Tytuł oryginału: Library of Soul
Autor: Ransom Riggs
Cykl: Pani Peregrine
Tom: 3
Ilość stron: 496 stron
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 9/10
Przyznam się wam, że gdy czytałam drugi tom serii Pani Peregrine, to chociaż książka mi się podobała, to jedna czułam się troszkę rozczarowana, bo to już nie było tak samo genialne, jak Osobliwy dom Pani Peregrine. Bałam się, że z trzecim tomem będzie tak samo, że będzie dobrze, ale nie fantastycznie, że książka mnie zaciekawi, ale nie wciągnie w takim samym stopniu, jak pierwsza część. Myślę, że chyba dlatego, właśnie przez te obawy, z poznaniem ostatniej z serii przygód osobliwych dzieci tyle czekałam, bo zwyczajnie bałam się rozczarowania. Teraz wiem, że wszystkie te obawy były całkowicie niepotrzebne, bo mogę śmiało powiedzieć, że Miasto cieni zdecydowanie dorównało pierwszemu tomowi i to nawet bardzo!
Gdy w końcu zabrałam się za poznanie książki miałam mały problem z przypomnieniem sobie, jak zakończyła się poprzednia część, co trochę utrudniało mi lekturę. Powieść bowiem zaczyna się w dokładnie tym samym momencie, na którym kończyliśmy jej poprzedniczkę, co moim zdaniem jest jak najbardziej świetnym rozwiązaniem. I chociaż obawiałam się, że jednak będę musiała powrócić do zakończenia Miasta dusz, to koniec końców poradziłam sobie dość szybko z przyswojeniem całej historii.
Głównym elementem Biblioteki dusz jest tak naprawdę moment, gdy wraz z Jacobem, Emmą oraz psem Addisonem, przenosimy się do jednej z karnych pętli - Piekielnego Poletka, gdzie doprowadza ich trop porwanych osobliwych dzieci oraz ymbrynek. I pewnie to zabrzmi dziwnie, ale po prostu pokochałam Piekielne Poletko! Chociaż powinnam raczej powiedzieć, że pokochałam to, w jaki sposób Ransom Riggs wykreował to miejsce. Autor nie szczędził w swojej powieści opisów tego dziwnego i strasznego miejsca, a mi pozwoliło to tylko o wiele lepiej wykształcić sobie za pomocą mojej wyobraźni tą pętlę. Myślę, że właśnie takiego cudacznego miejsca zabrakło mi w Mieście cieni, dlatego niesamowicie cieszę się, że w Bibliotece dusz całą akcję autor przeniósł właśnie do Piekielnego Poletka.
Przez większość książki tak naprawdę towarzyszymy więc Jacobowi i Emmie w przeżyciu w tym strasznym miejscu i jednoczenie w próbach odnalezienia przyjaciół. Oczywiście i w tej części nie zabrakło całkiem to nowych osobliwych (i nie tylko) bohaterów, a każdy z nich jest jeszcze lepszy, niż ten poprzedni.
Jestem na prawdę zadowolona z lektury Biblioteki dusz i strasznie mocno cieszę się, że autor na zakończenie serii przygotował coś właśnie z takim kopniakiem. Widać, że na prawdę mocno napracował się przy kreowaniu wszystkich elementów tej historii, jednakże ciężka praca jak najbardziej się opłaciła! Ransom Riggs utrzymał wszystko na bardzo wysokim poziomie, a to sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam jego twórczość. Mam wielką nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję zapoznać się z jakąś nową książką tego autora, gdyż jestem przekonana, że każda kolejna będzie równie epicka, co poprzednia!
Myślę więc, że nie muszę już dodawać, jak bardzo polecam wam zarówno tą cześć, jak i całą serię stworzoną przez Ransoma Riggsa. Jak dla mnie te książki to jedne z tych pozycji, które tak jak w przypadku Harry'ego Potter'a dosłownie każdy powinien przeczytać (bez względu na wiek). Ja już teraz wiem, że na pewno nie raz, nie dwa będę powracać do historii osobliwych dzieci i na pewno przez bardzo długi czas będę je niezmiernie miło wspominać!
Żałuję tylko, że ekranizacja Osobliwego domu Pani Peregrine wypadła tak słabo (czego w ogóle nie mogę zrozumieć, bo w końcu wyreżyserował ją mój ukochany reżyser Tim Burton), bo mogło wyjść z tego wszystkiego coś na prawdę niesamowitego!
Gdy w końcu zabrałam się za poznanie książki miałam mały problem z przypomnieniem sobie, jak zakończyła się poprzednia część, co trochę utrudniało mi lekturę. Powieść bowiem zaczyna się w dokładnie tym samym momencie, na którym kończyliśmy jej poprzedniczkę, co moim zdaniem jest jak najbardziej świetnym rozwiązaniem. I chociaż obawiałam się, że jednak będę musiała powrócić do zakończenia Miasta dusz, to koniec końców poradziłam sobie dość szybko z przyswojeniem całej historii.
Głównym elementem Biblioteki dusz jest tak naprawdę moment, gdy wraz z Jacobem, Emmą oraz psem Addisonem, przenosimy się do jednej z karnych pętli - Piekielnego Poletka, gdzie doprowadza ich trop porwanych osobliwych dzieci oraz ymbrynek. I pewnie to zabrzmi dziwnie, ale po prostu pokochałam Piekielne Poletko! Chociaż powinnam raczej powiedzieć, że pokochałam to, w jaki sposób Ransom Riggs wykreował to miejsce. Autor nie szczędził w swojej powieści opisów tego dziwnego i strasznego miejsca, a mi pozwoliło to tylko o wiele lepiej wykształcić sobie za pomocą mojej wyobraźni tą pętlę. Myślę, że właśnie takiego cudacznego miejsca zabrakło mi w Mieście cieni, dlatego niesamowicie cieszę się, że w Bibliotece dusz całą akcję autor przeniósł właśnie do Piekielnego Poletka.
Przez większość książki tak naprawdę towarzyszymy więc Jacobowi i Emmie w przeżyciu w tym strasznym miejscu i jednoczenie w próbach odnalezienia przyjaciół. Oczywiście i w tej części nie zabrakło całkiem to nowych osobliwych (i nie tylko) bohaterów, a każdy z nich jest jeszcze lepszy, niż ten poprzedni.
Jestem na prawdę zadowolona z lektury Biblioteki dusz i strasznie mocno cieszę się, że autor na zakończenie serii przygotował coś właśnie z takim kopniakiem. Widać, że na prawdę mocno napracował się przy kreowaniu wszystkich elementów tej historii, jednakże ciężka praca jak najbardziej się opłaciła! Ransom Riggs utrzymał wszystko na bardzo wysokim poziomie, a to sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam jego twórczość. Mam wielką nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję zapoznać się z jakąś nową książką tego autora, gdyż jestem przekonana, że każda kolejna będzie równie epicka, co poprzednia!
Myślę więc, że nie muszę już dodawać, jak bardzo polecam wam zarówno tą cześć, jak i całą serię stworzoną przez Ransoma Riggsa. Jak dla mnie te książki to jedne z tych pozycji, które tak jak w przypadku Harry'ego Potter'a dosłownie każdy powinien przeczytać (bez względu na wiek). Ja już teraz wiem, że na pewno nie raz, nie dwa będę powracać do historii osobliwych dzieci i na pewno przez bardzo długi czas będę je niezmiernie miło wspominać!
Żałuję tylko, że ekranizacja Osobliwego domu Pani Peregrine wypadła tak słabo (czego w ogóle nie mogę zrozumieć, bo w końcu wyreżyserował ją mój ukochany reżyser Tim Burton), bo mogło wyjść z tego wszystkiego coś na prawdę niesamowitego!
PANI PEREGRINE:
Za możliwość poznania tej genialnej serii serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina!
Zgodzę się z tobą, że ekranizacja "Osobliwego domu (...)" wypada średnio, co jest jeszcze bardziej bolesne, gdyż tak jak Ty darzę Tima Burtona ogromną sympatią. Z serii znam jedynie pierwszą część, która pozostawiła niedosyt. Na moim regale spoczywa "Miasto cieni" i nie wiem kiedy znajdę czas, aby je przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa jednak polecam ci zapoznać się z kolejnymi częściami. Może jednak dalej będzie dla ciebie lepiej :)
UsuńBardzo podobała mi się pierwsza część i mam już u siebie kolejne dwie. Planuję przeczytać je od razu, jedną po drugiej. :)
OdpowiedzUsuńTak będzie zdecydowanie najlepiej! Ja czytałam je z odstępami i potem miałam lekki problem w odnalezieniu się w fabule :/
Usuń