Strony

piątek, 13 stycznia 2017

[76] FILMOWO: Osobliwy dom pani Peregrine

Tytuł oryginału: Miss Peregrine's Home For Peculiar Children

Reżyseria: Tim Burton

Scenariusz: Jane Goldman

Na podstawie: Ransom Riggs "Osobliwy dom pani Peregrine"

Gatunek: Fantasy, Przygodowy

Czas trwania: 2 godz. 7 min.

Premiera: 7 października 2016 (Polska), 29 sierpnia 2016 (świat)

Produkcja: Belgia, USA, Wielka Brytania

Obsada: Asa Butterfield, Eva Green, Ella Purnell, Samule L. Jackson, Judi Dench

Ocena: 6/10

Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com

Jake Portman wiedzie normalne życie zwykłego amerykańskiego nastolatka, do czasu, gdy dostaje tajemniczy telefon od dziadka, który informuje go, że coś próbuje go dopaść. Gdy bohater zjawia się w domu mężczyzny wkrótce odnajduje go bliskiego śmierci w lesie. Zanim jednak ginie Abe prosi wnuka, aby ten udał się do sierocińca, o którym opowiadał mu w dzieciństwie, aby dyrektorka Pani Peregrine wszystko mu wytłumaczyła. Wkrótce, chcąc pogodzić się ze śmiercią dziadka, chłopak wraz z ojcem udaje się do Anglii na tajemniczą wyspę by odnaleźć ów kobietę, jednak szybko się okazuje, że sierociniec został zbombardowany w czasie II wojny światowej, a przebywające w nim osoby zginęły.


Może pamiętacie, że gdy dowiedziałam się o pracy nad ekranizacją książki Ransoma Riggs, bardzo się z tego ucieszyłam i wprost nie mogłam doczekać się, aż film wejdzie już do kin. Dodatkowo fakt, iż to właśnie Tim Burton miał wyreżyserować tą produkcję jeszcze bardziej mi się spodobał i byłam przekonana, że otrzymam coś na prawdę niesamowitego, Jak dotąd żaden film w reżyserii Burtona jeszcze mnie nie zawiódł i gdyby ktoś wówczas powiedział mi, że właśnie Osobliwy dom Pani Peregrine okaże się być tym pierwszym z pewnością bym go wyśmiała. Jednak jak się okazało w końcu musiał nadejść ten czas, gdyż ekranizacja tak wspaniałej książki okazała się być dla mnie wielką klapą...


Zacznijmy jednak od początku. W filmie już podczas pierwszych scen poznajemy głównego bohatera -  niejakiego Jake Portmana. Czytając książkę bardzo polubiłam tą postać, czego zdecydowanie nie mogę powiedzieć o jej filmowej wersji. Od samego początku wydawał mi się on być niezwykle nudny i zdecydowanie nie przyciągał do siebie mojego zainteresowania. Chyba nie tak wyobrażałam sobie Jakea jakiego poznałam wcześniej i bardzo żałuję, że wcielającemu się w niego Asa Butterfield nie udało się oddać tej niezwykłości książkowego Jakea. Kolejną rzeczą, która nie spodobała mi się w tej adaptacji był tak słabo pociągnięty wątek wizyt u psychologa Jakea. Nie mówię, że mielibyśmy przez 2/3 filmu siedzieć i oglądać, jak chłopak żal się psychologowi, jednakże tak na prawdę nie dowiadujemy się z tego praktycznie nic, a postać dr Golan znika z naszej pamięci tak szybko, jak się pojawiła.

Szczerze mówiąc, chyba jedną z trzech rzeczy, które mi się w tej ekranizacji spodobały była postać Pani Peregrine i wcielająca się w nią Eva Green. Choć czytając książkę wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej (w końcu była tam przedstawiona jako starsza i powiedziałabym spokojna kobieta), to mimo wszystko bardzo spodobała mi się interpretacja tej bohaterki w wykonaniu Evy Green. Lubię tą aktorkę i mimo że nigdy jakoś specjalnie nie przyglądałam się jakoś dokładnie jej grze, to tutaj bardzo mnie ona zaciekawiła i w sumie to ona stała się między innymi powodem, dla którego nie wyłączyłam filmu w połowie. Była to nieco inna jednak mimo to ciekawa interpretacja postaci z książki i żałuję tylko, że reszta wypadła tak kiepsko.


Przykro mi, gdy myślę o tym, że minusów jest w tej ekranizacji o wiele więcej niż plusów. W sumie te drugie mogłabym policzyć chyba na palcach jednej ręki. Wracając jeszcze na chwilę do postaci jestem ogromnie rozczarowana ojcem Jakea (po prostu nie mogłam patrzeć na tego bohatera!) oraz osobą Barrona, w którego wcielił się Samuel L. Jackson (to była kompletna porażka), jednak chyba najbardziej żałuję, że w filmie tak bardzo zostały pomieszane wszystkie postaci osobliwych dzieci - szczególnie jeśli chodzi o Emmę i Bronwyn. W przypadku tej drugiej oczekiwałam dobrze zbudowanej dziewczynki wzrostu zbliżonego do Jakea, a na ekranie zobaczyłam kogoś całkowicie innego - kogoś, kto kompletnie odbiega od opisu Bronwyn z książki. Uważam więc, że jeśli chodzi o postaci i wcielających się w nich aktorów zaszło tutaj kompletne nieporozumienie.


Jak wspomniałam na początku, bardzo ucieszyłam się, gdy dotarła do mnie informacja, że to Tim Burton został reżyserem ekranizacji. Teraz jednak bardzo tego żałuję, gdyż choć miejscami było delikatnie wydać ten charakterystyczny dla reżysera styl, to jednak oglądając miałam wrażenie, jakby nie zrobił on tutaj praktycznie nic. Zawsze uważałam go za wspaniałego artystę o niezwykle oryginalnych wizjach, jednak tym razem bardzo mnie rozczarował.

Podsumowując więc, Osobliwy dom Pani Peregrine to chyba jedna z najgorszych ekranizacji, jakie w życiu widziałam. Zmarnowano tutaj na prawdę genialny pomysł na treść, przez co powstało coś na prawdę fatalnego. Podejrzewam, że osobom, które z tą historią nie miały jeszcze nic do czynienia, film może się spodobać, jednak ci, którzy lekturę przynajmniej jednej części serii mają już za sobą, będą równie mocno rozczarowani, co ja. Cały czas też myślałam, że tak jak w przypadku powieści, powstaną trzy części filmu, a z tego co zrozumiałam wrzucono wszystko, co autor do tej pory stworzył do jednego worka, wymieszano i stworzono kompletnie nie pasujący do siebie miszmasz.
Powiem krótko, jeśli czytaliście już Osobliwy dom Pani Peregrine, odpuśćcie sobie lepiej jej ekranizację (szkoda, żebyście zepsuli sobie obraz tak genialnej fabuły), jeśli natomiast nie znacie w ogóle jeszcze tej historii mocno zastanówcie się, czy chcecie stracić czas na film.


10 komentarzy:

  1. Film zdecydowanie nie dla mnie, jakoś nie te klimaty, ale rozpoznaję tę małą dziewczynkę ze zdjęcia - kojarzę ją z serialu Humans. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jeśli nie zdecydujesz się na ten film, za dużo cię nie ominie ;) Jednak zdecydowanie polecam ci książkę :D

      Usuń
  2. Bardzo chciałam obejrzeć ten film, ale chyba powinnam najpierw poznać książkę. Myślę, że film można zobaczyć bez znajomości lektury, ale dla mnie to jakieś takie niekompletne. A więc na pewno film obejrzę, ale jeszcze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie można go obejrzeć bez wcześniejszego czytania, jednak ja polecam ci najpierw zapoznać się właśnie z pierwowzorem ekranizacji :)

      Usuń
  3. Nie czytałam książki i filmu też nie miałam zamiaru oglądać, ale bardzo ciekawi mnie postać Asy Butterifelda, która Ciebie niestety rozczarowała :( Nie wiem czy zobaczę, może jak mnie najdzie ochota na coś takiego to się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci tak, film odradzam i to bardzo mocno, jednak książkę koniecznie musisz przeczytać :) Uwierz mi, tam postać Ashy jest zdecydowanie ciekawsza ;)

      Usuń
  4. Trafiłam na tę książkę w czasie zakupów w super markecie i właśnie przez hasło, że została wyreżyserowana przez burtona ją kupiłam . Jak wróciłam najpierw objerzałam film a potem przeczytałam książkę i zgadzam się z Tobą, że jest porachą... Mnie najbardziej denerwowało to zamieszanie z osobliwymi dziećmi - Emma zamiast olive , olive jakaś taka strasznie duża... xD . Jednak zgadzam się z osobą Pani Peregrine , że Eva pasowała na nią świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zbyt dużo jest tam po prostu namieszane. Moim zdaniem było dobrze tak, jak autor przedstawił to w książce :)

      Usuń
  5. Moja historia z tą książką, zaczęła się i nie skończyła, bo wynudziłam się przy pierwszych 50 stronach i miałam ciekawsza rzeczy do czytania. Więc tak jak napisałaś, że Ci który nie czytali książki, polubią film. Mi się podobał, nie był jakiś genialny, taki ok, ale i tak mam zamiar wrócić do papierowej wersji i z tego co czytam, nie powinnam się zawieść :D

    Pozdrawiam, Madzia <3
    maddicblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, że dasz jej jednak szansę bo na prawdę warto :)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker