sobota, 30 sierpnia 2014

[3] FILMOWO: Łatwa dziewczyna

Tytuł oryginału: Easy A
Reżyseria: Will Gluck
Scenariusz: Bert V. Royal
Gatunek: Komedia
Produkcja: USA 
Czas trwania: 1 godz. 32 min.
Premiera: 26 listopada 2010 (Polska), 11 września 2010
                  (świat)
Moja ocena: 10/10

Olive Penderghast (Emma Stone) jest zwykłą, nierzucającą się w oczy uczennicą liceum, do czasu, aż przez pewną plotkę zmienia się całe jej życie. Otóż aby wymigać się od wyjazdu ze swoją najlepszą przyjaciółką i jej dziwnymi rodzicami pod namiot Olive opowiada Rhiannon, że ma zaplanowaną randkę z przyjacielem brata - studentem. W rzeczywistości jednak spędziła weekend w domu. Gdy w szkole opowiada przyjaciółce co robiła, przez przypadek wymyśla, że na randce doszło do czegoś poważnego. Nagle cała szkoła dowiaduje się o "wyczynach łóżkowych" Olive i z niezauważalnej dziewczyny staje się najpopularniejszą osobą w szkole. 

Z początku bohaterka stara się odkręcić zaistniałą sytuację, jednakże nikt jej nie wierzy, wręcz przeciwnie ludzie zaczynają sami wymyślać niestworzone historie na temat tego wydarzenia. 

W końcu jednak dziewczyna, podczas szkolnej kary wyjawia prawdę Brandonowi - koledze ze szkoły, który jest gnębiony przez innych uczniów z powodu preferencji seksualnych. Chłopak prosi ją o przysługę - chce aby Olive pomogła mu oszukać innych, że tak na prawdę jest hetero. Wkrótce dziewczyna dostaje podobne propozycje od uczniów w podobnej sytuacji (gnębionych, wyśmiewanych), którzy znają prawdę. Za każdą przysługę dziewczyna dostaje od nich różne prezenty, jak na przykład kupony do sklepów, czy karty upominkowe. 


To jednak nie poprawia sytuacji dziewczyny, tylko jeszcze bardziej utrwala jej wizerunek puszczalskiej. Aby wszystkim dopiec i jeszcze bardziej ich zdenerwować dziewczyna postanawia upodobnić się do bohaterki szkolnej lektury ("Szkarłatna litera"). Ubiera się tylko w kontrowersyjne stroje z doszytą czerwoną literką "A".

Wszystko wkrótce wymyka się jednak spod kontroli, dziewczyna traci najlepszą przyjaciółkę, zostaje oskarżona o zarażenie chlamydią... Nikt, z osób którym pomogła nie chce pomóc Olive udowodnić prawdy więc dziewczyna postanawia w internecie przedstawić wszystkim swoją wersję wydarzeń.

  "Łatwa dziewczyna" jest świetnie wykreowana komedia, która dzięki dobrze skomponowanej obsadzie z pewnością nie u jednego wywoła szeroki uśmiech, a także zachęci do płaczu. 

Na duży plus zasługują tu aktorzy, tacy jak Emma Stone, Amanda Bynes, czy Stanley Tucci i Patricia Clarkson. To tak na prawdę oni spowodowali, że zakochałam się w tym filmie i mogłabym oglądać go codziennie setki razy.
Na wielkie brawa zasługuje tu również oryginalna historia, z którą jak dotąd jeszcze nigdy się nie spotkałam. Film pokazuje nam, jak jedna plotka może odmienić nasze życie, i że czasem rzeczywiście warto mówić prawdę, gdyż kłamstwo w końcu i tak wyjdzie na jaw. 

"Łatwą dziewczynę" polecam oczywiście wszystkim fanom Emmy Stone, jak i tym, którzy mają ochotę na obejrzenie świetnej komedii, która daje też do myślenia. 

Pozdrawiam Katherine Parker

czwartek, 28 sierpnia 2014

[6] Harry Potter i Komnata Tajemnic

Autor: Joanne Kathleen Rowling
Tytuł oryginału: Harry Potter And The Chamber Of Secrets
Cykl: Harry Potter
Tom: II
Ilość stron: 355 stron
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 10/10

Harry Potter jest uczniem szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart. Był jeszcze niemowlęciem, gdy największy czarnoksiężnik świata, Lord Voldemort zabił jego rodziców. Dzięki niespotykanej sile magicznej Harry uszedł z życiem, lecz Voldemort ponowił atak. W jaki sposób jedenastoletniemu chłopcu udało się pokonać czarnoksiężnika, dowiecie się z pierwszego tomu pt. Harry Potter i Kamień Filozoficzny.

Harry musi zmierzyć się z przerażającym potworem z Komnaty Tajemnic na zamku Hogwart.Stworzyć tę komnatę mógł jedynie prawowity dziedzic Slytherina, a w skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności podejrzenie pada na Harry'ego... W dodatku jeden z najbliższych przyjaciół bohatera znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Kto na prawdę wypuścił potwora? Jaka była przeszłość Hagrida? Jakie sekrety skrywa rodzina Malfoya? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w drugim tomie przygód Harry'ego Pottera.

Harry Potter rozpoczyna nowy rok szkolny w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Mało brakowało, a by do tego nie doszło, gdyż za karę państwo Dursley, u których wychowuje się Harry zamknęli go w jego pokoju, a do okien przymocowali kraty. Wszystkie jego rzeczy potrzebne do przebywania w Hogwarcie zamknęli w komórce pod schodami. Na dodatek chłopak nie otrzymuje żadnych listów od swoich szkolnych przyjaciół. Harry zaczyna podejrzewać, że może jednak nikt go nie lubi i nikt nie chce, aby wracał do szkoły. Pewnego dnia Harry'ego odwiedza tajemniczy gość - domowy skrzat o imieniu Zgredek. Bohater dowiaduje się od Zgredka, że to właśnie od zabierał wszystkie listy zaadresowane jego imieniem, gdyż nie chciał, by ten wracał do Hogwartu. Tłumaczył się, że czeka go tam poważne niebezpieczeństwo, ale nie chciał powiedzieć na czym ma ono polegać.

Harry powoli zaczynał myśleć, że rzeczywiście już nigdy nie wróci do tej wspaniałej szkoły, gdy tu nagle pewnej nocy pod oknem chłopca zjawia się latający samochód z Ron'em, Fred'em i George'm w środku. Bracia przybyli na Privet Drive, aby uratować Harry'ego z niewoli.

Nadszedł czas na udanie się na peron 9 i 3/4. Harry myślał, że już nic nie może pójść nie tak. Okazało się jednak, że Harry i Ron nie mogą się tam dostać - jakby ktoś zaczarował barierkę przez którą przechodzili w zeszłym roku. Nie wiedząc co robić zdecydowali się pożyczyć latający samochód pana Wesley'a. Po mimo późniejszego spotkania z wierzbą bijącą udało im się w końcu trafić do Hogwartu.

"- Więc to Zgredek przeszkodził nam wsiąść do pociągu i złamał ci rękę... - Pokręcił głową. - Wiesz co, Harry? Jeśli on będzie wciąż próbował ratować ci życie, to cię w końcu załatwi na dobre."

Wszyscy myśleli, że tegoroczny rok szkolny będzie zwyczajny i nudny, uczniowie będą skupiać się na nauce, aby jak najlepiej zdać egzaminy końcowe. W Hogwarcie mają jednak miejsce dziwne wypadki - kilku uczniów, kot woźnego i duch z wierzy Gryffindor'u zostają spetryfikowani. Na ścianie pojawia się także tajemniczy napis informujący, że legendarna Komnata Tajemnic znów została otwarta. Harry wraz z Ronem i Hermioną postanawiają rozwiązać powstałą zagadkę.
Czy Komnata rzeczywiście została otwarta? Jakiego potwora skrywa?

"Harry Potter i Komnata Tajemnic" to drugi już tom z serii o chłopcu, który przeżył spotkanie z  Sami - Wiecie - Kim. Harry jest już na drugim roku w szkole Magii i Czarodziejstwa, zna już poniekąd swoją historię, choć nie wszystko zostało jeszcze wyjaśnione. W tej części pojawiają się nowi bohaterowie, jak na przykład nowy profesor obrony przed czarną magią - Gilderoy Lockhart. Jest to na prawdę bardzo zabawna postać. Szczyci się swoimi imponującymi magicznymi osiągnięciami, które spisał w licznych książkach. Jest on bohaterem bardzo zadufanym w sobie. Uważa się za najlepszego z najlepszych, nikt nie może mu dorównać. Bardzo rozbawiła mnie pierwsza lekcja Harry'ego z tym nauczycielem. Lockhart postanowił przeprowadzić test, aby sprawdzić co udało się zapamiętać uczniom z lektury jego książek. Pytania były tak zabawne, że muszę przyznać, iż gdybym sama miała rozwiązywać taki test padłabym chyba tam ze śmiechu.

"1. Jaki jest ulubiony kolor Gilderoya Lockharta?
2. Jakie jest skryte pragnienie Gilderoya Lockharta?
3. Jakie jest, według ciebie, największe do tej pory osiągnięcie Gilderoya Lockharta?
...
54. Kiedy przypadają urodziny Gilderoya Lockharta i jaki byłby idealny dla niego prezent?"

Styl autorki jest oczywiście niesamowity i kolejny raz spowodował, że nie mogłam oderwać się od lektury. J. K. Rowling znów stworzyła coś niesamowitego, wdrożyła kolejne niesamowite elementy do świata czarodziejów i spowodowała, że pokochałam Harrego Pottera jeszcze bardziej. 

Myślę, że dalsze komentarze będą tu zbędne. Harry Potter jest czymś co każdy powinien poznać - niezależnie czy poprzez film czy poprzez książkę. I jedno i drugie jest na prawdę fantastyczne i za każdym razem, gdy zapoznaję się z tą historią czuje się jakbym poznawała ją po raz pierwszy.

 "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności."

HARRY POTTER:
harry potter i kamień filozoficzny | harry potter i komnata tajemnic | harry potter i więzień azkabanu | harry potter i czara ognia | harry potter i zakon feniksa | harry potter książę półkrwi | harry potter i insygnia śmierci 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

[5] Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Autor: Joanne Kathleen Rowling
Tytuł oryginału: Harry Potter and The Philosopher's Stone
Cykl: Harry Potter
Tom: I
Ilość stron: 318 stron
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 10/10

Harry Potter - sierota i podrzutek, od niemowlęcia wychowywany był przez ciotkę i wuja, którzy - podobnie jak ich rozpieszczony syn Dudley - traktowali go jak piąte koło u wozu. Pochodzenie chłopca owiane jest tajemnicą; jedyna pamiątka z przeszłości to zagadkowa blizna na jego czole. Skąd jednak biorą się niesamowite zjawiska, które towarzyszą nieświadomemu niczemu Potterowi? Wszystko wyjaśni się w jedenaste urodziny chłopca, a będzie to dopiero początek Wielkiej Tajemnicy...

Pewnej tajemniczej nocy pod dom państwa Vernona i Petunii Dursley zostaje podrzucone małe zawiniątko, w którym znajduje się chłopczyk z dziwną blizną na czole w kształcie błyskawicy. Państwo Dursley z dołączonego listu dowiadują się, że jest to siostrzeniec Petunii - mały Harry Potter (syn znienawidzonej przez nią siostry Lily i jej męża James'a). Jest to najgorsza rzecz, jaka mogła stać się tym jakże nieczułym, wrednym i wywyższającym się ponad wszystkich ludziom. No ale cóż... W liście nadanym przez Albusa Dumbledore zostają wyjaśnione powody, dlaczego chłopca "dostarczono" właśnie im, jak i prośba o opiekę nad chłopcem.

"Blizny mogą się przydać. Sam mam jedną nad lewym kolanem, jest doskonałym planem londyńskiego metra."

Mijają kolejne lata. Harry dowiedział się tylko, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym i nie zastała mu już żadna rodzina, tylko wuj Vernon, ciotka Petunia i wstrętny kuzyn Dudley - oczko w głowie wujostwa. Harry nie jest obdarzany przez opiekunów miłością i szacunkiem, wręcz przeciwnie... Musi nosić stare ubrania kuzyna, choć są one dla niego cztery razy za duże, mieszka w okropnej komórce pod schodami zamieszkiwanej również przez pająki. Można nawet powiedzieć, że w pewnym sensie pełni on funkcję służącego dla rodziny. A Dudley? Dudley nie robi nic... Jest rozpieszczony, ciągle dostaje nowe zabawki, które psuje już po tygodniu, wraz ze swoją bandą bije Harrego i wyśmiewa się z niego publicznie. Krótko mówiąc traktuje chłopca jak śmiecia. Tak, życie Harrego nie jest usłane różami.

Pewnego zwyczajnego dnia Harry dostaje list. Wujostwo jednak zabrania mu go przeczytać. Podczas kolejnych dni nadchodzą kolejne listy zaadresowane do chłopca w coraz większych ilościach. W końcu zdesperowany wuj decyduje się uciec przed nimi z domu i wraz ze swoją rodziną, i Harrym, przenosi się do małej drewnianej chaty na morzu z pełnym optymizmu nastawieniem, bo przecież listonosz nie dostarczy im listu na środku morza. W noc jedenastych urodzin Harry'ego do chaty włamuje się tajemniczy i olbrzymi mężczyzna. Rubeus Hagrid oznajmia chłopcu że jest czarodziejem ,a listy, które wciąż dostaje, nadawane są ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

W ten właśnie sposób zaczyna się fantastyczna przygoda chłopca, który myślał, że nic dobrego nie może go już w życiu spotkać. Okazuje się, że nie jest ona wcale tak biedny jak myślał. Rodzice zostawili mu całkiem spory majątek ,dzięki któremu bez problemu może nabyć wszystkie potrzebne rzeczy do rozpoczęcia nauki w Hogwarcie.  Harry dowiaduje się również, że w świecie czarodziejów jest bardzo sławny, tylko w zasadzie nie wie dlaczego... Napotkani na ulicy czarodzieje i czarownice pokazują go sobie palcami i szepczą między sobą, podchodzą, aby się z nim przywitać i uścisnąć mu dłoń.

"[...] ludzie mają wrodzony talent do wybierania tego, co dla nich najgorsze."

W szkole Harry poznaje kilku nowych przyjaciół - Rona Wesleya, Hermionę Granger, Neville'a Longbotom'a i wielu innych. Trafia także na trop tajemniczego Kamienia Filozofów, którego chce ukraść jeden z nauczycieli. Czy uda mu się powstrzyma go przed kradzieżą. Jak zakończy się ta przygoda młodego czarodzieja?

Harry Potter - postać znana chyba wszystkim zarówno młodym jak i tym starszym. Nie znam nikogo, kto mimo iż nie czytał książki i nie oglądał ekranizacji nie słyszałby chociażby o tym chłopcu. Postać, magiczny świat i niezwykłe przygody głównego bohatera wykreowana przez J. K. Rowling sprawiły, że nie tylko ci młodzi, ale również ci trochę starsi z wielką radością sięgają po książki o młodym czarodzieju i czytają je z zapartym tchem nawet po kilkanaście razy.

Nie muszę więc chyba mówić, że dla mnie Harry Potter to jedna z najlepszych książek które w życiu czytałam. Choć sięgnęłam po nią stosunkowo późno przygody Harry'ego nie są mi obce, gdyż od chwili wyprodukowania pierwszego filmu namiętnie oglądam każdą część - choć niektóre znam już na prawdę na pamięć.

Książka sprawiła, że dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy, które w filmie nie były wyjaśnione, a jako, że jestem osobą bardzo ciekawską stało się to dla mnie nie lada gratką.

 O tej książce mogłabym pisać na prawdę bardzo dużo, ale uważam, że ci którzy nie mieli jeszcze przyjemności się z nią zapoznać powinni poznać ją sami i sami się do niej przekonać, choć myślę, że będzie to na prawdę łatwe. Osobiście znam kilka osób, które choć normalnie nie sięgają po żadną książkę nie mogły oderwać się od ani jednej z części książek o Harrym Potterze.

Tak więc tych, którzy książki jeszcze nie przeczytali namawiam i będę namawiać, aż tego nie zrobią, gdyż uważam że jest to książka obowiązkowa do przeczytania dla każdego - wiek nie ma tu znaczenia.

HARRY POTTER:
harry potter i kamień filozoficzny | harry potter i komnata tajemnic | harry potter i więzień azkabanu | harry potter i czara ognia | harry potter i zakon feniksa | harry potter książę półkrwi | harry potter i insygnia śmierci 

sobota, 23 sierpnia 2014

[4] Olśnienie

Autor: Aimee Agresti
Tytuł oryginału: Illuminate
Cykl: Złocone skrzydła
Tom: I
Ilość stron: 475 stron
Wydawnictwo: Remi
Ocena: 8/10

Trochę "Portret Doriana Gray'a", a trochę "Diabeł ubiera się u Prady".
Czułam na sobie jego wzrok, ciężki i roztargniony. Zbliżył się do mnie i poczułam przyjemny aromat cedru. Jego głos brzmiał łagodnie.
- Pomyśl, Haven, możesz dokonać wielkich rzeczy.
- Chyba nie do końca rozumiem, czego ode mnie chcesz.
Pochylił się, a jego oddech sprawił, że po skórze przebiegł mi dreszcz, a moje blizny obudziły się z uśpienia i zaczęły piec.
- Chcę twojej duszy - wyszeptał. - Proszę, oddaj mi swoją duszę.

Grzeczna licealistka Haven odbywa staż w ekskluzywnym hotelu w Chicago. Poznaje tam Luciana mężczyznę ze snów, i zakochuje się nim. Dostrzega jednak, ze piękni ludzie z hotelu, nie są tacy, jakimi chcieliby się wydawać. Co więcej, mają straszliwy plan i trudnią się kupowaniem dusz. Kto wygra w walce o duszę Haven?

Haven jako pięcioletnia dziewczynka zostaje odnaleziona w rowie. Przewieziono ją do szpitala, gdzie jedna z pielęgniarek - Joan - opatruje jej rany, zaprzyjaźnia się z nią, a później, jako, że dziewczynka jest NN i nie ma żadnych wieści o jej opiekunach, postanawia ją adoptować. Mijają lata, a Haven jest już szesnastoletnią licealistką. W szkole radzi sobie świetnie, ma wspaniałe oceny, a jej dalsza kariera zapowiada się obiecująco. Pewnego dnia dyrektorka szkoły wzywa dziewczynę do swojego gabinetu i informuje, że została wybrana do udziału w programie, który ma zapewnić jej lepsze punkty na studiach. Haven, wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Dante i Lance'm - szkolnym kujonem, zostaje wybrana z pośród setek uczniów, co jest dla niej sporym wyróżnieniem. Trafiają na staż do nowo otwartego hotelu, dla ludzi z wyższych sfer. Miejsce to było niegdyś siedzibą legendarnego gangstera - Al'a Capone i to właśnie na tej historii oparty jest styl hotelu.

"W dzisiejszych czasach wszystko, co grzeszne, jest atrakcyjne, prawda?"

Lexington jest jednak specyficznym miejscem - wszystkie osoby, które tam pracują są niesamowicie piękne, jakby właśnie wyszli z okładek czasopism o modzie lub słynnych kinowych produkcji. Zarówno Aurelia, jak i Lucjan oraz wszyscy z Oddziałów mają jedną cechę wspólną - ich piękno onieśmiela, wabi, zachwyca, kusi. Takich ludzi nie spotyka się po prostu na ulicy. 

Haven próbuje się odnaleźć w nowym miejscu, w miejscu, do którego po prostu nie pasuje. Na początku swojej przygody w LH otrzymuje znaleziony przez Lance'a czarny , pusty notes z jej imieniem. Pewnego dnia dziewczyna zauważa, że nie jest on wcale taki pusty. Pojawiają się tam napisy, które są skierowane właśnie do niej, lecz nie wiadomo od kogo są te wiadomości.

Haven wkrótce dowiaduje się, że przybycie jej i jej rówieśników do hotelu nie było tylko przypadkiem. Jego pracownicy bowiem sprzedali swoje dusze szatanowi i teraz sami rekrutują innych do tego czynu. Dziewczyna odkrywa w sobie także wielką moc i powoli poznaje swoją przeszłość. Czy uda się jej przezwyciężyć wysłanników samego diabła i uratować niewinne dusze?

"Może gdybyśmy byli głupsi, życie byłoby prostsze?"

"Olśnienie" to całkiem niepozorna książka, która szalenie mnie wciągnęła. Jak dotąd nie spotkałam się jeszcze z taką fabułą. Muszę przyznać, że autorka miała na prawdę ciekawy pomysł. Na duży plus zasługują również bohaterowie powieści. Bardzo podobała mi się postać Lucjana - przystojnego pracownika hotelu o nienagannych manierach i ogromną pewnością siebie. W cale się nie dziwię, że Haven również wpadło w oko. Bardzo zaskoczyła mnie również historia wcześniejszego życia Lucjana - jeszcze przed rekrutacją. Muszę się przyznać do tego, że po cichu kibicowałam jemu i Haven mając nadzieję, że może będzie jednak jakaś nadzieja na sprzedaną duszę mężczyzny. Dużym zaskoczeniem była dla mnie również postać Lance'a. Z początku niepozorny szkolny mózgowiec w pewnym momencie zamienia się w na prawdę godnego uwagi bohatera. 

Wielkie brawa należą się autorce również za wykreowane hotelu Lexington. Fantastyczne szczegółowe opisy pozwoliły mi w pełni wyobrazić sobie miejsce stażu Haven i jej przyjaciół. Było to rzeczywiście (tak jak je reklamowano) wspaniałe miejsce pełne luksusów. 

Jeśli chodzi o styl autorki, to nie mam tu raczej żadnych uwag - jest prosty, ale za razem wciągający. Z całą pewnością podczas czytania "Olśnienia" nie czułam się znudzona, wręcz przeciwnie nie mogłam się oderwać od książki.

Podsumowując "Olśnienie" autorstwa Aimee Agresti to na prawdę wspaniała książka godna uwagi. Z całą pewnością czas z nią spędzony nie będzie należał do tego straconego. Książka zawiera wszystkie najważniejsze rzeczy, jakie oczekuje się od tego typu historii. Z niecierpliwością czekam na dalszą część poświęconą Haven (z tego co się dowiedziałam książka zapowiada się na prawdę ciekawie). 

Książa bierze udział w wyzwaniach:


 

piątek, 22 sierpnia 2014

[2] FILMOWO: Szkoła bez nazwy

Tytuł oryginału: Boyond the Blackboard
Reżyseria: Jeff Bleckner
Scenariusz: Camille Thomasson
Gatunek: Dramat
Produkcja: USA
Na podstawie: Stacey Bess "Nobody don't love nobody"
Czas trwania: 1 godz. 35 min.
Premiera: 24 kwietnia 2011 (świat)
Moja ocena: 10/10

Stacey Bess (Emily VanCamp) od najmłodszych lat kochała szkołę. Nauka nie sprawiała jej takiego problemu jak jej rówieśnikom, wręcz przeciwnie sprawiała jej ogromną przyjemność. Uwielbiała podpisywać kartki i zeszyty swoim imieniem niczym ktoś ważny. Szkoła była także jej odskocznią od domowych problemów. Gdy rodzice dziewczynki wdawali się w kłótnie Stacey wymykała się z domu na podwórko gdzie z dala od krzyków i negatywnych emocji mogła porzucić życiowe problemy zatapiając się w lekturze. Już od samego początku wiązała swoje życie z karierą nauczycielki, lecz jednak nie wszystko poszło tak, jak to sobie zaplanowała.

Stacey miała szesnaście lat, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Połączenie nauki i macierzyństwa byłoby nie lada problemem, dlatego musiała opuścić szkołę, by zająć się opieką nad swoim pierwszym dzieckiem. Był to dla nie nie lada cios, musiała na razie zrezygnować ze swoich marzeń, aby poświęcić się rodzinie. To jej jednak nie powstrzymało. Wyszła za mąż za ojca pierwszego dziecka - Greg'a (Steve Talley), urodziła Nichole (Savannah McReynolds), a później Brandon'a (Colin Baiocchi), ukończyła szkołę i poszła na studia, dzięki którym mogła zacząć swoją karierę nauczycielki.

Jako, ze Stacey nie miała jeszcze żadnego doświadczenia jako nauczycielka skierowaną ją do szkoły w schronisku dla bezdomnych. Był to nowy program, który polegał na tym, że bezdomne dzieci mogły się uczyć (nie mogły chodzić do normalnych szkół, gdyż nie miały dokumentów). Dla kobiety było to nie lada wyzwanie, przygotowała cały harmonogram pracy, jednak nie spodziewała się tego co zobaczyła w schronisku. Okazało się, że jej zadanie miało polegać jedynie na tym, aby pilnowała dzieci, by te nie szwendały się po niebezpiecznych ulicach Salt Lake City. Stacey nie dawała jednak za wygraną. Starała się prowadzić zajęcia tak jak w normalnej szkole, lecz utrudniało jej to brak ławek w klasie, książek do nauki, czy po prostu samo nastawienie niektórych rodziców maluchów, którzy zbytnio nie interesowali się edukacją swoich pociech.
Stacey bardzo zaangażowała się w przyszłość swoich podopiecznych. Uważała bowiem, że jeśli już ma się nimi opiekować to warto ich czegoś nauczyć, bo wiedza to coś, co im nikt nie odbierze. Tak więc pewnego wolnego od zajęć dnia przyjechała do schroniska aby doprowadzić salę do użyteczności, aby dzieci mogły czuć się tam bezpiecznie i jak w domu, którego nie miały. Za własne pieniądze kopiła farbę i niektóre pomoce naukowe i wzięła się do roboty. Nikt zajmujący się tym programem nie reagował na prośby Stacey o pomoc, tak więc kobieta zdecydowała się załatwić sprawę sama. Spotkała się również z pomocą niektórych osób ze schroniska, którzy nie mogli uwierzyć, że kobieta z własnej woli postanowiła zrobić coś dla ich dzieci.

Stacey pokochała swoich podopiecznych i była gotowa zrobić dla nich wszystko, aby na ich uśmiechach zobaczyć radosne uśmiechy. Choć dzieci nie miały nic za dobroć jaką im okazała dawały jej swoje największe skarby: własnoręcznie zrobione bransoletki, małe paczuszki krakersów, czy pluszaki.

Wkrótce jednak poznała pewnego mężczyznę  zajmującego się sprawami edukacji, którego urzekła historia dzieci ze schroniska ofiarował swoją pomoc w zaopatrzeniu szkoły w ławki, książki, mapy, atlasy, itp...

"Szkoła bez nazwy" to wspaniała historia oparta na faktach. Pokazuje nam, że są na tym świecie jeszcze ludzie, którym nie są obojętni inni ludzie i są gotowi pomóc im nie osiągając z tego żadnych korzyści. Jedyną nagrodą była dla niej radość widniejąca na małych buziach uczniów. Rzadko bywają jeszcze na tym świecie osoby tak bezinteresowne. Film ten ukazuje że jest jeszcze jednak na to nadzieja.

Jeśli chodzi o aktorów, według mnie nie można było wybrać osoby bardziej pasującej do postaci Stacey. Emmily VanCamp świetnie wcieliła się w rolę nauczycielki w pełni poświęconej swojej pasji. Zaprezentowała obraz idealnej nauczycielki, którą każde dziecko z pewnością by pokochało. Na duże brawa zasługują również dzieci, które występowały w filmie i wcieliły się w role uczniów ze schroniska. Z początku niepewne w stosunku do pani Stacey z dnia na dzień przekonywały się do niej, aby później stać się jej wielkimi fanami. Spowodowało to również, że poświeciły się nauce i w przeciwieństwie dzieci z normalnych szkół, dla których pójście na lekcje to niewyobrażalna tortura, chętnie biegły na zajęcia aby dowiedzieć się czegoś nowego.

Stacey dała dzieciom i ich rodzicom nadzieję, że nic jeszcze nie jest przesądzone i chociaż teraz im się nie udało w życiu, jeszcze mogą zajść wysoko,bo to czego się nauczyły już zawsze będzie ich i nikt im tego nie odbierze.





Pozdrawiam Katherine Parker

środa, 20 sierpnia 2014

[2] PRZEPISOWO: Pizza z kurczakiem curry

W dzisiejszym poście chcę wam przedstawić mojego absolutnego faworyta jeśli chodzi o pizze. Jak dla mnie przepis na ciasto jest najlepszy i najsmaczniejszy, w porównaniu do przepisów jakie wypróbowałam. Ale to już musicie ocenić sami, ja mówię mu zdecydowane TAK!

Jeśli chodzi o dodatki to oczywiście możecie wybrać sobie te, które najbardziej lubicie. Ja dzisiaj zdecydowałam się między innymi na kurczaka curry. Jeśli jesteście ciekawi jak ja przyrządzam swoją pizzę zapraszam was do czytania.


Ciasto:
  • dwie szklanki mąki
  • 150 ml letniej wody
  • 1/4 kostki drożdży (opakowanie 100g)
  • 3 łyżki oleju
  • 1 łyżka oregano
  • 1/2 łyżeczki cukru
  • 1/4 łyżeczki soli
Drożdże kruszymy i zasypujemy cukrem. Zostawiamy do rozpuszczenia od czasu do czasu mieszając.
Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy oregano, olej, sól, wodę, oraz rozpuszczone drożdże. Całość mieszamy do czasu aż ciasto będzie gładkie. Zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia na 30 minut.

W czasie, gdy ciasto rośnie my przygotujemy sos pomidorowy oraz składniki.

Do przygotowania sosu do pizzy będziemy potrzebować:
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczkę oregano
  • 1 łyżeczkę ziół prowansalskich
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki pieprzu
  • 8 łyżek ketchupu (ja użyłam tym razem ketchupu do pizzy, ale ze zwykłym sos wyjdzie równie pyszny)
Czosnek przeciskamy przez praskę. Wsypujemy wszystkie suche składniki, mieszamy, a następnie dodajemy ketchup. Całość mieszamy do uzyskania ładnej konsystencji.

A teraz dodatki:
  • 1 filet z kurczaka
  • 1 łyżka przyprawy curry
  • 1 cebula
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 3 pieczarki
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • 1/2 pomidora

Polecam również wersję z salami, cebulą, pieczarkami i oliwkami, jak i z szynką, cebulą i pieczarkami. Tak jak mówiłam wcześniej dodatki zależą już tylko od waszej fantazji.

Jako, że przygotowanie kurczaka zajmuje największą część czasu to nim zajmiemy się najpierw.
Filet należy najpierw pokroić w drobną kostkę, gdyż wtedy ułatwi nam to krojenie pizzy.  

Następnie dodajemy curry i wszystko mieszamy. Smażymy do chwili aż mięso będzie pięknie przyrumienione i zostawiamy do ostygnięcia. Możecie także dodać do mięsa 1 ząbek czosnku i 1/2 cebuli pokrojonej w drobną kostkę - jeszcze bardziej wzbogaci to jego smak.

Cebulę kroimy w piórka, pieczarki i pomidora w plasterki, a paprykę w paski.

Pizza nie obejdzie się również bez sera (którego zapomniałam umieścić na fotografii :D) Nie będę wam podawać jaką ilość będziecie potrzebować, gdyż zależy to od upodobań. Osobiście wolę pizzę z dużą jego ilością.

Gdy minie już pół godziny ciasto należy uformować na kształt koła. Do pieczenia możecie wykorzystać specjalną okrągłą blaszkę lub jeśli jej nie macie równie dobrze możecie piec na blasze piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia.

 Ciasto smarujemy wcześniej przygotowanym sosem, a następnie posypujemy serem. Układamy cebulę, paprykę, pieczarki i kurczaka. Posypujemy kukurydzą, a na wierzch kładziemy plasterki pomidora.

Warto po ułożeniu posypać pieczarki solą, aby pozbyć się mdłego smaku.

Pizzę pieczemy przez ok. 15-16 minut w temperaturze 225 stopni Celsjusza.

Myślę, że całość prezentuję się na prawdę smacznie. Jeszcze lepiej pizza smakuje z domowym sosem czosnkowym.

Dajcie znać jak podoba się wam ten przepis.

Pozdrawiam Katherine Parker

niedziela, 17 sierpnia 2014

[3] Niezbędnik obserwatorów gwiazd

Autor: Matthew Quick
Tytuł oryginału: Boy 21
Ilość stron: 312 stron
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 10/10

Witajcie w Bellmont, gdzie rządzą czarne gangi i irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić - odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Bellmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę... 

Finley jest bardzo cichym chłopakiem. W sumie odzywa się bardzo rzadko - nie umie obronić się przed szydzeniem innych z jego osoby, nie umie rozmawiać tak po prostu o niczym. Nie jest tak z tego powodu, że się boi, czy się wstydzi. Jest to milczenie z wyboru - z reguły chłopak po protu nie wie co powiedzieć. Jedyną osobą, która rozumie Finleya i nie naciska na niego jest Erin - śliczna blondynka o fantastycznych zielonych oczach, która jest jego dziewczyną. Bohaterowie trzymają się razem na każdym kroku, między innymi dlatego, że oboje kochają koszykówkę, przez co wspólnie ćwiczą, ale również dlatego, że należą do nielicznej grupy białych dzieci w szkole w Bellmont. Jest to miasto, w które normalny człowiek omijałby dość szerokim łukiem - na każdym kroku można tam spotkać podejrzane typy handlujące narkotykami oraz członków irlandzkiej mafii... Ale ciii! Takich rzeczy nie wypowiada się w Bellmont na głos....

"Prawda jest taka, że przydarzyło mi się wiele rzeczy, zarówno dobrych, jak i złych – rzeczy, które wymagałyby wielu słów wyjaśnienia, jak dla mnie zbyt wielu."

Pewnego dnia - kilka dni przed końcem wakacji - Finley obarczony został pewnym zadaniem, które według niego musi wykonać bez zająknięcia, gdyż powierzył mu je jego trener koszykówki, a jak wszyscy dobrze wiemy polecenia trenera należy wykonywać. Otóż do miasta przybywa nowy chłopak o imieniu Russel. Jest on jednym z najlepszych koszykarzy w klasie juniorów. Określa się go mianem jednych z najcenniejszych rekrutowanych zawodników w kraju. Jego rodzice byli bardzo bogaci i miał szanse na dostanie się do NBA. Niestety jakiś czas temu zostali zamordowani, a Russel pogrążył się przez to w dziwnej depresji - uważa, że jest przybyszem z kosmosu o nazwie Numer 21, który ma za zadanie zbadać emocje panujące na Ziemi. Z Kalifornii przeprowadza się do swoich dziadków w Bellmont, gdzie wkrótce ma zacząć chodzić do szkoły. Zastanawiacie się pewnie, na czym polega to tajemnicze zadanie Finley'a? Ma on zaopiekować się Numerem 21 i pomóc mu wrócić do normalności, a co najważniejsze zachęcić do powrotu do koszykówki.  

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to druga już książka Matthew Quicka, która ukazała się w Polsce. Sięgając po nią po raz pierwszy zastanawiałam się, czy autor stworzył coś tak genialnego, co pobije sukces "Poradnika pozytywnego myślenia" (klik) albo przynajmniej dorówna tak świetnie wykreowanej historii, która zmieniła mój sposób postrzegania świata. 

"Pewnego dnia nadarzy się twoja szansa. Pomyśl o Harrym Potterze. Jego życie jest koszmarne, ale pewnego dnia dostaje list, wsiada do pociągu i wszystko się u niego odmienia. Staje się lepsze. Magiczne.
- To tylko fikcja.
- Tak jak my. My też jesteśmy fikcją."

Ale może zacznijmy od początku.  
Gdy zaczynałam czytać tą książkę, fabuła wydawała mi się trochę dziwna - chłopak, obiecujący młody sportowiec zamienia się nagle w przybysza z kosmosu o wymyślnym imieniu, mający nadzieję, że jego rodzice przylecą z odległej galaktyki, aby zabrać go do domu. Pomyślałam sobie - dziwne. No ale jako, że autor książki należy do jednych z moich ulubionych zawzięcie czytałam dalej. Z każdą kartką zagłębiałam się dalej w życie Finleya, życie w najniebezpieczniejszym znanym mi miejscu, pozbawione matki straconej w okropnych okolicznościach, gdzie biały człowiek należy do rzadkości i wiecie co... bardzo mi się to spodobało! Zastanawiałam się, jak zakończy się historia Finleya i Russa, czy ten pierwszy opuści w końcu znienawidzone przez siebie Bellmont - siedzibę irlandzkiej mafii, czy Russ w końcu zacznie zachowywać się normalnie, czy w końcu się zaprzyjaźnią... 

Dla wielu osób Finley może się wydawać dziwakiem ze względu na to, że powiedzmy to sobie wprost mówi strasznie mało. Jednakże istnieją takie książki, a raczej ich bohaterowie, z którymi czytelnik potrafi się utożsamić, odnaleźć w nich cząstkę samego siebie. Ja miałam właśnie tak w tym przypadku. Sama należę do tych raczej milczących osób, no może nie aż tak milczących jak Finley, no ale jednak, choć pewnie wielu moich znajomych by temu zaprzeczyło. Nie jest to milczenie związane ze wstydem przed odezwaniem się, ale uwierzcie mi są sytuacje, które na prawdę warto przemilczeć. Po co mówić coś skoro nie wie się co i gorączkowo wymyślać jakąś odpowiedź? W tym przypadku właśnie zgadzam się z Finleyem, a poza tym tak jak u chłopaka cisza mnie uspokaja i miejscami jest o wiele lepsza niż bezsensowna paplanina. Poza tym cisi ludzie są dobrymi słuchaczami :P

Matthew Quick nie zawiódł mnie jeśli chodzi o utrzymanie swojego wspaniałego stylu. Jak zawsze niebanalna i pouczająca historia sprawiła, że ciężko mi się było oderwać od książki. Nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale książki Quicka mają to do siebie, że zawierają w swojej fabule jakiś pouczający wątek, który potrafi odmienić życie. W przypadku "Poradnika..." był to fakt, że myśląc pozytywnie istnieją na prawdę spore szanse na pomyślne potoczenie jakiejś sytuacji. Jeśli mowa natomiast o "Niezbędniku..." to wiedziałam się, że lepiej jest po prostu czasami milczeć, bo nie raz okazuje się to o wiele lepszym wyjściem z sytuacji.

Myślę, że nie muszę się tu już dłużej rozpisywać, więc wspomnę jeszcze parę słów na temat okładki. Każdy zna przysłowie: nie oceniaj książki po okładce, lecz niestety w przypadku "Niezbędnika obserwatorów gwiazd" jest ono zupełnie nietrafione. Jest to chyba najlepsza okładka jaką w życiu widziałam - nie licząc "Poradnika...". 

Podsumowując "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" jest to lektura bardzo uniwersalna, która myślę, że spodobałaby się każdemu czytelnikowi. Tych, którzy się jeszcze z nią nie zapoznali gorąco zachęcam do czytania, a tych co mają już ją za sobą zapraszam do dzielenia się doznaniami :)

piątek, 15 sierpnia 2014

[1] FILMOWO: Epicentrum


 
Tytuł oryginału: Into The Storm
Reżyseria: Steven Quale
Scenariusz: John Swetnam
Gatunek: Katastroficzny
Produkcja: USA
Czas trwania: 1 godz. 29 min.
Premiera: 8 sierpnia 2014 (Polska) 7 sierpnia 2014 (świat)
Moja ocena: 8/10


Grupa łowców burz w składzie: Allison (Sarah Wayne Callies), Pete (Matt Walsh), Daryl (Arlen Escarpeta) oraz Jacob (Jeremy Sumpter) jeżdżą za tornadami, by udokumentować je, co ma pomóc innym ludziom w przyszłości. Ten sezon nie należy jednak do nich. Już od jakiegoś czasu nie mają dobrych ujęć. Muszą się streszczać,
jeśli jeszcze w tym roku chcą coś uchwycić...

Rodzeństwo Donnie (Max Deacon) i Trey (Nathan Kress) na polecenie ojca wicedyrektora (Richard Armitage) nagrywają wywiady z uczniami szkoły i  okolicznymi mieszkańcami, który później będzie pełnił funkcję kapsuły czasu - po dwudziestu latach wrócą do niej, aby dowiedzieć się co chcieli przekazać sobie w przeszłości. Donnie miał nagrywać ceremonię zakończenia szkoły, lecz chcąc pomóc uroczej koleżance udaje się do starej fabryki. Jego obowiązki przejął brat, nagrywając wszystko co się wydarzyło...


W czasie szkolnej ceremonii nadciąga ulewa, która zwiastuje nadejście tornada. Wszyscy uczniowie w porę chowają się wewnątrz budynku, przeczekując całe zdarzenie w bezpiecznym miejscu. Zaniepokojony nieobecnością syna Gary z drugim synem Trey'em ruszają by ostrzec go przed nadchodzącym w jego kierunku tornadem.

Dla grupy łowców burz, zbliżające się tornado jest nie lada gratką. Ruszają wiec za nim z nadzieją uchwycenia jak najlepszych zbliżeń. Ma i w tym pomóc specjalnie stworzony na ich potrzeby pojazd zwany Titusem.

Nikt nie przewidział, że małe zwyczajne tornado może przerodzić się w tak ogromne zagrożenie, które zniszczy dosłownie wszystko na swojej drodze.

Epicentrum to z całą pewnością świetny film dla tych, którzy interesują się tematyką burz, tornad i tym podobne. Dzięki uprzejmości mojej przyjaciółki, która tak przy okazji mówiąc jest jedyną znaną mi ekspertką w tej dziedzinie, choć i tak pewnie powiedziałaby, że dopiero się uczy, ale i tak wyjaśniła mi całkiem sporo rzeczy, mogłam w dniu premiery obejrzeć ten film w kinie o jakże idealnej godzinie na seans-9:15.                                                    Mimo tak wczesnej dla mnie godziny, obawiania się, że zasnę z środku seansu dotrwałam do końca oglądając przy tym na prawdę całkiem niezłe kino akcji. Mimo, iż nie mam zbyt wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o tego typu filmy, Epicentrum bardzo mi się podobało i z przyjemnością obejrzałabym ten film jeszcze raz.

Świetne efekty specjalne, idealnie odzwierciedliły panującą w filmie akcje, mówiąc ściślej mam na myśli liczne trąby powietrzne, gradowe chmury, walące się budynki, czy latające przedmioty. Na wielki plus zasługują tu również fantastycznie dobrani aktorzy, tacy jak Nathan Kress, Richard Armitage czy Sarah Wayne Callies. Wszystko to w połączeniu ze sobą utworzyło świetne widowisko, przy który nie można było się nudzić.

Jeśli więc jeszcze nie widzieliście tego filmu zapraszam was do jak najszybszego seansu, a tymczasem odsyłam was do zwiastuna... musicie przyznać, robi na prawdę świetne wrażenie!
 
Pozdrawiam Katherine Parker

środa, 13 sierpnia 2014

[2] Skrzydła Laurel

Autor: Aprilynne Pike
Tytuł oryginału: Wings
Cykl: Laurel
Tom: I
Ilość stron: 256 stron
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ocena: 7,5/10

Laurel nie jest typową nastolatką. Ale niespotykana historia dzieciństwa i oryginalne nawyki żywieniowe to nic w porównaniu z tym, co zacznie się dziać w jej życiu, gdy na swoich plecach odkryje mały punkcik. Magiczny świat, znany tylko z legend i baśni, splecie się ze światem ludzkim, w którym żyje Laurel. Dziewczyna doświadczy głębokich uczuć, jakich dotąd nie znała, przeżyje przygody, o których nawet nie śniła, i dowie się rzeczy, które przyprawiają ją o zawroty głowy. Co wybierze? Świat wróżek z magicznym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy świat ludzi i zawsze pomocnego Dawida?

Laurel przeprowadziła się wraz z rodzicami do Crescent City, by mogli oni rozkręcić nowo otwartą księgarnie. Jako, że dziewczyna przez całe życie uczyła się w domu, pierwszy dzień w nowej szkole jest dla niej bardzo wyjątkowym, a przede wszystkim trudnym wydarzeniem. Nie może wytrzymać nieustających wrzasków na korytarzu, a w dodatku prawie przez cały dzień musi przebywa wewnątrz budynku - zdecydowanie bardziej wolałaby posiedzieć na świeżym powietrzu w towarzystwie najróżniejszej roślinności. W czasie pierwszych tego dnia zajęć lekcyjnych poznaje Dawida, uroczego chłopaka, który jako jedyny okazuje zainteresowanie nową koleżanką. Proponuje jej nawet wspólny lunch, podczas którego poznaje dziwne nawyki żywieniowe Laurel - jest ona weganką i wydawać by się mogło, że bardzo rygorystyczną (pije tylko Sprite'a lub wodę, jada w bardzo małych ilościach, przede wszystkim same owoce i warzywa). Nie jest to jednak jakieś tam bzdurne upodobanie szalonej nastolatki - gdy zje coś innego, normalnego dla reszty ludzi, jak na przykład słodycze lub mięso przez kilka dni bardzo źle się czuje.

"Laurel od razu wiedziała, co sobie pomyślał,i westchnęła. Dlaczego wszyscy od razu wyciągali podobny wniosek? Można by sobie pomyśleć, że jest jedyną osobą na świecie, która lubi warzywa."

Dzięki Dawidowi Laurel poznaje nowych znajomych, a każdy dzień spędzony w jego towarzystwie staje się o wiele przyjemniejszy. Błogi spokój w życiu dziewczyny zakłóca jednak dziwny guz, który wyrasta jej na plecach. Mogłoby się wydawać, że jest to pryszcz, lecz narośl rośnie z dnia na dzień i szczerze mówiąc nie wydaje się, aby chciał zniknąć. Wydawać by się mogło, że nic gorszego nie może się już wydarzyć... a jednak. Dziwna górka znika, ale w jej miejsce pojawia się kwiat o fantastycznym zapachu i imponujących płatkach. Każda próba wyrwania go kończy się jedynie ogromnym bólem.

Okazuje się, że Laurel nie jest człowiekiem, tylko rośliną, a dokładnie wróżką. Została podrzucona swoim rodzicom, gdy była jeszcze mała, aby móc odziedziczyć ich dom, na którego terenie skrywa się największy sekret jej gatunku.

Nie wszyscy jednak lubią wróżki. Są takie stworzenia, które chcą przejąć wszystko to, co do nich należy, by móc pławić się w niewiarygodnym bogactwie.

Laurel musi od nowa poznać swoje dawne życie, by móc chronić swojej ojczyzny oraz tych których kocha...

"Trolle to... taka pomyłka w ewolucji.(...) Zupełnie tak, jakby natura próbowała stworzyć super człowieka, ale coś jej po drodze nie wyszło."

"Skrzydła Laurel" to powieść, która wprowadza czytelnika w zupełnie nowy, nieznany mu dotąd świat. Lekkie pióro autorki sprawia, że książkę pochłania się jednym them i szczerze powiedziawszy trudno się od niej oderwać. Mamy tu do czynienia z popularnym motywem w wielu aktualnych książkach dla młodzieży, a mianowicie z trójkątem. Laurel musi wybierać pomiędzy nieskomplikowaną miłością jaką żywi do Dawida, a tą tajemniczą i niebezpieczną względem Tamaniego - chłopaka, który jest taki sam jak ona i zna jej wszystkie sekrety. Pozycję tą czytałam już jakiś czas temu, ale zawsze chętnie do niej wrócę. Budzi we mnie bardzo miłe wspomnienia, z których nie jestem w stanie zrezygnować. 

Myślę, że dzieło autorstwa Aprilynne Pike jest na prawdę godna uwagi, a czas z nią spędzony z całą pewnością nie będzie czasem straconym.

Książka bierze udział w wyzwaniach: 


 

LAUREL:
skrzydła laurel | magia avalonu | złudzenie | moc przeznaczenia 

wtorek, 12 sierpnia 2014

[1] PRZEPISOWO: Jogurtowe BOMAREO

Dzisiejszy post będzie zupełnym debiutem w moim wykonaniu, jednakże, jako że od czasu do czasu lubię coś pysznego upichcić postanowiłam spróbować... Dzisiaj rusza nowa seria postów - PRZEPISOWO. Dwa razy w miesiącu będę publikować wam moje ulubione, a przede wszystkim sprawdzone na własnej skórze - choć chyba powinnam napisać żołądku - przepisy na desery, dania główne, kanapki, lub co mi tam wpadnie pod ręce. Mam nadzieję, że pomysł ten przypadnie wam do gustu - wasze szczere opinie przekazujcie w komentarzach.

A więc nie przedłużając już dłużej przedstawiam wam moją dzisiejszą gwiazdę! Panie i panowie oto Jogurtowe BOMAREO. Deser ten jest banalnie prosty, lecz mimo to wart każdej minuty. Jako, że nadal trwa sezon letni, bez problemu natkniemy się w sklepach na przepyszne owoce, o których niestety musimy zapomnieć w ciągu zimy. Tak wiem możemy je czasami dostać i w tym okresie, jednakże według mnie nie jest to już to samo, nie pomijając oczywiście wysokiej ceny... Nie dziękuję... Zdecydowanie wolę poczekać do lata, by móc cieszyć się pysznymi i świeżymi owocami z własnego ogródka, lub pobliskiego warzywniaka.

Jest to zdecydowanie gratka dla fanów malin i borówek amerykańskich - sama również do nich należę.


Aby przyrządzić Jogurtowe BOMAREO będziemy potrzebować:

  • ciasteczka oreo - ja wykorzystałam 4 szt.
  • mały jogurt naturalny - niestety miałam w domu tylko duży, ale mały z pewnością wystarczy
  • spora garść świeżych malin i borówek amerykańskich
  • opcjonalnie miód do jogurtu.
Jest to deser warstwowy, więc pięknie będzie się prezentował w przezroczystych szklankach lub pucharkach. Na sam dół kładziemy 2 pokruszone ciasteczka OREO (aby ułatwić sobie zadanie warto włożyć je prędzej na jakieś pół godziny do lodówki, aby nadzienie się ładnie kruszyło, a nie przylepiało do rąk - jak w moim przypadku). Następnie na pokruszone ciastka dajemy warstwę jogurtu - 2 lub trzy łyżki w zależności od naszych preferencji. ostatnim piętrem naszego deseru będą owoce - układamy tyle, aby ładnie zakryły warstwę jogurtu.
 Wszystkie czynności powtarzamy, aby uzyskać pyszny deser o efektownej nazwie Jogurtowe BOMAREO.

Mi na samą myśl o tym deserze leci ślinka, a jak jest w waszym przypadku. Jedliście już kiedyś takie cudo? A może coś podobnego? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach.

Pozdrawiam Katherine Parker


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

[1] Poradnik pozytywnego myślenia

Autor: Matthew Quick
Tytuł oryginału: Silver Linings Playbook
Ilość stron: 373 strony
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 10/10

Poznajcie Pata. Pat ma pewną teorię - jego życie to film, który zakończy się happy endem, czyli powrotem jego byłej żony. Pat musi tylko spełnić kilka warunków: robić codziennie setki brzuszków, czytać więcej książek, ćwiczyć bycie miłym i dwa razy dziennie łykać kolorowe pastylki. Niestety nic nie układa się tak jak powinno. Na domiar złego za Patem łazi piękna, choć równie zwariowana jak on Tiffany, prześladuje go piosenka Kenny'ego G, a nowy terapeuta sugeruje zdradę jako formę terapii!
Pat nie przestaje jednak myśleć pozytywnie. Czy to wystarczy, by osiągnąć swój cel?


Pat Peoples po okrutnym czasie spędzonym w niedobrym miejscu, dzięki ingerencji matki, która zawzięcie procesowała się o jego wolność, w końcu wraca do domu.Obmyślił sobie plan: jeśli będzie cały czas ćwiczyć i biegać (aby doprowadzić swoją sylwetkę do stanu z czasów młodości), będzie więcej czytać oraz poćwiczy bycie miłym, to jego żona - Nikki, zakończy czas rozłąki i do niego wróci. Tak więc, by jak najszybciej zakończyć ten okres, Pat stara się jak może. Ćwiczy każdego dnia o każdej porze. Trafia również do nowego terapeuty - najlepszego w mieście, który ma pomóc mężczyźnie wyzdrowieć. Terapeuta ten imieniem Cliff okazuje się być zupełnie innym niż ten pesymistyczny człowiek z niedobrego miejsca. Zaprzyjaźnia się z Pattem i nie wmawia mu ciągle, że Nikki już nie wróci.

"Świadomość, że cuda się zdarzają, wielu ludziom daje siłę do życia."

Podczas kolacji u starego przyjaciela Ronnie'go i jego żony Pat poznaje Tiffany - szwagierkę Ronnie'go. Kobieta również jest niestabilna psychicznie, chodzi na terapię i łyka kolorowe tabletki. Po tym spotkanie bohaterka zaczyna ciągle biegać za nim podczas codziennej przebieżki, najdziwniejsze jest to, że nic wtedy nie mówi i nie tłumaczy w ogóle dlaczego to robi. Jak się później okazuje ma ona tajny plan względem mężczyzny, który zrealizuje, gdy tylko go sprawdzi.

Mimo namawiań Cliffa oraz matki Patta, aby spróbował zaprzyjaźnić się z Tiffany, mężczyzna uważa, że powinien zakończyć tą ich dziwną znajomość. Ma nadzieję, że jeśli zabierze ją na kolacje, to w końcu się od niego odczepi. Jakże się mylił...

Bohater nie poddaje się jednak w swoich postanowieniach, gdyż uważa, że jego życie to film, które na pewno będzie miało szczęśliwe zakończenie - Nikki wróci i znów będą szczęśliwą, kochającą się rodziną...

"Poradnik pozytywnego myślenia" to pierwsza książka autorstwa Matthew Quick'a. Na jej podstawie został nakręcony film z Bradleyem Cooperem i Jennifer Laurence w rolach głównych, ale o tym innym razem. Jest to już moje drugie spotkanie z tą książką i tak jak to pierwsze było po prostu fantastyczne. Styl tego autora jest bardzo przyjemny, a co najważniejsze specyficzny. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką narracją ,jak ta, co jest dla mnie bardzo ważne. Autor świetnie wykreował swoje postacie, szczególnie bardzo polubiłam Pata, a także Tiffany. Bohaterowie ci bardzo się od siebie różnią, lecz ich połączenie jest wręcz idealne. 

Jeśli chodzi o okładkę, to ta należy do moich ulubionych. Z regóły staram się nie oceniać książek po okładkach, jednakże w tym przypadku odzwierciedla ona wspaniałe wnętrze. Szczerze mówiąc nie zmieniłabym w niej absolutnie nic!


"-Życie jest ciężkie Pat, i dzieci muszą się o tym dowiedzieć.
-Dlaczego?
-Żeby potrafiły współczuć innym. Żeby rozumiały, że niektórym ludziom jest trudniej i że jazda przez ten świat może być bardzo zróżnicowanym doświadczeniem, w zależności od tego, jakie substancje szaleją komuś w mózgu."

Podsumowując "Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick'a zdecydowanie należy do tych książek, które każdy powinien przeczytać. Nauczyła mnie, że w życiu warto myśleć pozytywnie, bo mimo, że czasami zakończenie naszego filmu nie zawsze pójdzie po naszej myśli, lecz jeśli na prawdę będziemy czegoś bardzo chcieć i będziemy w to wierzyć, na pewno się tak stanie. 

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek