Tytuł oryginału: Bridget Jones's Baby
Reżyseria: Sharon Maguire
Scenariusz: Helen Fielding, Dan Mazer, Emma Thompson
Na podstawie: Helen Fielding "Bridget Jones"
Gatunek: Komedia romantyczna
Czas trwania: 2 godz. 2 min.
Premiera: 16 września 2016 (Polska), 16 września 2016 (świat)
Produkcja: Wielka Brytania
Obsada: Renée Zellweger, Colin Firth, Patrick Dempsey, Jim Broadbent, Gemma Jones, Emma Thompson, Shirley Henderson
Ocena: 10/10
Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com
Od ostatniego naszego spotkania z Bridget Jones mija kilka ładnych lat. W tym czasie jej życie zmieniło się bardzo mocno - rozstała się z Markiem Darcy, osiągnęła wysokie stanowisko w programie telewizyjnym, w którym pracowała i co ważniejsze uwielbia swoją pracę, no i oczywiście w końcu udało jej się zrzucić te kilogramy, których tak bardzo chciała się pozbyć. Wszystko w końcu zaczęło się świetnie układać, jednak jest coś, czego Bridget jeszcze nie osiągnęła - nie udało jej się założyć rodziny. Podczas jednego z festiwali muzycznych bohaterka spędza upojną noc z przypadkowym mężczyzną, którego poznała zaledwie kilka godzin temu. Po tym, w krótkim czasie, znów wdaje się w jednodniowy romans z Darcym. Wkrótce dowiaduje się więc, że jest w ciąży, jednak pozostaje pytanie, który z tych dwóch mężczyzn jest ojcem jej dziecka?
Myślę, że nie tylko ja czekałam na pojawienie się ostatniego z serii filmu z przygodami słynnej i jedynej w swoim rodzaju Bridget Jones z tak wielką niecierpliwością. Zanim dowiedziałam się o planach powstania Bridget Jones 3 byłam pewna, że to właśnie na drugiej części cała historia się skończy. Gdy już usłyszałam tą fantastyczną wiadomość, mocno obawiałam się, że (jak to bardzo często bywa, gdy kontynuacja serii pojawia się po tak długim czasie) film będzie zwyczajnie kiepski, robiony na siłę, tylko i wyłącznie pod publikę. Muszę więc powiedzieć wam to na samym początku... Bridget Jones 3 to po prostu genialny film, który moim zdaniem przebił (i to bardzo mocno) sukcesy dwóch poprzednich części!
Oprócz starych, dobrze znanych nam już bohaterów serii - miedzy innymi tytułowej Bridget Jones, Marka Darcy, rodziców Bridget oraz jej przyjaciół - poznajemy masę nowych, fantastycznych postaci. Szczególną rolę z nich gra tutaj niejaki Jack Qwant, w którego wcielił się Patrick Dempsey. Z początku myślałam, że bardzo będzie brakować mi Daniela Cleaver'a (zagranego przez Hugh Granta), gdyż przyzwyczaiłam się już do tego, że to właśnie on i Marc Darcy cały czas zabiegają o względy Bridget. Pojawienie się nowego gracza wydawało mi się troszkę takie niepewne. Jednak moje obawy minęły już w pierwszej sekundzie filmu, gdy na planie pojawił się właśnie Jack Qwant. Tak jak główną bohaterkę (i zapewne większość żeńskiej widowni na sali kinowej) i mnie zauroczył on już od pierwszych chwil. Przez większą część filmu, choć dotychczas oddana całkowicie byłam Darcy'iemu, zastanawiałam się, czy to właśnie nie on powinien stać się tym, którego Bridget wybierze. Śmiało mogę więc powiedzieć, że Patrick Dempsey poradził sobie świetnie wkradając się do składu całej obsady - myślę, że większość widzów bardzo dużo oczekiwało od właśnie jego postaci, a jemu udało się wcielić w nią po prostu po mistrzowsku.
Co do Renée Zellweger... po prostu po raz kolejny wykonała kawał na prawdę świetnej roboty! Mimo upływu czasu potrafiła wcielić się ponownie w postać Bridget tak, jakby przez te dwanaście lat nie przestawała nią być ani na moment. Ja byłam oczarowana. Odniosłam nawet wrażenie, że w tej części serii spodobała mi się ona nawet o wiele bardziej niż to było poprzednio. Nie zabrakło towarzyszącego jej na każdym kroku humoru, z którym uosabiam tą postać. Aktorka udowodniła zwyczajnie, że jest świetna w tym co robi i nikt nie mógł by wcielić się w postać Bridget Jones lepiej, niż ona.
To samo mogłabym powiedzieć o roli Colina Firtha, czyli filmowego Marka Darcy. Ponoć autorka książki, na której podstawie powstał film, od samego początku tworząc właśnie jego postać, wzorowała się na jego roli z filmu Duma i uprzedzenie. Niewątpliwie więc tylko Colin Firth musiał zagrać jednego z adoratorów Bridget. Tak, jak mówiłam to w przypadku Renée Zellweger, i Colin Firth zagrał moim zdaniem nawet lepiej, niż to było w przypadku dwóch poprzednich filmów (jeśli jest to w ogóle możliwe) i dosłownie nikt nie mógłby go tutaj zastąpić.
Sama historia przedstawiona w Bridget Jones 3 wydawać by się mogła raczej mało zachwycająca, jednakże twórcy filmu świetnie poradzili sobie z jej wykreowaniem. Bardzo dużo się tam działo, jednakże żaden wątek nie był za bardzo przytłaczający. Wszystko zostało zrobione z dużym umiarem i świetnie do siebie pasowało. Wystarczyło dodać nieodłączny w przypadku Bridget humor, bez którego nie było by całej tej legendarnej postaci oraz świetnych aktorów, by stworzyć coś na prawdę świetnego i wybitnego. Ja jak najbardziej jestem zachwycona i bardzo się cieszę, że twórcy zdecydowali się w końcu na stworzenie właśnie tej trzeciej części, która trafiła do grona moich ulubionych. Wszyscy wspólnie wykonali kawał fantastycznej roboty, za co należą im się ogromne brawa. Jest to na prawdę jedna z najbardziej udanych kontynuacji jakie kiedykolwiek widziałam. Polecam ją każdemu - tym, którym Bridget nie jest obca, jak i tym, którzy pragną się z nią dopiero zapoznać. Pamiętajcie jednak, aby prędzej zapoznać się z dwoma poprzednimi częściami!
BRIDGET JONES:
dziennik bridget jones | bridget jones: w pogoni za rozumem | bridget jones 3
Uwielbiam filmy o życiu Bridget Jones więc jak tylko dowiedziałam się o powstającej trzeciej części, stwierdziłam że muszę ją obejrzeć. Pognałam więc do kina w dzień premiery i muszę się z Tobą zgodzić - to naprawdę świetny film!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Nie dziwię się że się zgadzasz :) no i bardzo się cieszę że ci się podobało!
UsuńWczoraj odświeżyłam sobie pierwszą cześć, jutro zabiorę się może za drugą, a trzecią być może obejrzę niedługo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
Jak najbardziej ci ją polecam!
UsuńWidzę, że seans był udany. Książek nie czytałam - choć mam na półce od lat, ale filmy z chęcią oglądam Na trójkę też się skusze :)
OdpowiedzUsuńSkoro poprzednie części ci się spodobały jestem pewna że i tą polubisz :)
UsuńNiestety, ale nigdy nie byłam fanką tej serii ;)
OdpowiedzUsuńNie każdemu musi się ona podobać :)
UsuńByłam wczoraj w kinie i tez jestem zauroczona tym filmem. Bałam się odgrzewanego kotleta, a dostałam mile zaskakujący obraz :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miło mi się oglądało filmy o Bridget, ale teraz jakoś Renee coraz mniej przypomina siebie po tych operacjach i sama nie wiem, czy chcę na nią taką patrzeć. ;/
OdpowiedzUsuń