena, Jonathan B. Wright

Ocena: 5/10

Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com


Po rozstaniu z Tris, Nick nie może dojść do siebie. Nie potrafi zrozumieć, że dziewczyna definitywne z nim skończyła - ba, już nawet zapomniała, że była z nim w związku. Chłopak pogrąża się w depresji i by wyrazić miłość do dziewczyny, cały czas tworzy dla niej playlisty z jego ulubionymi kawałkami, które mogły by się jej spodobać. Przypadkiem Norah - szkolna koleżanka Tris - znajduje nagrane przez chłopaka płyty i zakochuje się we wszystkich przygotowanych składankach. Szybko okazuje się, że tą dwójkę łączy taki sam gust muzyczny. Gdy wkrótce przypadkowo ich losy się spotykają, przyjaciele chłopaka, aby wyciągnąć go z depresji, proszą Norah, aby zrobiła wszystko, by odwrócić jego uwagę od podłej i zarozumiałej Tris. Para wyrusza na poszukiwanie ich ulubionego zespołu Where's Fluffy, który ma zagrać koncert gdzieś w Nowym Jorku, jednocześnie zaczynając poznawać siebie nawzajem.


Na poznanie tej historii miałam ochotę już od bardzo dawna - w końcu jej głównym wątkiem jest muzyka, a ja po prostu uwielbiam gdy fabuła kręci się właśnie wokół niej). Na początku tego roku, nakładem Wydawnictwa Bukowy Las, ukazała się nawet książka, na której podstawie powstał ów film, ja jednak od samego początku chciałam najpierw sięgnąć właśnie po jej ekranizację. Choć spodziewałam się otrzymać całkiem fajną produkcję, okraszoną dodatkowo wspaniałą muzyką, otrzymałam coś, z czego jestem bardzo rozczarowana.

\
Głównymi bohaterami całej produkcji są oczywiście tytułowi Nick i Norah, w których kolejno wcielili się Michael Cera oraz Kat Dennings. I jak do postaci Nicka nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń, gdyż w sumie to dzięki niemu dotrwałam do końca filmu, tak Norah strasznie działała mi na nerwy. W sumie sama postać byłaby nawet ciekawa, jednak tutaj największe zarzuty mam do aktorki, która się w nią wcielała. Kat Dennings miałam już okazję poznać w filmie Króliczek oraz przelotnie w serialu Dwie spłukane dziewczyny i oglądając Nicka i Norah doznałam jakiegoś okropnego deja vu - przecież Norah to po prostu połączenie obydwóch postaci z właśnie tych produkcji, w których widziałam Kat! Na prawdę, dla mnie ona po prostu za każdym razem gra tak samo, jakby w każdym z filmów czy seriali grała po prostu jedną osobę. Dodatkowo niemożliwie denerwował mnie sam sposób bycia tej aktorki - zero życia, zero jakichkolwiek emocji. Czasem tylko trochę się zaśmiała, ale jak dla mnie to był strasznie sztuczny śmiech. W moim odczuciu aktorka ta w ogóle nie potrafiła poradzić sobie z tą rolą. Z ciekawości obejrzę jeszcze jakiś film z jej udziałem, ale tylko dlatego, by się przekonać, czy rzeczywiście wszędzie gra ona tak samo.


Nie mam pojęcia, co miałabym powiedzieć wam na temat historii zawartej w filmie. Wiem, że nie tego się spodziewałam. Niby cały czas się w niej coś działo, jednak dla mnie to wszystko było stanowczo nieprzemyślane. Niby jakiś pomysł był. jednak wyszło tak, jakby ktoś powrzucał kilka wątków do jednej miski i na chybił trafił wybierał, który ma iść następny. Niby głównym tematem, wokół którego działa się historia był motyw poszukiwania przez bohaterów Where's Fluffy, jednak twórcy chyba nie mogli się zdecydować, czy to wystarczy i wręcz na siłę wcisnęli do całości wątek, w którym Nick, Norah i przyjaciele chłopaka poszukiwali przyjaciółki Norah, która zagubiła się gdzieś pijana po imprezie. No i jeszcze osoba Tris, znów wepchnięta nie wiadomo po co do całości. Podczas seansu wiele razy odnosiłam wrażenie, że twórcy sami do końca nie wiedzieli, co chcieli osiągnąć. Nie mam jeszcze porównania do książki, więc nie wiem czy to wina autorów powieści, czy też twórców ekranizacji, ale zdecydowanie ktoś popełnił tutaj wiele błędów, które tylko zaszkodziły całości.


Jedyne, co prócz postaci Nicka podobało mi się w filmie najbardziej, to jego klimat. Świetnie, że akcja została osadzona w Nowym Jorku, a twórcy dobrze poradzili sobie z odwzorowaniem jego charakteru w całej produkcji - ja przynajmniej tak wyobrażam sobie to miasto nocą.

Jestem bardzo zawiedziona całym filmem - spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Szczerze mówiąc w tym momencie nie mam nawet ochoty na zapoznanie się z książką, gdyż obawiam się, że mogę w niej otrzymać dokładnie taki sam kiepski miszmasz, jaki otrzymałam w ekranizacji. Niby dobrnęłam do końca produkcji, jednak zrobiłam to raczej z przymusu, niż z przyjemności. Cały czas starałam się dostrzec więcej plusów tej historii, jednak bardzo ciężko tego dokonać. Myślę, że gdyby kilka wątków stamtąd wyrzucić, coś nowego dodać i rozwinąć jeden czy dwa z tych, które zostały już przedstawione, mogłoby wyjść coś znacznie lepszego. Cóż, ja mówię nie i wersji filmowej raczej już nie powrócę (no chyba, że na prawdę będzie mi się nudzić), a nad książką muszę się jeszcze poważnie zastanowić - nie chciałabym marnować na nią zbytnio czasu, gdyby okazała się równie kiepska, co jej ekranizacja.


4 komentarze:

  1. Jeśli mam być szczera, to po raz pierwszy słyszę o tym filmie i po twojej recenzji jakoś nie spieszy mi się aby go obejrzeć - nie zachęciła mnie. Może kiedyś, jeśli nadarzy się okazja, ale żebym zrobiła to "specjalnie", to nie, dziękuję.

    Pozdrawiam cieplutko ^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi akurat ten film się podobał. Może był taki misz masz, bo to wszystko działo się w jedną noc. A poszukiwanie przyjaciółki Norah według mnie było zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tym filmie ; )

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker