Moje najstraszniejsze doświadczenie.... hmn.... pewnie niektórzy w moim wieku powiedzieli by że matura albo coś takiego (ja jestem wyjątkiem mi na maturze bardzo się podobało, podchodziłam do niej na luzie i tym, która jeszcze przed nimi właśnie to polecam). Po długich rozmyślaniach dochodzę do wniosku że najstraszniejszym doświadczeniem w moim życiu był moment, kiedy jako mała dziewczynka rozcięłam sobie brodę o płytki podłogowe w kuchni. W sumie prawie nic z tamtego czasu nie pamiętam, ale mama opowiedziała mi co nieco i teraz wiem, że wtedy byłam dosłownie przerażona. Oczywiście, jak prawie każde małe dziecko, musiałam przyprawić moich rodziców o mini zawał serca :D
Aby nie było nudno to zadanie postanowiłam przedstawić wam w postaci grafiki :) Mam nadzieję, że wszystko jest jasne.
Pozdrawiam Katherine Parker
Drugie zadania mogłabym przedstawić w identyczny sposób, może z jedną różnicą, że nie zawsze chodzę a zakupy. Fajnie je przedstawiłaś :) Co do pierwszego - wypadek rzeczywiście wygląda na fatalny, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńhttp://miasto-inspiracji.blogspot.com/
Fajnie to wymyśliłaś w postaci obrazka ;)
OdpowiedzUsuńDzieci już mają to do siebie, że często przyprawiają rodziców o zawał. Sama jako dziecko często coś sobie robiłam lub spadałam z czegoś ;) Świetny plan dnia :)
OdpowiedzUsuńChciałabym wstawać o 8:30 xd
OdpowiedzUsuńGenialny plan dnia, ciekawie zrobiony! :)
OdpowiedzUsuńhttp://get-out-of-me.blogspot.com
Rozcięcie brody powiadasz :) za za dziecka rozwaliłam sobie czoło o kant wersalki - pamiętam, że boki były drewniane - do tej pory mam bliznę :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj zaczynam dzień od wysłania dzieci do szkoły, później sprzątanie i gotowanie a w między- czasie czytanie i laptopowanie :)
Hm... moim nastraszniejszym doświadczeniem jest chyba pożar mieszkania... choć też go nie za bardzo pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńOby mi również udało się podejść do matury na luzie, tak jak Tobie.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam nie widziałam bardziej wyluzowanej dziewczyny podchodzącej do matury ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Kasienka ;/
faktycznie zgadzam się z resztą, fajnie to przedstawiłaś ;)
Zazdroszczę takiego rozkładu dnia :D
OdpowiedzUsuńW sumie mój przez ostatnie dwa tygodnie wyglądał podobnie, z tym że cały czas mam wyrzuty sumienia, że ani trochę się nie uczyłam :D