Zapewne w życiu każdego z was był taki moment, gdzie coś zmieniło się całkowicie, o sto osiemdziesiąt stopni i przyniosło w ten sposób jakieś dobre skutki. Codziennie bowiem dokonujemy pewnych wyborów, które mają wpływ na to, co będzie w przyszłości, choć czasem nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Niekiedy zmiana ta jest bardzo mała i z pozoru nic nie znacząca, a czasem może sprawić, że nie tylko zmieni się to co tutaj i teraz, ale dosłownie wszystko. Bo nie ma czegoś takiego, jak koniec, jest tylko nowy początek...
W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić wam mój początek wszystkiego - tą z pozoru drobniutką zmianę, która odmieniła moje życie całkowicie i której w ogóle się nie spodziewałam. Wpis ten powstał na potrzeby konkursu dla blogerów, który postanowiło urządzić Wydawnictwo Moondrive z racji promocji swojej nowej książki Początek wszystkiego.
Także jeśli jesteście ciekawi, jaką historię ja mam wam do opowiedzenia, zapraszam do dalszej części posta!
Cóż, chyba będę na prawdę mało oryginalna, jeśli powiem wam, że ten mój początek wszystkiego dotyczy książek, prawda? Ale to właśnie te książki odmieniły moje życie - a takiej zmiany się kompletnie nie spodziewałam. Mówiąc więc krótko, opowiem wam, jak cała ta przygoda związana z książkami się u mnie zaczęła i jakie skutki miało to na moje dalsze życie.
Wszystko zaczęło się już ładnych kilkanaście lat temu, gdy byłam małą dziewczynką i wprost nie znosiłam czytać książek. Nie rozumiałam, jak czytanie może komuś sprawiać tak wielką radość - w końcu są tam same literki i nic więcej! Nie raz z resztą podejmowałam próby zmiany mojego nastawienia - zawsze podobało mi się, gdy obserwowałam na przykład mojego starszego brata czytającego Harry'ego Potter'a, bądź jakieś inne powieści. Wydawało mi się to po prostu fajne i nie potrafiłam zrozumieć, czemu, gdy sama zabieram się za jakąś książkę, już tak fajnie nie jest. Tak więc jak mówiłam prób było kilka i wszystkie zakończyły się klęską. Pamiętam, że gdy w późniejszych latach musiałam przeczytać jakąś lekturę szkolną, zaczynałam na pierwszej stronie i na tej właśnie stronie kończyłam (o dziwo zawsze udało mi się wybrnąć jakoś z tej sytuacji niezapoznania się z książką). I choć czytanie szło mi bardzo opornie, coś i tak wciąż ciągnęło mnie w stronę biblioteki. W podstawówce praktycznie na każdej przerwie wybierałam się z koleżanką do szkolnej biblioteki i tam pomagałam bibliotekarce w jej wszystkich obowiązkach. Uwielbiałam to robić i zawsze cieszyłam się na każdą kolejną przerwę spędzoną właśnie tam. Teraz wiem już, że był to po prostu znak, że moja świadomość sama próbowała mi powiedzieć, że jestem stworzona dla książek. Trafiając do gimnazjum z początku dość mocno oddaliłam się od wszelkiego kontaktu z powieściami, jednak wszystko to było do czasu, gdy zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną, którą znałam praktycznie całe życie i która to miała największy wpływ na moje czytelnicze życie. Pamiętam, że ta moja przyjaciółka na prawdę dużo czytała - i gdy mówię, że dużo czytała, mam na myśli, że na prawdę DUŻO czytała! Kiedy ktoś raz spytał się jej ile mniej więcej powieści potrafi przeczytać w ciągu jednego roku odpowiedziała, że koło dwustu, co jak dla mnie wówczas było wynikiem jak z kosmosu - ja nie mogłam przebrnąć przez jedną powieść, a ona pochłaniała ich aż tyle!
Co było w tym wszystkim najśmieszniejsze? Nigdy nie nakłaniała mnie ona do czytania - owszem, opowiadała jaką to ostatnio ciekawą powieść przeczytała, ale nigdy nie mówiła "Kaśka, koniecznie musisz to przeczytać, bo ja wiem, że ci się to spodoba". Może właśnie to sprawiło, że jako jedynej udało jej się przekonać mnie do książek? Bo w końcu nadszedł ten pamiętny dzień, gdy poprosiłam ją, aby zabrała mnie ze sobą do biblioteki i pomogła wybrać mi jakąś książkę, która jak na początek byłaby odpowiednia. Jeśli dobrze sobie przypominam, wybór padł na Megan, przewodnik po chłopcach Kate Brian. Towarzyszyły temu słowa "Nie patrz na tą brzydką okładkę, bo książka sama w sobie jest po prostu genialna" (wiecie, byłyśmy nastolatkami, więc nie oceniajcie wyboru lektury) i okazało się, że moja przyjaciółka miała rację w stu procentach! Pochłonęłam ją chyba w jeden dzień (nie posiadałam się oczywiście przy tym z dumy) i już z wielką niecierpliwością czekałam na dzień, gdy razem z moją przyjaciółką wybierzemy się ponownie do biblioteki. No i zaczęło się, wciąż wracałam do domu z coraz to nowszymi tytułami, których nie mogłam się doczekać i które pochłaniałam jednym tchem. Owszem, wówczas także miałam momenty zwątpienia i zdarzało mi się, że nie czytałam nawet przez pół roku, jednak zawsze później do książek wracałam, bo w końcu zrozumiałam, że czytanie nie jest nudne, tylko ja zwyczajnie nigdy nie potrafiłam znaleźć dla siebie odpowiedniej lektury.
Właśnie ta drobna zmiana, to że spotkałam odpowiedniego człowieka na mojej drodze sprawiło, że teraz książki są moim życiem i moją największą pasją. Spójrzcie tylko gdzie teraz jestem - od prawie trzech lat prowadzę bloga recenzenckiego, którego teraz czytacie, nawiązałam wiele ciekawych współprac z wydawnictwami, ostatnio nawet objęłam dwa patronaty nad książkami! Żeby jeszcze tego było mało, w zeszłym roku postanowiłam dalej kształcić się w tym kierunku i zaczęłam studiować nowe media, które mam nadzieję, jeszcze bardziej przybliżą mnie do osiągnięcia wyznaczonego przez siebie celu, czyli pracy w wydawnictwie lub czymś podobnym. Gdybyście zapytali tą mnie, Kasię z przed kilkunastu lat, czy chciałaby, aby jej życie związane było z książkami, myślę, że wyśmiałaby was w żywe oczy, bo uwierzcie mi - na prawdę nie spodziewałam się tego, że stanę tutaj, gdzie właśnie teraz jestem. I choć czasem była na prawdę trudno , często mam blokady czytelnicze (jak teraz na przykład...), pisarskie, czy zwyczajnie mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, to jednak gdy złość i zwątpienie mija wiem, że za żadne skarby świata nie porzuciłabym już książek. Stały się one dla mnie niczym oddychanie, a przecież nie można zrezygnować z oddychania, prawda?
To jest jedynie moja historia, mój początek wszystkiego, jednak jestem pewna, że każdy z was ma taką historię, taką drobną zmianę, która całkowicie odmieniła jego życie - nie musi ona wiązać się akurat z książkami. Może poznaliście osobę, która pokazała wam całkowicie inny punkt widzenia, albo trafiliście do miasta, które nauczyło was całkowicie innego życia? Ja sama bardzo chciałabym poznać historie (początki wszystkiego) Dominiki z bloga Czytelnia Dominiki, Izy z bloga Isabel Czyta oraz Amandy z bloga Amanda Says. Jestem niezmiernie ciekawa, czy w waszym życiu pojawiła się właśnie taka mała zmiana, która zainicjowała wasz nowy początek. Regulamin konkursu znajdziecie tutaj, a czas macie do 22 czerwca (troszkę mało, ale myślę, że dacie sobie radę)!
A jaki był wasz początek wszystkiego? Macie jakąś historię, którą sami chcielibyście podzielić się z innymi? Koniecznie piszcie w komentarzach!
*grafika została przerobiona przeze mnie, na podstawie okładki do książki Początek wszystkiego
O teraz to ci zazdroszczę takiej koleżanki, miałaś naprawdę fajnie i faktycznie widać, że książki były ci przeznaczone. Ja sama jakoś weszłam do bib. i się zainteresowałam książkami.
OdpowiedzUsuńNadal przyjaźnisz się z tą koleżanką?
Szczerze, to ja też sobie zazdroszczę :D
UsuńTak, nadal przyjaźnię się z moją przyjaciółką i co jest najśmieszniejsze, ona już praktycznie nie czyta książek (no może od czasu do czasu, ale to tylko i wyłącznie wtedy, gdy któraś na prawdę mocno ją zainteresuje), więc chyba tą miłość przekazała mi :D
Ja za to miałam odwrotnie, bo to ja byłam tą, która dużo czytała, a inni się dziwili, jak łączę to ze wszystkim innym. I w sumie tak zostało mi do dzisiaj. ;)
OdpowiedzUsuńA za nominację dziękuję, ale tak jak pisałam na Insta - mój początek jest jeszcze przede mną i nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się, co też szykuje dla mnie los. ;)
Teraz ja też jestem dokładnie taką samą osobą, jak ty :D
UsuńMiałam bardzo podobnie. Książki sprawiły, że rozwinęłam w sobie nie tylko znajomość słownictwa, ale umiejętność wyrażania własnych myśli. Poszerzają horyzonty.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Odkąd zaczęłam prowadzić bloga zauważyłam, jak bardzo zmieniło się moje budowanie przeróżnych tekstów, czy moje słownictwo. To właśnie czytanie bardzo się do tego przyczyniło :)
UsuńCiekawie było poznać Twoją historię.
OdpowiedzUsuńA mi bardzo przyjemnie się ją opowiadało :) Miło mi, że cię zaciekawiłam :)
Usuń