piątek, 26 lutego 2016

Konkurs z okazji 300 obserwatorów - zmiana zasad i regulaminu!!! [ZAKOŃCZONY]

Jakiś czas temu ogłosiłam na blogu konkurs, w którym możecie wygrać egzemplarz książki Linia serc Rainbow Rowell. Aby wasze zgłoszenia zostały przyjęte musieliście między innymi odpowiedzieć na jedno proste pytanie - Powiedz wszystkim, co jest dla ciebie najważniejsze i wytłumacz, dlaczego (link do starej wersji konkursu - klik). Mimo, iż sami prosiliście na fanpage'u bloga i jakiś kreatywny konkurs, do zabawy zgłosiły się tylko trzy osoby. Nie wiem dlaczego, specjalnie nie wymyślałam Bóg wie jak skomplikowanego zadania, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że wiele osób zniechęca się przez to do udziału w konkursie. Wydaje mi się, że pytanie było proste i wystarczyłoby poświęcić mu góra pięć minut. Widać tylko nieliczni również tak uważali. Postanowiłam więc zmienić trochę zasady, regulamin oraz termin końcowy konkursu. Mam nadzieję, że to zachęci was teraz, aby jednak się zgłosić. Nie będzie już trzeba odpowiadać na jakieś pytanie - wystarczy tylko wyrazić chęć wzięcia udziału w konkursie, być obserwatorem bloga i jeśli ma się na to ochotę spełnić kilka dodatkowych wymagań, dzięki którym otrzymacie dodatkowy los. 

Zanim jednak przejdziemy do ów zmian chciałabym bardzo podziękować dziewczynom, dla których nie było trudne wykonanie zadania konkursowego - Smaczny Rezultat, Michalina Miśka oraz Do Ostatniej Strony. Rozmawiałam już z dziewczynami na ten temat - w ramach rekompensaty za zmianę regulaminu, za wykonanie zadania konkursowego otrzymają one dodatkowy los. Prosiłabym was również, abyście jeszcze raz zgłosiły się do konkursu pod tym właśnie postem (zgłoszenie według podanego niżej wzoru) - poinformuję was o tym również mailowo.

OD TEGO MOMENTU ZGŁOSZENIA DO KONKURSU PRZYJMUJĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE POD TYM POSTEM!


Aby wziąć udział w konkursie (warunki obowiązkowe):
✰ należy wyrazić chęć wzięcia w konkursie przez standardowe Zgłaszam się!
✰ należy być obserwatorem bloga About Katherine
✰ należy udostępnić baner konkursowy na blogu lub Facebooku
✰ należy podać swój adres e-mail
✰ należy posiadać adres do korespondencji na terenie Polski (nie wysyłam przesyłki za granicę)

Dodatkowo można:
✰ polubić fanpage bloga na Facebooku (klik) - 1 dodatkowy los
✰ zaobserwować mój profil na Instagramie (klik) - 1 dodatkowy los

Konkurs wygra osoba, którą wyłonię w trakcie losowania.

REGULAMIN:
1. Organizatorką konkursu jak i jego sponsorką jestem ja, Katherine Parker - właścicielka bloga About Katherine.
2. Konkurs trwa od 17.02.2016 do 20.03.2016.
3. Osoby, które zgłosiły się do konkursu przed zmianą jego zasad i regulaminu (pod tym postem) otrzymają dodatkowy los w trakcie losowania zwycięzcy. 
4. Zwycięzcę konkursu wyłoniony zostanie w drodze losowania.
5. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na blogu najpóźniej w ciągu 7 dni od daty zakończenia konkursu.
6. O wygranej zwycięzca zostanie poinformowany drogą mailową.
7. Osoba, która wygra konkurs na 5 dni, aby odpowiedzieć na maila z informacją o wygranej, w przeciwnym wypadku wybiorę innego zwycięzcę.
8. Nagrodę wysyłam tylko i wyłącznie na terenie Polski.
9. Koszty związane z wysyłką pokrywa organizatorka konkursu.
10. Nie ponoszę odpowiedzialności za zagubienie przesyłki przez Pocztę Polską.
11. W konkursie można wziąć udział tylko raz! W przypadku próby jakiegokolwiek obejścia tej zasady, osoba taka zostanie natychmiastowo zdyskwalifikowana.
12. Aby konkurs się odbył musi zgłosić się minimum 5 osób.
13. Regulamin konkursu może ulec zmianie. 
14. Biorąc udział w konkursie akceptujesz regulamin oraz warunki wzięcia udziału w konkursie.
15. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).

Osoby zainteresowane wzięciem udziału w konkursie proszę o umieszczenie komentarza według poniższego wzoru pod tym postem.

Zgłaszam się!
Obserwuję jako: ...
Baner: ...
E-mail: ...
Lubię FB jako (dodatkowo): ...
Obserwuję na Instagramie jako (dodatkowo): ...

baner konkursowy

Mam nadzieję, że wszystko jest jasne, jednakże w przypadku jakichkolwiek pytań śmiało piszcie - czy to w komentarzu, poprzez formularz zgłoszeniowy (po prawej stronie na samym dole), lub wysyłając maila na adres kasia9502@wp.pl. Mam również nadzieję, że zmiana regulaminu konkursu zachęci was tym razem do wzięcia w nim udziału.
Powodzenia!

środa, 24 lutego 2016

[12] Książkowe zdobycze lutego

Przyznam się wam szczerze, że nie spodziewałam się, że w lutym uzbiera mi się taki imponujący stosik. Moja książkowa lista zakupów ograniczała się do tylko kilku lutowych premier, jednakże kuszące promocje nie pozwoliły mi przejść koło siebie obojętnie. Koniec końców udało mi się zgromadzić osiem fantastycznych powieści - dwie z nich mam już za sobą, a reszta z wielką niecierpliwością czeka na swoją kolej. Nie obyło się również bez jednej pozycji na DVD, którą mimo iż widziałam już chyba z piętnaście razy , po prostu musiałam mieć w swojej kolekcji! Ja więc jak najbardziej jestem zadowolona ze swoich zdobyczy i już zacieram łapki na to co przyniesie mi ze sobą marzec.


Oddychaj mną Abbi Glines [egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Pascal]
Linia serc Rainbow Rowell [zakup własny]
Password Mirjam Mouse [j.w.]
Ta dziewczyna Colleen Hoover [j.w.]
Zima koloru turkusu Carina Bartsch [egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Media Rodzina] recenzja klik
Sprawy do zapomnienia Courtney C. Stevens [prezent urodzinowy]
Wypowiedz jej imię James Dawson [zakup własny]
Kołysanka Sarah Dessen [egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa HarperCollins Polska]

DODATKOWO:
The DUFF [#ta brzydka i gruba] 2015 DVD [prezent urodzinowy] recenzja klik

Czytaliście którąś z tych pozycji? Oglądaliście film? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

poniedziałek, 22 lutego 2016

[93] Zima koloru turkusu

Tytuł oryginału: Türkisgrüner Winter
Autor: Carina Bartsch
Cykl: Lato koloru wiśni
Tom: 2
Ilość stron: 456 stron
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 9/10

Druga część opowieści o Emely i Elyasie, parze studiujących w Berlinie dwudziestoparolatków, którzy - choć wiodą usiane towarzyskimi przygodami życie - tęsknią za prawdziwą miłością.

Przystojny, szarmancki i lekko arogancki Elyas, mężczyzna o turkusowych oczach, doprowadza Emely do szaleństwa. Podczas imprezy z okazji Halloween kompletnie mąci jej w głowie. Co zamierza osiągnąć swoimi zalotami? Dlaczego po namiętnych pocałunkach postępuje tak okrutnie? Dlaczego zniknął właśnie wtedy, gdy zdecydowała się mu zaufać? Zamilkł także jej tajemniczy internetowy przyjaciel. Czy Emely popełniła jakiś błąd? Czy ma jeszcze szanse na spotkanie miłości swojego życia?
[opis pochodzi z okładki książki]


Po cudownym wypadzie pod namiot, Elyas przestał się odzywać do Emely. Zniknęło codzienne nagabywanie - czy to osobiście, czy też poprzez telefon. Nie ma już głupich zaczepek z jego strony. Wydawać by się mogło, że takie zachowanie powinno ucieszyć Emely, w końcu cały czas modliła się, aby Elyas dał jej wreszcie spokój. Ale dlaczego teraz? Dlaczego po tym wspaniałym wypadzie pod namiot, gdzie w końcu dziewczyna zaczęła dostrzegać, że Elyas nie jest do końca taki, za jakiego go uważała i że mimo rozsądkowi, znów zaczęła się w nim zakochiwać? Dziewczyna postanawia więc wyjaśnić całą sytuację, lecz gdy na imprezie Halloweenowej dostrzega dystans chłopaka względem jej osoby, zaczyna to się robić coraz trudniejsze. Elyas coś ukrywa, pytanie tylko, co? Czy ta tajemnica zniszczy wszystko, co się między nimi zrodziło?

Ci, którzy śledzą cały czas mojego bloga wiedzą, że po lekturze Lata koloru wiśni zakochałam się w bohaterach książki, jak i w samej fabule i stylu autorki. Nie ma się temu co dziwić - książka ma w sobie to coś, co długo nie pozwala o niej zapomnieć. Miałam po niej ogromne oczekiwania względem jej kontynuacji - Zimy koloru turkusu. Zakończenie pierwszej części pozostawiło po sobie tak wiele pytań, na których odpowiedzi liczyłam podczas czytania jej kontynuacji. W Zimie koloru turkusu wszystko w końcu się wyjaśniło, a wiele z tych rzeczy było dla mnie nie mała zaskoczeniem.

Na samym początku muszę wspomnieć, że bardzo podobało mi się to, że książka zaczęła się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończyła się jej poprzedniczka. Nie kilka dni później, czy tydzień później, lecz w tym samym momencie. Sama bardzo lubię coś takiego, gdyż wtedy wprost idealnie odbieram kontynuację danej historii. Człowiek czuje się wówczas, jakby wcisnął po prostu pauzę, by później zacząć oglądać dalszy ciąg filmu. W przypadku serii bardzo się to dla mnie liczy, a tu właśnie to otrzymałam. Ucieszyło mnie również, że choć widać znaczącą zmianę w zachowaniu głównych bohaterów - Emely i Elyasa, to mimo to nadal pozostali sobą. Choć ich uczucia wobec siebie na wzajem zdecydowanie się zmieniły, tak jak ich wzajemne nastawienie, książce cały czas towarzyszył niewyparzony język Emely oraz pewność siebie i zadziorność Elyasa. Lato koloru wiśni polubiłam między innymi dzięki głównym bohaterom, dlatego bardo się cieszę, że mogłam znów się z nimi spotkać w Zimie koloru turkusu takiej formie, jakich zapamiętałam.

Zmieniła się również sama forma fabuły, jaką stworzyła autorka - w pierwszej części serii to Elyas stara się zwrócić na siebie uwagę Emely, w Zimie... jest zupełnie na odwrót. Zabieg ten z całą pewnością przysporzy czytelnikom wielu na prawdę ciekawych doświadczeń. W książce dzieje się na prawdę dużo - podczas czytania towarzyszą nam zarówno momenty pełne namiętności, jak również chwile smutku i bezradności. Całe to urozmaicenie to kolejny duży plus!

Sięgając po Zimę koloru turkusu dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam z paroma dodatkowymi bonusami. Nie zabrakło tu momentów ogromnego zaskoczenia, gdy w końcu na jaw wyszły chociażby prawdziwe pobudki Elyasa. Zarówno podczas lektury Lata koloru wiśni jak i Zimy koloru turkusu byłam pewna, że wiem co nim kieruje, a tu okazało się, że mimo iż po części moje przypuszczenia się potwierdziły, koniec końców otrzymałam jedną wielką niespodziankę. Czy polecam Zimę koloru turkusu? Zdecydowanie tak! Jest to powieść, której po prostu nie da się przejść obojętnie. Ci, którzy jeszcze nie zapoznali się z całą tą serią nie wiedzą, co tracą i lepiej niech czym prędzej nadrobią zaległości. Uwierzcie mi, nie będziecie żałować. Mi samej jest ogromnie smutno, że historię Emely i Elyasa mam już za sobą. Pozostaje mi mieć nadzieję, że może autorka napisze jeszcze jedną część tej serii. Z wielkim zaszczytem przeczytam również inne powieści, które wyjdą z pod pióra Cariny Bartsch.

LATO KOLORU WIŚNI:
lato koloru wiśni | zima koloru turkusu

Za możliwość przeżycia dalszej przygody u boku Emely i Elyasa z całego serca dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina!

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam Opasłe Tomiska 2016.

środa, 17 lutego 2016

Konkurs z okazji 300 obserwatorów! [ZAKOŃCZONY]

UWAGA! ZMIANA ZASAD I REGULAMINU!
Z racji bardzo małego zainteresowania konkursem, jego regulamin oraz zasady ulegają małej zmianie! Od 26 lutego do konkursu proszę zgłaszać się pod TYM postem. Tam też znajdziecie dokładniejsze wytłumaczenie wszystkich zmian. 


Już od jakiegoś czasu, na blogowym Facebooku, mówiłam wam, że planuję zorganizować konkurs, gdy tylko liczba obserwatorów bloga osiągnie liczbę trzystu. Miło mi jest więc powiedzieć, że kilka dni temu to się stało, dlatego więc dzisiaj przybywam z obiecanym konkursem. Nagrodą jest najnowsza powieść Rainbow Rowell Linia serc (jej recenzja ukaże się prawdopodobnie pod koniec tego tygodnia, bądź na początku przyszłego)! Na Facebooku pytałam was również, czy chcecie konkurs prosty, gdzie tylko się zgłaszacie, a ja losuję zwycięzcę, czy też coś bardziej kreatywnego. No i powiem wam, że miło mnie zaskoczyliście, bo wielu z was zażądało prawdziwego kreatywnego zadania. Oto i one:

Każdy z nas ma w swoim życiu jakieś priorytety. Dla jednych najważniejsza jest praca, dla innych szkoła, jedni oddali by życie za kawałek swojego ulubionego ciasta, inni natomiast nie wyobrażają sobie, aby mogli funkcjonować bez kubka kawy o poranku. Dla mnie najważniejsze jest bycie po prostu sobą - nie cierpię ludzi, którzy udają kogoś, kim nie są, przez co wielu osobą czynią krzywdę - świadomie lub też całkowicie przypadkowo. 
A co jest twoim priorytetem? Co dla ciebie jest najważniejsze? 
Nie mów o czymś tak oklepanym jak pokój na świecie, czy Bóg jeden wie, co tam jeszcze. Jeśli najważniejszy jest dla ciebie pies - napisz! Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez ulubionej szminki - koniecznie o tym powiedz! Nie staraj się zaimponować innym swoim wyborem - powiedz po prostu prawdę... i wyjaśnij, dlaczego akurat to...
Powiedz wszystkim, co jest dla ciebie najważniejsze i wytłumacz, dlaczego [forma jest jak najbardziej dowolna!]


Aby wziąć udział w konkursie (warunki obowiązkowe):
✰ należy wyrazić chęć wzięcia w konkursie przez standardowe Zgłaszam się!
✰ należy być obserwatorem bloga About Katherine
✰ należy udostępnić baner konkursowy na blogu lub Facebooku
✰ należy podać swój adres e-mail
✰ należy posiadać adres do korespondencji na terenie Polski (nie wysyłam przesyłki za granicę)
✰ należy wykonać zadanie konkursowe
Dodatkowo można:
✰ polubić fanpage bloga na Facebooku (klik) - 1 dodatkowy los
✰ zaobserwować mój profil na Instagramie (klik) - 1 dodatkowy los

Konkurs wygra osoba, której zadanie konkursowe najbardziej mi się spodoba.

REGULAMIN:
1. Organizatorką konkursu jak i jego sponsorką jestem ja, Katherine Parker - właścicielka bloga About Katherine.
2. Konkurs trwa od 17.02.2016 do 14.03.2016.
3. Zwycięzcę konkursu wybiorę na podstawie wyboru najciekawszego rozwiązania zadania konkursowego.
4. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na blogu najpóźniej w ciągu 7 dni od daty zakończenia konkursu.
5. O wygranej zwycięzca zostanie poinformowany drogą mailową.
6. Osoba, która wygra konkurs na 5 dni, aby odpowiedzieć na maila z informacją o wygranej, w przeciwnym wypadku wybiorę innego zwycięzcę.
7. Nagrodę wysyłam tylko i wyłącznie na terenie Polski.
8. Koszty związane z wysyłką pokrywa organizatorka konkursu.
9. Nie ponoszę odpowiedzialności za zagubienie przesyłki przez Pocztę Polską.
10. W konkursie można wziąć udział tylko raz! W przypadku próby jakiegokolwiek obejścia tej zasady, osoba taka zostanie natychmiastowo zdyskwalifikowana.
11. Aby konkurs się odbył musi zgłosić się minimum 5 osób.
12. Regulamin konkursu może ulec zmianie. 
13. Biorąc udział w konkursie akceptujesz regulamin oraz warunki wzięcia udziału w konkursie.
14. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).

Osoby zainteresowane wzięciem udziału w konkursie proszę o umieszczenie komentarza według poniższego wzoru pod tym postem. Dodatkowo, jeśli zadanie konkursowe wykonacie w formie jakiegoś zdjęcia lub tym podobne, wyślijcie je na adres kasia9502@wp.pl, wpisując w temacie Konkurs Linia serc [nick - zgodny z tym, z pod którego zgłaszaliście się w komentarzu].

Zgłaszam się!
Obserwuję jako: ...
Baner: ...
E-mail: ...
Lubię FB jako (dodatkowo): ...
Obserwuję na Instagramie jako (dodatkowo): ...
Zadanie konkursowe: ...

baner konkursowy
Mam nadzieję, że wszystko jest jasne, jednakże w przypadku jakichkolwiek pytań śmiało piszcie - czy to w komentarzu, poprzez formularz zgłoszeniowy (po prawej stronie na samym dole), lub wysyłając maila na adres kasia9502@wp.pl
Powodzenia!

_______________________________________________________________________


UWAGA! ZMIANA ZASAD I REGULAMINU!
Z racji bardzo małego zainteresowania konkursem, jego regulamin oraz zasady ulegają małej zmianie! Od 26 lutego do konkursu proszę zgłaszać się pod TYM postem. Tam też znajdziecie dokładniejsze wytłumaczenie wszystkich zmian. 

poniedziałek, 15 lutego 2016

[92] Gabinet gadów

Tytuł oryginału: The Replite Room
Autor: Lemony Snicket
Cykl: Seria niefortunnych zdarzeń
Tom: 2
Ilość stron: 208 stron
Wydawnictwo: Egmont
Ocena: 9/10

Drogi czytelniku!

Jeśli sięgnąłeś po tę książkę, aby poczytać sobie coś łatwego i wesołego, to obawiam się, że wybrałeś jak najgorzej. Z początku, gdy rodzeństwo Baudelaire obraca się w towarzystwie interesujących gadów i roztargnionego wuja, historia ta może ci się wydawać wesoła. Ale nie daj się nabrać. Jeżeli wiesz już cokolwiek o pechowych sierotach Baudelaire, nie będziesz miał wątpliwości, że nawet miłe zdarzenia prowadzą w ich życiu do zguby.

Mówiąc konkretnie, w książce, którą w tej chwili trzymasz w ręku, dzieci będą musiały znieść: wypadek samochodowy, straszny smród, jadowitą żmiję, długi nóż, ciężką, mosiężną lampę biblioteczną oraz ponowne pojawienie się osoby, której miały nadzieję nigdy więcej nie oglądać.

Moim przykrym obowiązkiem jest spisanie tragicznych przypadków rodzeństwa Baudelaire, ale Tobie, Czytelniku, nic nie przeszkadza odłożyć tę książkę i poczytać sobie raczej coś wesołego, o ile wolisz wesołe lektury.

Z poważaniem
Lemony Snicket
[opis pochodzi z okładki książki]

Gabinet gadów to druga z trzynastu części cudownej Serii niefortunnych zdarzeń. Po tym, jak sierotom Baudelaire udało się udaremnić okrutny plan Hrabiego Olafa, którego celem było odebranie im ich rodzinnego majątku, Wioletka, Klaus i Słoneczko zostają skierowani pod opiekę do kolejnego z dalekich członków rodziny Baudelaire - Doktora Montgomery Montgomery. Początkowe obawy przed kolejną osobą pokroju Hrabiego Olafa szybko opuszczają młodych bohaterów, gdyż Wujcio Monty okazuje się być pełnym energii, pasji i dobroci człowiekiem. Gdy sieroty zaczynają myśleć, że ich życie, po stracie rodziców, w końcu może być normalne, dochodzi do kolejnej serii niefortunnych darzeń. 

Po zakończeniu lektury Przykrego początku wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy sięgnę po kontynuację serii, która swoją pierwszą częścią tak bardzo mnie zauroczyła. Wiedziałam, że Gabinet gadów dostarczy mi równie fantastycznych wrażeń i z całą pewnością nie będę się z nią nudzić. Miałam stuprocentową rację - nie zawiodłam się ani trochę.

W Gabinecie gadów poznajemy dalsze losy z życia Wioletki, Klausa i Słoneczka. Ich nowa przygoda zaczyna się w momencie, gdzie razem z panem Poe są w drodze do swojego nowego opiekuna - tajemniczego Doktora Montgomery Montgomery. Już od samego początku niezwykle polubiłam tą postać, gdyż pomijając już fakt, iż jest to osoba niezwykle zakręcona (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu), Wujcio Monty okazał się najmilszą osobą, z którą miały do czynienia dzieci po śmierci rodziców. Bohater, chociaż na chwilę, odegnał te wszystkie złe smutki, które towarzyszyły sierotom od momentu tragicznego wypadku i sprawił, że w końcu poczuły się, jakby znalazły nowy dom.

Jak jednak, już na samym początku zapewnia autor Lemony Snicket - to nie jest historia, gdzie wszytko się dobrze kończy. Tu również nie zabrakło niezwykłej grozy  i strachu, które z powrotem zaczęła nawiedzać Wioletkę, Klausa i Słoneczko. Nie obyło się jednak bez tajemniczej zagadki, od której rozwiązania zależy dalsze życie sierot Baudelaire.

Lemony Snicket jak najbardziej utrzymał swój wspaniały poziom, co zdecydowanie jest ogromnym atutem tej powieści. Autor zawarł w niej to co najważniejsze, dzięki czemu czytając doskonale się bawimy. Wiadomo, że w wielu przypadkach kontynuacje nie zawsze możemy zaliczyć do udanych, jednakże w przypadku Gabinetu gadów możemy śmiało nazwać ją wspaniałą kontynuacją niezwykłej serii niefortunnych zdarzeń.

SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ:
przykry początek | gabinet gadów | ogromne oko | tartak tortur | akademia antypatii | winda widmo | wredna wioska | szkodliwy szpital | krwiożerczy karnawał | zjezdne zbocze | groźna grota | przedostatnia pułapka | koniec końców 

czwartek, 11 lutego 2016

[91] Trzynaście powodów

Tytuł oryginału: Thirteen Reasons Why
Autor: Jay Asher
Ilość stron: 272 strony
Wydawnictwo: Rebis
Ocena: 7/10

Clay Jansen wraca do domu ze szkoły i przed drzwiami znajduje dziwną paczkę. W środku jest kilka taśm magnetofonowych nagranych przez Hannah, koleżankę z klasy, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Dziewczyna wyjaśnia, że istnieje trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie. Clay jest jednym z nich i jeśli wysłucha nagrania, dowie się dlaczego. Chłopak przez całą noc kluczy po mieście, a za przewodnika służy mu głos Hannah. Staje się świadkiem jej bólu i osamotnienia, a przy okazji poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach, której nigdy nie chciał stawiać czoła. Z przeraźliwą jasnością uświadamia sobie, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości...
[opis pochodzi z okładki książki]

Po powrocie ze szkoły Clay znajduje przed drzwiami swojego domu tajemniczą przesyłkę. W otrzymanym pudełku po butach znajduje siedem kaset magnetofonowych, ponumerowanych od jeden do trzynastu. Clay przeżywa nie mały szok, gdy odkrywa, że kasety to dzieło Hannah - dziewczyny ze szkoły chłopaka, która dwa tygodnie temu popełniła samobójstwo. Hannah wyjaśnia na nich, że istnieje trzynaście powodów, które popchnęły ją w jakimś stopniu do zabicia się i jak się okazuje, Clay jest jednym z nich. Bohater dowiaduje się, że obraz Hannah, który znali wszyscy uczniowie nie jest prawdziwy i w brew temu, co wszyscy uważali, w cale nie była to zasługa dziewczyny. A wszystko zaczęło się od pewnego rankingu...

Trzynaście powodów to książka o niezwykle interesującym tytule oraz ciekawym opisie fabuły. Już gdy tylko pierwszy raz się na nią natknęłam wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać, że to może być coś na prawdę fascynującego. Choć jednak sama fabuła nawet mi się podobała, bo z całą pewnością nie można powiedzieć o niej, że była zła, zabrakło mi tu tego czegoś, co spowodowałoby, że nie zapomniałabym tego tytułu na długo.

"Kiedy wchodzicie z butami w część czyjegoś życia, wchodzicie w całe życie."

Książka została przedstawiona w bardo fajny sposób, otóż mamy tutaj jednego głównego narratora, jednakże większą część fabuły poznajemy dzięki Hannah - zmarłej dziewczynie, która swoją historię nagrała na taśmach magnetofonowych. Przez całą książkę towarzyszymy więc Clayowi w poznawaniu ów historii, która to stała się tym, co popchnęło ją do odebrania sobie życia. Razem z nim poznajemy zawartość taśm i dowiadujemy się, że to co do tej pory większość ludzi uważała za pewnik jest całkowitym kłamstwem, a z pozoru zwyczajne osoby i ich czyny pomogły zniszczyć czyjeś życie. Bo czasem, gdy dla nas coś wydaje się być zabawne, albo po prostu nie zastanowimy się dwa razy zanim coś zrobimy, możemy tym sprawić komuś wiele bólu - choć może w cale tego nie chcieliśmy. No ale przecież to nie my kazaliśmy się tej osobie zabić, prawda? Owszem, bezpośrednio nie, ale jak pokazuje to Hannah, czasem wystarczy takie małe nic, by osoba zmagająca się z wewnętrznymi problemami otrzymała ostateczny sygnał.

Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki Hannah postanowiła przedstawić te swoje trzynaście powodów. Dziewczyna nie owijała w bawełnę, mówiła po prostu z godnie z prawdą, nie obawiając się, co inni o niej pomyślą. W końcu i tak nie miała już nic do stracenia, gdy wyznaczyła sobie datę końca. Chciała, aby do każdej konkretnej osoby dotarło to, co miała mu do powiedzenia. Nie po to, aby obciążyć ją winą za soje czyny, tylko po to, aby tą osobę czegoś nauczyć. Czy jej się to udało nie wiem, jednakże myślę, że gdybym to ja była jednym z tych trzynastu powodów z pewnością dałoby mi to bardzo dużo do myślenia.

"Nie można przewinąć przeszłości."

Styl autora jest przyjemny, ale według nie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Książkę czytało się szybko i przyjemnie, dlatego nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Sam pomysł na całą historię bardzo mi się podoba, jednakże jak już mówiłam to prędzej, czegoś mi tu trochę zabrakło. Nie mam pojęcia, co by to mogło być, jednakże przydałoby się coś, dzięki czemu książka ta na dłużej zapadłaby w mojej pamięci. Mimo to jednak polecam wam przeczytanie Trzynastu powodów, gdyż z całą pewnością nic na tym nie stracicie, a zapoznacie się tylko z ciekawą historią, która z pewnością nie jednego mogłaby czegoś nauczyć.

poniedziałek, 8 lutego 2016

[90] Lato koloru wiśni

Autor: Carina Bartsch
Tytuł oryginału: Kirschroten Sommer
Cykl: Lato koloru wiśni
Tom: 1
Ilość stron: 496 stron
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 10/10

Czy dałabyś drugą szansę swojej pierwszej miłości?

Pierwsza miłość na zawsze pozostaje w pamięci. Nikt nie wie o tym lepiej niż Emely, obdarzona nieco sarkastycznym poczuciem humoru studentka literaturoznawstwa. Po siedmiu latach znów spotyka przystojnego i czarującego Elyasa o turkusowych oczach. To brat najlepszej przyjaciółki, który już kiedyś wywrócił jej żucie do góry nogami. Emely nadal nienawidzi go z całego serca. O wiele chętniej poświęca uwagę anonimowemu autorowi e-maili, który ma na imię Luca i zdobywa jej serce romantycznymi, czułymi wiadomościami. Ale czy można się zakochać w nieznajomym?
[opis pochodzi z okładki książki]

Do Berlina przeprowadza się najlepsza przyjaciółka Emely. Dziewczyny rozdzieliły się idąc na studia, nie oznacza to jednak, że ich przyjaźń na tym ucierpiała. W końcu jednak ich drogi znów się stykają, a wszystko za sprawą nieudanego związku Alex, która zamiast się załamywać postanowiła zacząć życie od nowa, zamieszkując w zupełnie innym mieście i wybierając całkiem nowy kierunek studiów. Wszystko byłoby fantastycznie, gdyby nie fakt, iż Alex zamieszka ze swoim bratem - dawną skrytą miłością Emely, zadufanym w sobie Elyasem, który za sprawą swojego dawnego czynu stał się najgorszym koszmarem bohaterki. Najgorsze więc, co mogło przytrafić się Emely to dodatkowo fakt, iż Elyas na swój dziwny sposób stara się ją poderwać. Czy Emely da radę uporać się z demonami przeszłości? Bo może Elyas rzeczywiście się zmienił i na prawdę zależy mu na czymś więcej niż tylko przygodna znajomość na jedną noc.

Wiele znajomych blogerek mocno zachęcało mnie do zapoznania się z tą książką. Wszystkie zgodnie twierdziły, że powieść Cariny Bartsch jest jednym słowem genialna i z całą pewnością mi się spodoba. Nie dowierzałam, ale cóż... miały rację. Nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego po tej powieści, dlatego przeżyłam duży szok, gdy w końcu udało mi się z nią zapoznać i dostrzec to wszystko, co tak mocno zachwyciło innych. Oj tak... na tą książkę zdecydowanie trzeba zwrócić uwagę.

Główną bohaterką, z której perspektywy poznajemy całą sytuację jest Emely Winter. To skromna dziewczyna, która cały swój wolny czas stara się przeznaczyć na naukę i pracę. Nie zależy jej na przelotnych związkach, gdyż uważa je jedynie za stratę czasu, a dodatkowe konsekwencje takich rozstań mogłyby przysporzyć jej wiele złego. Sama z resztą nie wieży już w prawdziwą miłość - jest ona dla niej jedynie mitem, który swoje ujście w prawdziwym życiu znajduje jedynie w bardzo nielicznych przypadkach. Emely to bardzo przyjemna postać, która jednak ma wiele uprzedzeń względem przeróżnych sytuacji. Z całą pewnością wielu może to przeszkadzać (mnie samą na samym początku to denerwowało), jednakże z czasem czytelnik dostrzega, dlaczego bohaterka jest taka a nie inna, dlaczego wszystkich trzyma na dystans (szczególnie przedstawicieli płci przeciwnej). Z każdą kolejną stroną jednak widzimy, jak dzięki znajomości z Elyasem i ponownemu budowaniu zaufania względem niego dziewczyna się zmienia. Moim wielkim faworytem jednak, w przypadku Lata koloru wiśni, jest nie kto inny jak sam Elyas, którego po prostu pokochałam. Sama mam ogromną słabość do tych nieco złych fikcyjnych chłopców, dlatego więc nic dziwnego, że Elyas tak bardzo mi się spodobał. Bardzo ciekawiło mnie, jaki jest on tak na prawdę, gdyż Emely cały czas strasznie ko demonizowała przypisując mu same najgorsze cechy, które zapamiętała z dawnych lat.

Sama historia może wydawać się z wierzchu raczej mało interesująca, jednakże dzięki bardzo ciekawemu sposobowi, w jaki została przedstawiona oraz niepowtarzalnemu humorowi przyciąga uwagę nie jednego czytelnika. Myślę, że prócz ciekawych bohaterów, których możemy poznać na kartach Lata koloru wiśni to właśnie ten humor tak bardzo spodobał się zarówno mi, jak i innym dotychczasowym czytelniczkom powieści. Bardzo podobały mi się te wszystkie potyczki słowne pomiędzy Emely i Elyasem, a uwierzcie mi znajdziecie ich tu na prawdę dużo. Rzadko zdarza mi się śmiać podczas czytania jakiejś książki, a ty robiłam to praktycznie cały czas. Dodatkowo ciekawym motywem, który się tu pojawia jest postać Luci - tajemniczego cichego wielbiciela głównej bohaterki, który jako nie liczny z mężczyzn zdaje się doskonale ją rozumieć. Dzięki temu, iż Emely nie poznała go jeszcze osobiście, książce cały czas towarzyszy ta charakterystyczna nutka tajemniczości, która aż prosi się o wyjawienie.

Bardzo spodobał mi się styl Cariny Bartsch. Ci, którzy znają mnie już troszkę lepiej wiedzą, że z reguły sięgam tylko po powieści, amerykańskich bądź brytyjskich pisarzy. Nie robię tego świadomie, tak po prostu jest, a lubię czytać o bohaterach z USA albo Wielkiej Brytanii. Nie wiem, jak to się stało, że nie spostrzegłam, iż zarówno autorka Lata koloru wiśni, jak i jej bohaterowie to Niemcy, a sama akcja powieści dzieje się w Berlinie. Początkowo trudno było mi się przestawić z tego dobrze znanego mi schematu, jednakże Carina Bartsch przedstawiła wszystko w tak przemyślany i ciekawy sposób, że mimo chodem zakochałam się zarówno w jej stylu jak i samem powieści.

Nie ma więc wątpliwości, że Lato koloru wiśni to fantastyczna książka, która zdecydowanie zasłużyła sobie na te wszystkie liczne ochy i achy na swój temat. Jej fabuła jest nad wyraz przemyślana, a bohaterowie doskonale wykreowani. Całość dopełnia bardzo interesujący styl autorki, która z całą pewnością włożyła wiele wysiłku i serca w stworzenie całej tej historii. Sama z wielką niecierpliwością czekam na moment, w którym dane mi będzie zapoznać się z jej kontynuacją - Zimą koloru turkusu, która mam nadzieję, będzie równie wspaniała co jej poprzedniczka. Obok Lata koloru wiśni nie można przejść obojętnie, gdyż byłaby to na prawdę ogromna strata.

LATO KOLORU WIŚNI:
lato koloru wiśni | zima koloru turkusu

Za możliwość spędzenia cudownych chwil w towarzystwie Emely i Elyasa serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina!

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam Opasłe Tomiska 2016.

niedziela, 7 lutego 2016

[1] 7 rzecz, których możesz o mnie nie wiedzieć

Jakiś czas temu na blogu u Tirindeth przeczytałam świetny post pt. 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie, gdzie Tirindeth chciała przybliżyć trochę swoim czytelnikom swoją osobę. Zachęcała nas (innych blogerów) do zrobienia tego samego, więc oto jestem z postem.... o mnie! Postanowiłam jednak, że na jednym poście się nie skończy (w końcu siedem rzeczy to zdecydowanie nie wszystko, czego o mnie nie wiecie), więc z całą pewnością jeszcze przynajmniej dwa takie wpisy się ukarzą. Ja osobiście również zachęcam innych blogerów do stworzenia takich postów, byśmy wszyscy po prostu poznali się lepiej.

1. Muzyka, której słucham jest dość specyficzna - przynajmniej tak uważają moi znajomi oraz wszyscy członkowie mojej rodziny. Cóż, dla mnie wydaje się ona normalna - słucham głównie rocka alternatywnego oraz indie rocka, czasem też synth pop, większość ze znanych mi kapel nie znana jest przez moich znajomych. Dlatego więc uważają, że słucham dziwnej muzyki (oni skupiają się głównie na popularnych kawałkach znanych z radia).Ale powiem, że cieszę się, że słucham właśnie tej "dziwnej muzyki", bo dla mnie ona jest wyjątkowa i bardzo oryginalna!

2. Bardzo chciałabym zrobić sobie tatuaż, ale po pierwsze: nie wiem jeszcze do końca jaki (nie chcę, żeby był przypadkowy), po drugie: boję się, że szybko mi się znudzi, po trzecie: boję się!!! Obiecałam sobie, że na 21 urodziny zrobię sobie prezent w formie tatuażu i mam nadzieję, że uda mi się to postanowienie spełnić.

3. Dzisiaj mam urodziny i kończę 21 lat!!!!!!

4. Uwielbiam filmy i seriale animowane. Co z tego, że jestem już dorosła, kto powiedział, że animacje mogą oglądać tylko dzieci :P

5. Kocham wszystko co brytyjskie. Czasem śmieję się, że choć jestem polką i mam polskie obywatelstwo duchem mieszkam w zupełnie innym kraju. No po prostu wszystko co polskie wydaje mi się być strasznie nudne - muzyka, książki, filmy, czy nawet sam język (po takim wyznaniu powinnam chyba stracić polskie obywatelstwo :D ). 

6. Nie przepadam za dużymi miastami. Owszem niektóre są na prawdę piękne, jednak sama osobiście bardziej wolę te mniejsze miejscowości, gdzie w pełni możemy dostrzec ducha oraz kulturę danego kraju. Marzy mi się, aby zamieszkać w jakimś brytyjskim miasteczku.

7. Mam ogromną słabość do bohaterów literackich płci męskiej, brytyjskich wokalistów muzycznych i oczywiście przystojnych aktorów. W wieku 21 mam już niejednego męża, który albo nie istnieje, albo w życiu nie dowie się o moim istnieniu :D No ale co poradzić, no oni wszyscy są po prostu cudowni :D

Zachęcam was oczywiście do własnych takich wpisów na blogach, a jeśli byście chcieli, śmiało odpowiadajcie w komentarzach. Chętnie dowiem się o was czegoś nowego!

wtorek, 2 lutego 2016

[55] FILMOWO: Cake

Tytuł oryginału: Cake

Reżyseria: Daniel Barnz

Scenariusz: Patrick Tobin

Gatunek: Dramat

Czas trwania: 1 godz. 42 min.

Premiera: 8 września 2014 (świat)

Produkcja: USA

Obsada: Jennifer Aniston,  Adriana Barraz, Sam Worthington, Anna Kendrick, Chris Messin, Brit Robertson

Ocena: 8/10

Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com


Claire należy do grupy wsparcia dla osób cierpiących na chroniczny ból. Wypadek, w którym kobieta brała udział zmienił ją nie do poznania, a ból będący jego skutkiem już od dłuższego czasu nie pozwala jej normalnie żyć. Gdy Nina, jedna z kobiet uczęszczających na te same spotkania co Claire, popełnia samobójstwo, rzucając się na trasę pełną rozpędzonych samochodów, kobieta zaczyna zastanawiać się nad własnym samobójstwem, a towarzyszące temu wizje przedstawiające Ninę, która ją do tego namawia, wcale nie ułatwiają całej sytuacji. Claire postanawia dowiedzieć się jak najwięcej, na temat zmarłej kobiety. Z czasem zaczyna spędzać coraz więcej czasu z jej mężem Roy'em.


Przyznam się szczerze, że na Cake zdecydowałam się w głównej mierze ze względu na Annę Kendrick. Uwielbiam ją za jej grę w Pitch Perfect (recenzja klik) i Pitch Perfect 2 (recenzja klik) i bardzo chciałam zobaczyć w filmie, który nie jest komedią. Jednakże jeśli chodzi o samą postać Niny, w którą wcieliła się właśnie Anna Kendrick jestem trochę zawiedziona. Miałam nadzieję, że będzie to jedna z głównych ról, gdzie będę mogła się nią cieszyć przez większą część filmu. Tu niestety pojawia się ona raczej sporadycznie, jednak mimo wszystko zagrała na prawdę interesująco i zdecydowanie inaczej niż to zapamiętałam z Pitch Perfect. To samo było z Britt Robertson, która wymieniona na Filmwebie jako trzecia, ukazała się tu łącznie może przez jakieś dziesięć, do piętnastu minut.


Bardzo zaskoczyła mnie w tym filmie Jennifer Aniston, która wcieliła się w główną bohaterkę - Claire. Dotychczas widziałam ją raczej w komediach, gdzie jej postaci również w wielu przypadkach bardzo mnie zaskakiwały. W Cake przedstawiła nam pełną nienawiści do całego świata kobietę, która każdego dnia musi zmagać się z ogromnym bólem, którego nie idzie tak łatwo zwalczyć. Byłam na prawdę pod ogromnym wrażeniem tego, jak poradziła sobie z zaprezentowaniem tej postaci. Dzięki tej roli Jennifer Aniston zyskała wiele w moich oczach. Bardzo spodobała mi się również postać Roya Collinsa (męża zmarłej Niny) w bardzo ciekawy sposób zaprezentowana przez Sama Worthingtona (słynnego Jake Sully w filmie Avatar). Od samego początku polubiłam graną przez niego postać i byłam niezmiernie ciekawa, jak rozwinie się jego znajomość z Claire.


Sama fabuła może wydawać się niezbyt interesująca, co pewnie wielu z was zniechęci do zapoznania z tym filmem. Osobiście uważam jednak, że została przedstawiona w całkiem interesujący sposób, dzięki czemu już od samego początku przykuwa uwagę. Do tego interesujący bohaterowie oraz aktorzy, którzy poradzili sobie z przedstawieniem ich w bardzo ciekawy sposób, jeszcze bardziej tylko zachęcają widza do oglądania. Oglądając Cake możemy zaobserwować, jak trudno jest normalnemu człowiekowi pozbierać się po wypadku lub stracie, która całkowicie odmieniła jego życie. Widzimy, że czasem każda zwyczajna rzeczy, zwykłą codzienna czynność może być źródłem bólu, zarówno tego fizycznego jak i psychicznego. Dostrzegamy, że niekiedy takie właśnie drobnostki, gdy w końcu zbiorą się w całość mogą stać się początkiem tego, co będzie popychać nas w stronę popełnienia samobójstwa, bo w porównaniu z tym, z czym musimy się zmagać na co dzień, samobójstwo wydaje się najłatwiejszą z możliwych opcji. Czasem jednak wystarczy poznać kogoś, kto potrafi nas zrozumieć, kto sam musiał stykać się z takim samym lub podobnym bólem, by móc nawzajem się wyleczyć. To właśnie pokazuje nam sobą Cake i myślę, że już samo to jest wystarczającym powodem, dla którego zdecydowanie warto zapoznać się z tym filmem.


poniedziałek, 1 lutego 2016

[8] Podsumowanie stycznia [2016]

No i stało się! Pierwszy miesiąc 2016 roku mamy już za sobą. Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona, udało mi się przeczytać bardzo dużo wspaniałych książek, w ogóle wydaje mi się, że dość dobrze radziłam sobie na blogu w styczniu (osobiście uważam, że styczeń był dla mnie bardzo dobrym startem w tym nowym roku). Jakiś czas temu obchodziłam również mały sukces - 50 tys. wyświetleń bloga! Nie obyło się bez świętowania, bo nawet takie najdrobniejsze chwile radości stają się ogromną motywacją do dalszego działania. Nie wiem też, czy już wszyscy wiedzą, ale w styczniu postanowiłam w końcu zapoznać się z Instagramem, który był dla mnie istną czarną magią. Nie obyło się początkowych przeszkód (od razu po założeniu konta Instagram postanowił zablokować moje konto z niewiadomych przyczyn i musiałam zakładać wszystko jeszcze raz), jednakże koniec końców udało się i myślę, że nawet nieźle sobie tam radzę :) Możecie mnie tam znaleźć jako kath-parker  (możecie też kliknąć w ikonkę Instagrama po prawej stronie, która przeniesie was prosto na mój profil. 


Jestem bardzo zadowolona z ilości książek, które udało mi się przeczytać w styczniu. Jak dla mnie osiem pozycji to na prawdę świetny wynik, który oczywiście mam zamiar pobić w lutym :) W styczniu udało mi się przeczytać kilka na prawdę świetnych książek, które z całą pewnością pozostaną ze mną na długo - jak chociażby cudowna Kochając pana Danielsa, w której się po prostu zakochałam, czy świetna kontynuacja serii - Kuracja samobójców. Ciekawie zapowiadają się również serie Złe dziewczyny nie umierają, Każdego dnia czy też Seria niefortunnych zdarzeń, które zaczęłam w minionym miesiącu. Z tą drugą i trzecią mam to szczęście, że zapewne jeszcze w lutym zapoznam się z co najmniej jedną częścią, natomiast na tą pierwszą będzie mi dane niestety jeszcze trochę poczekać. W sumie przeczytałam 2590 stron, co nam daje jakieś 83,5 strony dziennie.



W przypadku filmów nie było już aż tak kolorowo - udało mi się obejrzeć tylko cztery pozycje, a na blogu ukazały się dwie zaległe recenzje z grudnia, oraz dwie nowe ze stycznia. W końcu udało mi się poznać świetną animację, jaką jest Madagaskar, jednakże prócz niego (nie licząc już filmu Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń oraz animacji Zaplątani) w styczniu nie poznałam żadnego genialnego filmu, który na dużej zapadł by w mojej pamięci. Pod względem filmowym jestem więc trochę zawiedziona.

lemony snicket: seria niefortunnych zdarzeń | zaplątani | earl i ja, i umierająca dziewczyna | madagaskar | cake (recenzja wkrótce) | modlitwa na telefon (recenzja wkrótce)

Dodatkowo ukazało się jeszcze siedem postów o różnej tematyce, w tym między innymi książkowe zdobycze grudnia oraz książkowe zdobycze stycznia oraz podsumowanie roku 2015. W styczniu ukazał się zaledwie jeden niedzielny przegląd muzyczny, gdyż doszłam do wniosku, że seria ta nie cieszy się jednak takim zainteresowaniem, na jakie liczyłam. Jak na razie więc postanowiłam dać sobie z nią spokój, jednakże nie wykluczam, że kiedyś, gdy zainteresowanie tym cyklem powróci, zacznę znów je pisać. W sumie więc w styczniu na blogu ukazało się 19 postów.


Wielkimi krokami zbliżamy się również do zyskania 300 obserwatorów, z tej okazji więc, tak jak obiecałam na moim facebookowym fanpage, gdy tylko osiągniemy tą liczbę, zorganizuję konkurs. Jaka książka będzie do wygrania? Jeszcze nie wiem. Miło by mi było, gdybyście dzielili się ze mną swoimi propozycjami książek, które chcielibyście wygrać. Możecie to zrobić w komentarzach pod tym postem, albo na moim fanpage w komentarzu pod TYM wpisem.

A jak wam minął styczeń? Co ciekawego przeczytaliście? Koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek