poniedziałek, 14 grudnia 2015

[6] MUZYCZNIE: Muse

Jejku! Czy wy wiecie, kiedy ostatnio opisywałam na blogu jakąś kapelę? Było to dokładnie piątego lutego 2015 roku! Aż żal się przyznawać do takiego zaniedbania. Ale, ale! Dzisiaj postanawiam to zmienić i właśnie w tym momencie przychodzę do was z jednym z najgenialniejszych zespołów jakie istnieją na tym świecie! Panie i panowie, przed państwem MUSE!

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Tą brytyjską kapelę zna chyba każdy, kto choć trochę interesuje się rockiem i alternatywą. Są oni niczym legenda i tu zdecydowanie nie ma się co dziwić, gdyż jest to chyba jeden z najlepszych zespołów w tych gatunkach. Tak jak mówiłam wcześniej, Muse nie jest moim ostatnim odkryciem, gdyż z chłopakami znamy się już sporo czasu. Nasze spotkanie było dość niespotykane, gdyż poznałam ich dzięki filmowi Zmierzch. Jednakże choć zawsze rozpływałam się przy dźwiękach Resistance czy Madness to niestety nigdy specjalnie nie zagłębiałam się w dyskografię kapeli. Wszystko zmieniło się, gdy obejrzałam ich koncert Live At Rome Olimpic Stadium..... Zanim jednak tradycyjnie opowiem wam, za co tak bardzo pokochałam Muse, jeśli jeszcze nie zdążyliście się z nimi zapoznać przedstawię wam króciutko ich początek oraz dorobek.

Tak więc, jak wspominałam Muse to brytyjski zespół rockowy, który swoją działalność zapoczątkował w 1994 roku. Utworzony został w Teignmouth w hrabstwie Devon. Jak możemy dowiedzieć się z Wikipedii, początkowo członkowie Muse - Matthew Belamy (wokal, gitara oraz keyboard), Chris Wolstenholme (gitara basowa, keyboard, wokal towarzyszący) oraz Dominic Howard (perkusja) - w czasie studiów grali w zupełnie różnych zespołach. Z czasem jednak ich siły się połączyły i po sukcesie odniesionym w lokalnym konkursie Battle of The Bands, wówczas jako Rocket Baby Dolls (z wizerunkiem gotyckim/glam), postanowili zmienić nazwę na Muse, porzucić studia oraz dotychczasowe prace i wynieść się z Teighnmouth. Jak wiadomo początki zawsze bywają trudne i nie inaczej było w przypadku Muse. Choć zyskiwali coraz to nowych fanów wytwornie brytyjskie nie garnęły się do nawiązania z nimi współpracy. Chętne do przesłuchań grupy były natomiast wytwórnie amerykańskie i w końcu dzięki jednej z nich kapela wydawała swoje pierwsze albumy.

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Jeśli chcielibyście bardziej zagłębić się w biografię Muse zapraszam was na Wikipedię (klik), bądź też do sięgnięcia po ich biografię Muse. Nie z tego świata Marka Beaumonta. Sama niestety nie miałam jeszcze okazji do zapoznania się z nią, lecz z tego co udało mi się w niej podpatrzeć wywnioskowałam, że biografia jest bardzo dobrze przedstawiona - zawiera wiele informacji, a wszystko przedstawione w bardzo interesujący sposób. Ja teraz przeskoczę ładnych parę lat i zatrzymam się na teraźniejszości.

Na dzień dzisiejszy Muse mają na swoim koncie aż siedem albumów studyjnych, co z pewnością ucieszy tych, którzy z ich twórczością dopiero się zaznajamiają. Słuchając po kolei każdego z nich można więc idealnie dostrzec, jak na przestrzeni czasu zmieniały się single Brytyjczyków.

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Ich debiutanckim krążkiem jest niejaki Showbiz i muszę się wam przyznać, że jest on mi najmniej znanym albumem Muse ze wszystkich siedmiu. Wydany został dokładnie 4 października 1999 roku  i utrzymany jest w gatunkach rocka alternatywnego oraz new prog. Ciekawostką jest, że muzykę i słowa do wszystkich singli z tego krążka, z wyjątkiem Cave, napisał sam Matthew Bellamy. Dalej mamy Orgin of Symmetry z 17 lipca 2001 roku, gdzie dominuje rock alternatywny oraz rock progresywny. Znajdziemy na nim kawałki takie jak Bliss oraz fantastyczne Plug in Baby.  Tu również Matthew Bellamy jest autorem wszystkich, prócz jednego z singli. Absolution z 21 września 2003 roku to trzeci z albumów Muse, a znaleźć możemy na nim jedne z moich ulubionych kawałków Brytyjczyków - Time is Running Out oraz Hysteria.

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Dalej mamy Black Holes and Revelations z 3 lipca 2006 roku, skąd pochodzi kawałek Supermassive Black Hole, który mogliśmy usłyszeć na soundtracku Zmierzchu. Tak, jak mówiłam wcześniej, to właśnie od tego singla zaczęła się moja przygoda z Muse. Prócz tego, na tym albumie możemy znaleźć również kawałki takie, jak Starlight czy Knights of Cydonia. Jak donosi Wikipedia, na albumie tym widoczne są wpływy między innymi zespołów Queen oraz Depeche Mode oraz muzyki poważnej z południa Włoch. Piąty z albumów nosi nazwę The Resistance, a wydany został dokładnie 14 września 2009 roku. Dominują w nim: rock alternatywny, rock progresywny, rock symfoniczny oraz new prog. Przedostatni, a mianowicie The 2nd Law zdecydowanie jest moim ulubionym albumem Muse. Rzadko zdarza się, aby jakiś album podobał mi się w całości - od początku do końca - tutaj właśnie tak jest. Najnowszą twórczością zespołu jest album Drones z 5 czerwca 2015 roku. Album ten jest trochę bardziej powiedzmy mroczniejszy niż poprzednicy, jednakże zdecydowanie nie jest to przesadzone. Utrzymany jest w gatunkach rocka alternatywnego, hard rocka oraz rocka progresywnego. Tu również autorem wszystkich kawałków, wyłączając Drones jest Matthew Bellamy. Oprócz tego, jakiś czas temu zespół zaśpiewał cover utworu Lies szkockiej grupy CHVRCHES, co wyszło im po prostu niesamowicie (klik).

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Prócz albumów studyjnych grupa wydała również dwa pełne albumy koncertowe, w tym Live At Rome Olimpic Stadium. Koncert ten śmiało można nazwać muzyczną petardą, gdyż uznawany jest za jeden z najlepszych koncertów. A wszystko idealnie zostało zarejestrowane przez liczne kamery o bardzo wysokiej rozdzielczości. Koncert ten nie raz porównywany był do wielkiej amerykańskiej filmowej produkcji i zdecydowanie nie ma się temu co dziwić, gdyż zrobi on wrażenie na każdym - nawet na tych, których muzyka Muse zdecydowanie nie kręci. Sama oczywiście oglądałam go za pośrednictwem You Tube (Live At Rome Olimpic Stadium - klik) i choć z reguły nie oglądam koncertów zespołów, tutaj przepadłam już od samego początku. Oglądając ma się wrażenie, że samemu jest się na ów stadionie i bawi się razem z tą masą ludzi, która postanowiła posłuchać Muse na żywo. Jednym słowem NIESAMOWITE! Dodatkowo idealnie usłyszeć można, że chłopaki grając na żywo trzymają taki sam genialny poziom, co na nagraniach. Rzadko zdarza się, aby czyjś głos brzmiał na żywo dokładnie tak samo. Tak więc, jeśli jeszcze nie mieliście okazji się z tym zapoznać, nie czekajcie!

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

To, co jeszcze prócz muzyki uwielbiam w Muse to fakt, iż są oni po prostu zwykłymi ludźmi. Matthew Bellamy to ponoć wzór skromności i nieśmiałości choć wszyscy ich fani wiedzą, że to co tworzy można ogłosić mianem arcydzieł w świecie rocka alternatywnego, on nie idzie za falą zachwytów, sława nie uderza mu do głowy - robi po prostu to, co kocha, a to w muzyce jest na prawdę bardzo cenne. Fantastyczne są również wszystkie ich teledyski - każdy prezentuje jakąś historię i każdy ukazuje członków Muse jako zwykłych muzyków. A za to właśnie ich kochamy. Gdy połączy się więc w całość to wszystko, co wszyscy w nich uwielbiamy - wspaniały i niepowtarzalny głos Matta, niezwykle pociągające i na bardzo długo zapadające w pamięć kawałki, ten niezwykły klimat, który towarzysz każdej wykonywanej przez nich piosenki oraz to, że są po prostu sobą i w to co robią wkładają całe swoje serce - powstaje kapela wszech czasów, która pozostanie w sercach fanów do samego końca.

Myślę, że podsumowanie nie będzie tu wcale potrzebne, gdyż wszyscy, co czuję do Muse, mam nadzieję, udało mi się zawrzeć wyżej. Mam nadzieję, że chłopaki dalej będą odwalać kawał tak fantastycznej roboty. Liczę również, że kiedyś uda mi się wybrać na ich koncert - z pewnością spełnię wówczas jedno ze swoich największych marzeń. Tradycyjnie, na sam koniec zostawiam wam playlistę z moimi ulubionymi kawałkami Muse, z którą możecie zapoznać się na You Tube, klikając w dowolną z grafik, która was tam przeniesie. Kolejność utworów jest całkowicie przypadkowa (no bo jak tu wybierać z pośród tylu arcydzieł?). Piszcie w komentarzach, czy znacie Musze, czy tak jak ja ich kochanie. a może wręcz nienawidzicie? Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam was do zapoznania się z nimi, a uwierzcie mi warto!

https://www.youtube.com/watch?v=w8KQmps-Sog&list=PLbEigsO9U0Ra-Db0LZmvo9uAiQxyMHdcH

Oficjalna storna Muse - klik
Oficjalny kanał Muse na You Tube - klik

15 komentarzy :

  1. Zespół znam i cenię :) świetni muzycy!
    Szkoda, że nie czytałaś ich biografii, bo można by było coś więcej z niej wyciągnąć. Może sama się skuszę i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie bardzo żałuję, że jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać. ale jest to dla mnie pozycja obowiązkowa :D Mam więc nadzieję, że prędzej czy później uda mi się to nadrobić :) No i bardzo się cieszę, że również cenisz sobie Muse :D

      Usuń
  2. Uwielbiam Muse. To jeden z moich ulubionych zespołów :) Z albumów najbardziej przypadł mi do gustu chyba The 2nd Law i Black Holes & Revalations. Wydaje mi się, że Muse to jedna z najlepszych kapel rockowych ostatnich lat, a ich koncert Live At Rome Olimpic Stadium to, jak sama napisałaś, istna petarda *.*

    Pozdrawiam :D
    http://mybooktown.blogspot.com/

    PS. Coś czuję, że będę tu wpadał częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich właśnie uważam za najlepszą kapelę rockową :D Cieszę się, że też podzielasz moje zdanie :D No i oczywiście zapraszam do mnie częściej :)

      Usuń
  3. Uwielbiam i często do nich wracam. Cenię sobie nagrania z koncertów - sama nie wiem, kiedy brzmią lepiej, czasem jestem skłonna przyznać, że wykonania na żywo mają to niezaprzeczalne "Coś" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagrania z koncertów są po prostu niesamowite :) Ostatnio słuchałam właśnie jednego takiego nagrania i czasem miałam wrażenie, jakby piosenka wykonywana była z playbacku :D

      Usuń
  4. No kurcze, a mnie jakoś Muse nie ciągnie. Co prawda miałam taki moment, że ich słuchałam (jak wyszła pierwsza część Zmierzchu i pojawiła się tam ich piosenka), ale potem szybko o nich zapomniałam. Chyba jednak wokal nie do końca mnie ujął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też właśnie poznałam ich dzięki "Zmierzchowi" :D Szkoda, ale nie każdemu musi się podobać to samo :D Ważne, że dałaś im szansę ;) Może kiedyś zmienisz zdanie na ich temat :D

      Usuń
  5. Uwielbiam ich od kilku dobrych lat. Tworzą wręcz hipnotyzującą muzykę. ;)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&serials&films

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna notka - znam Muse, ale sama chyba nie zmobilizowałabym się do szukania jakichś dodatkowych informacji na ich temat, więc cieszę się, że tutaj miałam możliwość trochę o nich poczytać. :D
    Ich pierwszą piosenką, jaką słyszałam była chyba "Hysteria", a jakiś czas później znalazłam się w posiadaniu "The 2nd Law", z czego jestem bardzo zadowolona (ewentualne zastrzeżenia mogłabym mieć do ostatnich dwóch piosenek, bo nie przepadam za tego typu muzyką, ale w ich przypadku nie przeszkadzało mi to za bardzo). Z najnowszej płyty znam tylko "Dead Inside". A teraz lecę przesłuchać utwory, których jeszcze nie słyszałam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że post ci się podobał :D Powiem ci, że zajęło mi trochę czasu aby to wszystko ubrać ładnie w słowa, więc tym bardziej jestem bardzo zadowolona, że chociaż jednej osobie to się przydało :D "Hysteria" uwielbiam i bardzo ci zazdroszczę "The 2nd Law" na własność :D Miałam kiedyś okazję kupić dosyć tanio, a teraz bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam. Jestem bardzo ciekawa, czy jakieś inne kawałki Muse wpadną ci w ucho, więc koniecznie daj o tym znać :3

      Usuń
    2. Oj, zdecydowanie wpadły w ucho. :D
      Na przykład Uprising, Undisclosed Desires, Time is Running Out czy Supermassive Black Hole. Poza tym pierwszy raz miałam okazję obejrzeć teledysk do Panic Station i jest tak pozytywnie zakręcony, że za każdym razem, gdy go widzę, uśmiech samoistnie pojawia mi się na twarzy. :3

      Usuń
    3. No to sie bardzo cieszę że akurat te utwory ci się tak spodobały bo należą do grona moich ulubionych :D A co do teledysku do Panic Station to też tak mam że gdy to oglądam mimowolnie sama się uśmiecham :) i dodatkowo jeszcze ta końcówka gdzie pokazanych jest kilka śmiesznych kawałków z nagrywania teledysku... Z pewnością Muse mieli niezły ubaw w trakcie jego tworzenia :D

      Usuń
  7. Cześć :)
    Przepraszam za spam, ale brałaś udział w dyskusji MOLE CZYTAJĄ. Teraz w związku z nią na blogu odbywa się konkurs. Może się skusisz?
    http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/12/mole-czytaja-zabierz-gos-w-dyskusji-i.html

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek