czwartek, 5 maja 2016

[1] Porozmawiajmy: Jak bloger z blogerem, czyli o problemach znanych nie jednemu blogerowi

Początkowo postanowiłam założyć bloga, aby robić coś wspólnie z moimi przyjaciółkami i żeby dzielić się opinią na temat przeczytanych książek z osobami, które mówiąc krótko to interesuje. Gdy po pewnym czasie zdecydowałam się założyć About Katherine chciałam, żeby jak najlepiej odzwierciedlał to po prostu, jaką osobą jestem. Oczywiście, jak zapewne każdy bloger na początku swojej przygody, z niecierpliwością czekałam na jakikolwiek komentarz czy obserwatora, jednakże w tym fachu liczy się cierpliwość. Przez cały czas więc starasz się rozwijać i wprowadzać jakieś ciekawe wątki, by jeszcze bardziej zachęcić swoich przyszłych czytelników do zajrzenia do ciebie. Wydawać by się mogło, że z czasem stanie się to zdecydowanie łatwiejsze - w końcu masz już jakieś niby stałe grono obserwatorów, którzy teoretycznie śledzą wszystkie twoje wpisy. Jednakże tak do końca nie jest... i to jest właśnie smutne.
Tym wstępem chciałabym was zaprosić do nowej serii postów, która mam nadzieję będzie pojawiać się na blogu od czasu do czasu. Porozmawiajmy będzie miało na celu odejście trochę od nudnych w dużych ilościach recenzji oraz stworzenie miejsca, gdzie po prostu zarówno ja, jak i wy będziemy mogli się wygadać. Często jest tak, że mamy ochotę porozmawiać z kimś na temat jakiegoś wątku czy sytuacji, jednakże za bardzo nie mamy do tego pola manewru. Już od jakiegoś czasu kusiło mnie do stworzenia takiego miejsca, a z racji tego, że na blogu lubię mieć wszystko poukładane, nie lubię wpisów ni z gruchy ni z pietruchy, wydaje mi się, że taka od czasu do czasu dająca o sobie znać seria jest jak najbardziej idealnym rozwiązaniem. Jestem bardzo ciekawa, jak pomysł ten wam się spodoba i jestem pełna nadziei, że będziecie mnie w tym wspierać. 

Jak bloger z blogerem, czyli o problemach znanych nie jednemu blogerowi to temat dzisiejszej dyskusji. Choć przez długi czas odkąd zaczęłam prowadzić About Katherine jakoś nie potrafiłam nazywać siebie mianem blogera, gdyż uważałam, że do tego tytuły jeszcze mi daleko, teraz patrząc już z perspektywy czasu, myślę, że jak najbardziej takie określenie do mnie pasuje (tak wiem strasznie to zagmatwane). Jako, że bloga prowadzę już przeszło półtora roku, zdążyłam zgromadzić już nie mały bagaż doświadczeń związany z tym fachem. Nie raz każdy z nas przeżywał jakieś załamania, chwile zwątpienia, czy też całkowitej olewki. Zawsze jednak jakoś sobie radziliśmy i umieliśmy się z tego wygrzebać, jednakże jest kilka takich sytuacji, gdzie niestety nie możemy albo nie potrafimy nic na to poradzić. 


Pierwsze co przychodzi mi do głowy to brak zainteresowania postami mimo bardzo licznej grupy obserwatorów. Obecnie, pisząc tego posta, mam 395 obserwatorów - na prawdę bardzo fajny wynik jak na taki okres funkcjonowania bloga. Choć laikowi ta liczba nic nie mówi, nie wie czy to dużo, czy mało, jednakże z całą pewnością myśli, że taka liczba obserwatorów, to na prawdę spore grono osób zainteresowanych postami, którzy na pewno pozostawią po sobie liczne ślady w formie komentarzy. Mówiąc krótko, zwięźle i bez owijania w bawełnę - 395 obserwatorów=na prawdę sporo komentarzy. Sama jednak wiem, że to nie prawda. Oczywiście są i takie blogi, gdzie spora liczba czytelników daje licznie o sobie znać w postaci komentarzy. Nie wiem więc, czy po prostu ja coś robię źle, czy zwyczajnie trafiłam na takich czytelników, którzy nie lubią wypowiadać się na forum. Wiem oczywiście, że w przypadku blogerów recenzenckich, nie powinno zależeć nam najbardziej na największym gronie odbiorców, bo nie na tym to wszystko polega. Jak pisałam, tworzymy blogi, by móc opowiedzieć komuś o tym, co przeczytaliśmy. Liczyć powinna się po prostu frajda z pisania i dzielenia się swoją opinią. Nie zaprzeczycie jednak, że takie komentarze dają na prawdę dużego powera i zachęcają do dalszego pisania, bo po prostu wiesz, że ktoś to czyta! Wracając więc znów do mnie, nie rozumiem dlaczego tak mało osób komentuje moje wpisy, wydaje mi się że piszę w interesujący sposób, przedstawiam moją własną opinię nie nie kierując się w pisaniu tym, aby pisać to, co ludzie chcą przeczytać. Może się mylę i w tym jest właśnie cały pies pogrzebany.

W ten sposób przechodzimy do drugiej sytuacji, którą przez okres mojej blogowej pracy zdążyłam zauważyć, a mianowicie - czy tylko ja nie mogę liczyć na moich czytelników??? Z biegu mogłabym podać wam co najmniej pięciu blogerów, którzy w każdej sytuacji mogą liczyć na swoich czytelników. Działa to tak - proszę o drobną przysługę, liczę na radę, czy po prostu zadaję jakieś zwyczajne pytanie, od razu otrzymuję mnóstwo szczerych odpowiedzi. Znów, powołując się na własne doświadczenia, mogę powiedzieć, że nie każdy ma tak łatwo. Weźmy tu na przykład takie zdarzenie, które miało miejsce na moim blogu. Ci, którzy zaglądają do mnie już od dłuższego czasu wiedzą, że prócz książek ważna jest dla mnie również muzyka, o której również chciałam pisać, gdyż zgodnie z ideą mojego bloga odzwierciedla moją osobowość. W przypadku postów muzycznych miałam już liczne wzloty i upadki jednakże jak dotąd nie udało mi się znaleźć odpowiedniego sposobu dzielenia się z wami mim gustem muzycznym, by w jakiś sposób on was jednak zainteresował. Nie raz więc zwracałam się do moich czytelników z prośbą o radę - czego po prostu by od takich postów oczekiwali. Niestety moje apele w większości przypadków pozostawały bez odzewów mimo iż jak mówiłam we wcześniejszym punkcie, teoretycznie powinno się chociaż kilka osób na ten temat wypowiedzieć. I znów nie wiem, gdzie leży błąd... na prawdę. Bardzo chciałabym to zmienić, nie wiem czy to moja wina, czy po prostu niektórzy ludzie są tak leniwi, że nie chce im się nawet jednym krótkim stwierdzeniem pomóc innym. Powiem wam jeszcze, że takie nieodpowiedzenie na prośbę w poście w formie komentarza jeszcze jestem w stanie zrozumieć, jednakże postanowiłam wówczas umieścić w pasku bocznym bloga krótką ankietę, gdzie wystarczyło poświęcić tylko kilka sekund, aby mi znacząco pomóc... i znów prawie nic. Nie mogę powiedzieć, że nikt w ogóle nie odpowiedział, bo jednak mam kilku na prawdę wspaniałych czytelników, na których zawsze mogę liczyć i za co im z całego serca dziękuję, jednakże powiedzcie sami - w przypadku gdy masz przeszło 300 obserwatorów, odpowiedź zaledwie pięciu jest raczej zasmucająca.


Kolejnym jednym z chyba bardziej popularnych problemów blogerów jest zanikanie obserwatorów po zakończeniu konkursu. Z tym problemem niestety nie da się już nic zrobić. Można tu tylko liczyć na sumienie takiej osoby, która zaczyna obserwować bloga tylko licząc na jakieś korzyści. Nie mówię, samej też kiedyś zdarzało mi się robić tak, że zaczynałam obserwować jakiegoś bloga, gdyż był to wymóg konkursowy (święta nie jestem), a gdy konkurs już się zakończył, po jakimś czasie, gdy doszłam do wniosku, że jednak ów blog mnie nie interesuje rezygnowałam z niego. Gdy jednak problem zaczął dotyczyć mnie zrozumiałam, jak w takim przypadku czuli się tacy blogerzy. Chociaż więc niektóre konkursy są na prawdę bardzo kuszące, gdy widzę, że tematyka bloga w ogóle mnie nie interesuje po prostu nie zgłaszam się do konkursu, bo nie chcę znów być jedną z tych osób, dla których ważne są tylko dobra materialne. Tu znów można rozdzielić takie osoby, na typ taki jak to był w moim przypadku i osoby, które po prostu z góry już wiedzą, że liczy się dla nich tylko i wyłącznie konkurs, a blogowi nie dadzą w ogóle żadnych szans. No i niestety z tym problemem niestety sami sobie nie poradzimy, bo to już jest całkowicie niezależne od nas.

Jak na razie to tyle, co aktualnie przychodzi mi do głowy. Dla mnie tą są właśnie takie główne problemy, które zrozumie tylko i wyłącznie bloger, który musi zmagać się z podobnymi sytuacjami. Chcę tylko podkreślić, że wpis ten nie ma na celu urażenia moich czytelników bo bardzo się cieszę z każdej jednej osoby, która postanowiła dać mi szansę. Chciałam po prostu wyrazić to, co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, jednakże jakoś nigdy nie znalazłam w sobie tyle odwagi, by z wami o tym porozmawiać. Jedną z takich rzeczy, które mnie do tego popchnęły był bardzo ciekawy wpis, który znalazłam na blogu Geek of books & t series & films, gdzie w swoim poście O nierównościach w świecie książkoholików autorka porusza bardzo ciekawy temat szykanowania ze względu na czytane przez nas gatunki powieści. Szczerze mówiąc nie wiem, czy mogę spodziewać się jakiegokolwiek odzewu ze strony moich czytelników na ten wpis, mam nadzieję, że to o czym tu wspomniałam zachęci was do dyskusji i podzielicie się ze mną swoimi refleksjami czy doświadczeniami. No bo z kim innym porozmawiać o tych właśnie sprawach, jak nie z innymi blogerami? No i dajcie oczywiście znać, jak podobają wam się takie wpisy i o czym chcieli byście poczytać następnym razem!

36 komentarzy :

  1. Co do liczby obserwatorów,a liczby komentarzy to wiem sama jak to jest - nie raz sądziłam, że może to wina mojej mniejszej aktywności, ale juz sama nie wiem.. Pewnie znajdą się i tacy, którzy obserwują bloga a nie pozostawili, ani jednego komentarza u mnie... Albo tacy, którzy dołączyli tylko po to by stać się liczbą licząc że i im przybędzie obserwatorów..
    To samo ma sie z poradami - zazwyczaj jak pisze nawet jakieś głupie pytanie nie wiem o wcierkę do włosów odpowiada może 1 osoba? albo ot tak pytam o coś nie odpowiada nikt.. Ale dobrze, to jestem w stanie zrozumieć że komuś wydawało się to nie istotne nie wiem zapomniał o tym pytaniu? ale jak dodaje ankiete w POŚCIE i odpowiada na nią z 8 osób to trochę przykro..
    Także rozumiem Cię doskonale ;) Bardzo dobry post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że masz dokładnie takie same problemy jak ja. Niestety smutne, ale prawdziwe :)
      Cieszę się, że post ci się spodobał i mam nadzieję, że kolejne takie dyskusje również przypadną ci do gustu.

      Usuń
  2. Jestem jednym z tych obserwatorów, którzy nie komentują. A nie robię tego, bo nie czytam każdego postu. Obserwuję wiele blogów, bo co jakiś czas pojawiają się na nich posty interesujące, ale nie są to wszystkie. Nie widzę sensu, by pisać "to nie dla mnie" pod n-tą z kolei recenzją, bo sama ich nie lubię. Sama też nie przykładam wagi do ilości obserwatorów, bo to o niczym nie świadczy:) ciekawi mnie za to tendencja, którą zauważyłam na swoim blogu: mam albo komentarze, albo dużo wyświetleń. Nigdy jedno i drugie... I tu się zastanawiam dlaczego.
    Kwestia odezwu na pytania... Szczerze mówiąc nie mam z nią problemu, ale nie wiem od czego to zależy. Może humoru czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie powinno się przejmować ilością obserwatorów, bo w końcu piszemy bo lubimy, a nie tylko, żeby dużo czytelników do nas zaglądało. Nie mnie musisz przyznać, że takie powiększające się grono mimo wszystko zachęca do dalszej pracy :) Odnośnie odzewu na pytania sama już nie wiem od czego to zależy :/ Ja zawsze mam z tym problemy...

      Usuń
  3. Trochę mnie zdziwiło to, co napisałaś - przy tylu obserwatorach brak zainteresowania postami bardzo mnie zszokował. Nie wiem jak wejścia na posty, ale spojrzałam teraz na kilka, by zobaczyć czy naprawdę jest tak mało komentarzy i masz całkowitą rację! Wiem, że jest współwinna, bo sama jestem czytelnikiem Twojego bloga, chociaż ja ostatnio ogólnie zaniedbałam wszystkie blogi, które obserwuję - jeszcze tylko tydzień i wrócę do żywych! Niemniej jednak to smutne, że przy tylu obserwatorach jest taki mały odzew na blogu. Mnie chyba ten problem nie dotyczy, wydaje mi się, że jak na staż mojego bloga to na razie jest wszystko w porządku :) Może to taki przejściowy kryzys i niedługo będzie lepiej :)
    Co do pomocy to ja o taką prosiłam tylko raz, wtedy właśnie zrobiłam ankietę i przypominałam o niej w kolejnych postach, dzięki czemu miałam wystarczająco odpowiedzi, by wiedzieć, jakie są oczekiwania moich czytelników :)
    O konkursach się nie wypowiem, bo takowych jeszcze nie organizowałam, jednak słyszałam o tym zjawisku. To trochę smutne, że ktoś się łasi na darmową książkę (czy cokolwiek, byleby za darmo), a potem sobie odchodzi. Ale na to nic nie poradzimy, tacy ludzie zawsze byli i zawszę będą.

    Sam wpis bardzo ciekawy, świetny pomysł, blogerzy będą mogli się podzielić spostrzeżeniami w danej sprawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie sama cały czas się dziwię, czemu tak jest. Może to kwestia mojego sposobu pisania, który jednak nie do końca ciekawi moich czytelników, albo po prostu miałam pecha i trafiłam na bardzo dużo takich osób, które tylko zajrzały do mnie raz i zaobserwowały, a potem ślad po nich zaginął :D Może muszę się uzbroić w cierpliwość i tak jak mówisz z czasem to się zmieni :)
      Bardzo się cieszę, że wpis ci się spodobał! Liczę, że tak samo będzie w przypadku innych poruszanych przeze mnie tematów :)

      Usuń
  4. Sama mam bloga, niedawno zaczęłam (pod koniec marca). Jak na razie mam kilka takich osób, które udzielają się w prawie wszystkich postach, dzięki czemu wiem, że warto coś pisać. Znam kilku bardzo fajnych blogerów (również jako osoby "poza blogiem") i wiem, że oni też miewają takie problemy. Niektórzy podobnie do ciebie mają ok 400 obserwatorów a ilość komentarzy na post nie przekracza 15... Czasami też widzę jakiegoś posta, czytam ale nie komentuję, chociaż staram się to robić za każdym razem kiedy "odwiedzam" innych blogerów. Bądźmy też szczerzy - poza kilkoma blogami, które interesowały mnie przed tym jak rozpoczęłam moją działalność - resztę zaczęłam obserwować przez konkursy lub LBA (rzadziej, ale jednak). Blogów jest tak wiele, że ciężko jest wyłowić te osoby, które naprawdę ciekawie piszą, a jeszcze ciężej stałych czytelników. Popatrzmy na to z tej strony - obserwuję coś ok 40 blogów (nie wiem ile dokładnie), pojawia się średnio 10 wpisów dziennie, czasami więcej i ciężko jest mi przeczytać i skomentować wszystkie posty, dlatego też robię selekcję kiedy w nie klikam. Nie wchodzę na stronę jeśli widzę recenzję książki, która na pewno mi się nie spodoba, lub czegoś, co może mnie o czymś poinformować. Chciałabym pozostawić po sobie jakiś mały ślad ale ani nie mam na to czasu ani nie wydaje mi się aby to fajnie wyglądało ("książka nie w moim typie, raczej nie przeczytam, pozdrawiam i link do swojego bloga") jeśli nawet nie przeczytam posta. Zdaję sobie sprawę z tego, że są takie osoby, które komentują tylko po to aby rozreklamować się w blogosferze i rozumiem te wszystkie linki, bo sama je po sobie czasem zostawiam, ale irytuje mnie kiedy piszę w niej, że wszystkie tomy już za mną i chciałabym móc przeczytać je jeszcze raz po raz pierwszy a ktoś mi wyjeżdża z komentarzem "O! Uwielbiam tę serię, koniecznie musisz przeczytać drugi tom... Link do bloga...". W takich chwilach miewam poważne zwątpienie w ludzkość...

    Co do posta, to mnie się podoba, niedawno zaczęłam obserwować twojego bloga i bardzo chętnie będę czytać takie dyskusje ^^

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, to komentowanie, gdy przypuśćmy jakaś książka cię kompletnie nie interesuje, zupełnie nie ma sensu, bo po co pisać tylko "to nie dla mnie"... nie mówię więc, że powinno się komentować wszystkie wpisy :) Mimo wszystko jednak ciężko mi jest trochę uwierzyć, że przy takiej liczbie obserwatorów tylko te powiedzmy 5-10 osób dana książka by zainteresowała :(
      Witam cię więc oficjalnie w gronie moich obserwatorów! Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej i oczywiście, że kolejne takie wpisy również ci się spodobają :)

      Usuń
  5. Prowadzę Truskawkowy Blog Książkowy od niecałego roku (dokładnie 11 lipca stuknie pierwsza rocznica) i rzeczywiście, tak jak wspominałaś, były momenty wzlotów i upadków. W pewnych chwilach chciałam stronę usunąć, nie podobały mi się moje recenzje, twierdziłam, że inne blogi założone w mniej więcej tym samym czasie co mój mają o wiele więcej czytelników i nie ma sensu pisanie dla dziesięciu-piętnastu osób, które recenzję wyświetlą. Mam 169 obserwatorów - i co? Maksymalnie dziesięć komentarzy, ledwo wyciągnięte STO wyświetleń, kiedy kilka miesięcy temu dobijało nawet do sześciuset. I to nie chodzi o to, że nie udzielam się na innych blogach, gdyż większość moich obserwowanych ma skrupulatnie skomentowane posty, a jeżeli daną lekturę mam już za sobą, to nawet wypowiem się więcej niż w trzech-czterech zdaniach. Nie chodzi też o to, że jestem szczególnie niesystematyczna w dodawaniu recenzji, uważam nawet, że nie mam szczególnie złego stylu pisania. Naprawdę nie mam ochoty reklamować się za bardzo, owszem, dodaję link czy zwykłe "zaproszenie" do mnie na nową recenzję, ale myślę, że nie to jest ważne, by tylko zdobywać sobie czytelników. Ostatnio doszłam do pewnego trafnego wniosku - nie prowadźmy bloga dla popularności, współprac, miliona wyświetleń na recenzjach, piszmy dla siebie. Wiedzmy, że w każdej recenzji będzie coś, co przekona chociażby jedną osobę do tego, by po tę książkę sięgnąć lub nie - i to wystarczy! Bierzmy pod uwagę, że rozwijamy siebie, swoje pasje, za kilka lat będziemy mogli dokładnie odszukać stare recenzje i przeczytać, co czuliśmy, czytając daną powieść - a może nawet pośmiejemy się, że kiedyś dodawaliśmy takie "denne" recenzyjki, a teraz jesteśmy profesjonalistami? Teraz wychodzę z takiego założenia i mam nadzieję, że w nim wytrwam. Czuję, że blogowanie to jest to, co chciałabym rozwijać i będę to robić bez względu na to, czy liczba wyświetleń na jednym poście wybije 1000, czy 20. Tobie również radzę się nigdy nie poddawać, bo jak dla mnie masz świetnego bloga, któremu niczego nie brakuje - choć niestety w większości zaliczam się do tych, którzy Twoich postów nie komentują, wiadomo, brak czasu, a pozostawić bezpłciową opinię też nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100 wyświetleń na post? Liczba, o której mogę pomarzyć, a moja Kawiarenka ma ponad 3 lata :) Ale własnie chodzi o to pisanie głównie dla siebie. Odzew jest fajny, ale szczerze mówiąc już mnie tak nie jara jak na początku. Zaczynam bardzo naturalnie i prawie obojętnie traktować to, że ludzie przychodzą i odchodzą. Ot, oni się zmieniają, ja i blog też. Jednocześnie coraz poważniej traktuję Kawiarenkę, wiem, co chcę z nią osiągnąć i domyślam się, że komentarzy i odsłon będzie jeszcze mniej.

      Usuń
    2. Rzeczywiście masz rację, lepiej pisać dla siebie, skoro to sprawia nam największą radość. Nie da się jednak zaprzeczyć, że takie komentarze, czy kolejni obserwatorzy bloga dają potężnego kopniaka do działania i pomagają ci jeszcze bardziej się rozwijać, bo dla kogoś się starasz. Nie wiem jak u ciebie, ale ze mną właśnie tak jest. Oczywiście staram się tak nie przejmować tym, że czasem jakiś post komentują zaledwie trzy osoby (dosłownie), jednakże akurat w moim przypadku jest to coś, czego chyba nigdy się nie pozbędę :) Nie mam też za złe tym, którzy nie skomentują jakiegoś wpisu, gdyż zwyczajnie go jego tematyka nie interesuje, bo to by było bez sensu. Czasem lepiej nie mówić nic, niż pisać jakieś bzdury :)
      Cieszę się, że tak postrzegasz mojego bloga :) Bardzo się staram prowadząc go, więc takie słowa jak najbardziej mnie motywują :D

      Aleksandra, może to właśnie jest najlepsze podejście :) Może powinniśmy cieszyć się po prostu tym, co mamy :D

      Usuń
  6. W większości przypadków staram się komentować inne blogi - sama wiem, jaką radość potrafi sprawić chociaż jeden komentarz ;) Czasem jest jednak tak, że nie mam nic do powiedzenia na temat danej książki lub postu - a wyznaję zasadę, że lepiej wtedy nie komentować na siłę. Obserwuję mnóstwo blogów, każdą nową recenzję staram się przeczytać - nie zawsze mam jednak czas by napisać wartościowy komentarz, a nie chcę zostawiać po sobie tylko "Przeczytam/ nie przeczytam/ super/nie super", dlatego (chociaż czasem jest tym sfrustrowana) rozumiem moich czytelników :)
    Jednak jeśli chodzi o obserwatorów i konkursy - jest to niezwykle przykre. Zawsze przygotowuję się na możliwość, że jeśli podczas rozdania zyskam powiedzmy 10 czytelników, po konkursie nagle będzie 5 mniej :(
    Kiedyś bardzo martwiłam się wyświetleniami i komentarzami, zastanawiałam się co robię nie tak - ostatnio uznałam jednak, że nie ma sensu. Staram się prowadzić swój blog najlepiej jak potrafię i wkładać w niego serce i pasję, wciąż go rozwijać i dzielić się przemyśleniami na temat książek - i myślę, że to jest najważniejsze ;)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wyznaję taką zasadę z komentowaniem, gdyż sama bardzo nie lubię, jeśli ktoś pod recenzją jakiejś książki napisze mi coś w stylu "kiedyś przeczytam", dlatego sama również nie zawsze komentuję wszystkie posty, bo poco mam to robić, gdy powiedzmy dana książka w ogóle mnie nie zainteresowała i wiem, że z całą pewnością jej nie przeczytam?
      Odnośnie tego pokonkursowego zjawiska, to jak pisałam już w poście, chyba nic się już nie da z tym zrobić. Każdy ma swoje sumienie i powinien postępować wedle niego :)

      Usuń
  7. Ja zauważyłam, że im więcej zostawiam komentarzy u innych, tym więcej osób komentuje u mnie. Działa to bardziej na zasadzie odwdzięczenia się, niż faktycznej chęci przeczytania mojej notki. Z jednej strony to fajnie, że się wzajemnie wspieramy, a z drugiej fajnie by było jakby ktoś po prostu był zainteresowany tym co piszę i nie zostawiał komentarza jedynie z grzeczności w stylu ,,Nie dla mnie/Fajna, może się skuszę". Chociaż ostatnio dotarło do mnie, że z blogami książkowymi nie jest tak łatwo jak np z modowymi i nie każdy będzie umiał odnieść się do książek, które ja recenzuję, bo akurat może nie przepadać za fantastyką. Recenzje przeważnie mają u mnie małą liczbę komentarzy, ale za to właśnie notki z przemyśleniami, czy Tagi są chętnie komentowane, więc cieszę się, że się przełamałaś i napisałaś to co Ci leżało na sercu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wielu osobą takie odwdzięczanie się "komentarz za komentarz" może nie przeszkadzać, ale ja akurat, tak jak ty, wolałabym, aby moi czytelnicy komentowali sami z siebie, bo chcą się wypowiedzieć :)
      Ja również cieszę się, że się w końcu przełamałam. Czasem warto powiedzieć głośno to, co nam siedzi na sercu, bo może właśnie to nam pomoże :)

      Usuń
  8. Oj tak, ilość obserwatorów często ma niewiele wspólnego z rzeczywistą aktywnością czytelników, co jest zwyczajnie przykre, chociaż nie ma się też co łudzić, że wszyscy będą śledzić każdy post co do jednego. I niby pisze się te blogi, żeby wyrazić własne zdanie, a nie dla samych komentarzy, jednak brak jakiegokolwiek odzewu mógłby szybko zniechęcić. A już najbardziej boli, gdy niewiele komentarzy zostaje akurat pod tą notką, na której blogerowi najbardziej zależy. ;__;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Czasem wydaje mi się, że jakiś post będzie się cieszył dużym zainteresowaniem, a koniec końców wychodzi na to, że się myliłam :)

      Usuń
  9. A ja w sumie tak sobie po blogosferze książkowej latam i troszkę mnie nudzi... monotonia, zawsze recenzja książki, niemal zawsze jednakowa, wszędzie dzieje się to samo, jak premiera danej książki to na dziesięciu stronach, niektórych rzeczy po prostu już mi się nie chcę komentować, już mi się nie chce powracać do podobnych opinii i komentować tak samo. A Ankiet często się nie zauważa np. ja tak mam :>
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, moim zdaniem blogsfera książkowa to specyficzne miejsce i moim zdaniem nie ma się za bardzo co dziwić temu, że większość z nas podąża za nowymi tytułami, skoro akurat o nich czytamy najwięcej. Z własnego doświadczenia wiem, że chociaż chciałabym przeczytać jakieś starsze książki, to mimo wszystko to właśnie te nowe tytuły częściej do mnie trafiają i po prostu nie mogę się im oprzeć :) Rozumiem jednak co masz na myśli z tą monotonią i sama bardzo staram się to zmienić wprowadzając chociażby posty z recenzjami filmów, muzyczne, czy taki, jak ten. Niestety jednak wydaje mi się, że wielu osobą właśnie taka monotonia odpowiada :)
      Z tymi ankietami to nie wiem jak to jest. Ja akurat jak już jakąś robię to wspominam o niej przy każdym towarzyszącym poście, jak i na moim fanpage. :)

      Usuń
  10. Wielu ludzi, chociaż zagląda i czyta, nie komentuje. Niektórzy dlatego, że nie chcą pisać tylko dla napisania, a niektórzy dlatego, że reguły są jedynie cichymi obserwatorami. Tego raczej się nie zmieni, bo nikogo nie zmusimy, by komentował.
    U siebie mam podobnie, w zależności od tego, co za post wrzucam, z komentarzami jest różnie. Najwięcej zbierają raczej nierecenzyjne posty. Jeśli się zaś tyczy samych recenzji, to najwięcej komentarzy zbiera się pod nowościami. Najmniej pod starszymi książkami, albo gatunkami, które trafiają do wąskiego grona odbiorców.
    Prosiłaś o refleksje, więc mam jeszcze jedną. Twój blog jest chyba jedynym, którego nie jestem w stanie czytać na komputerze albo jest to bardzo utrudnione. Problemem dla mnie jest mikroskopijna czcionka, od której po prostu bolą mnie oczy. Piszesz ciekawie, ale kiedy mój wzrok ma się skupić na tak niewielkiej czcionce, oczy zaczynają mnie dosłownie boleć. Jedynie w wersji mobilnej jestem w stanie normalnie czytać. Może powinnaś o tym pomyśleć i powiększyć czcionkę? :) Wierz mi, wiele osób, widząc takie mróweczki, nawet nie zerknie na treść, a szkoda, bo masz ją wartościową. Nie każdemu chce się zmieniać wielkość podglądu w przeglądarce, a potem nawigować po stronie suwakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wspominasz o tej czcionce. Kiedyś jedna osoba wspominała mi, że czcionka dla niej jest za mała, jednak nic z tym nie zrobiłam, bo mi wydawała się po prostu w porządku. Ale bardzo dobrze, że o niej mówisz, to też może być jakieś tam źródło problemu. :) Będę nad tym pracować, może wybiorę jakiś inny szablon i postaram się ten rozmiar zmienić!
      Bardzo ci dziękuję za zwrócenie na to uwagi :D

      Usuń
  11. To faktycznie jest problem. Mam ponad dwustu obserwatorów i ponad dwieście polubień fanpage'a. Niestety to nie idzie w parze z komentarzami, których mam zazwyczaj niewiele. Podobnie jest z lubieniem postów na facebooku. Chyba już jednak takie życie bloggera. Nie mam do nikogo pretensji, bo sama nie zawsze mam czas żeby regularnie odwiedzać, nawet te ulubione blogi, a co dopiero poznawać nowe. Czasem nie mam nawet czasu na długi sensowny komentarz, zostawiam więc informację, że byłam. Wiem, że to ważne, bo nawet krótki komentarz cieszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama jak najbardziej doceniam nawet takie krótkie komentarze, bo tak jak mówisz i tak one bardzo cieszą :)

      Usuń
  12. Liczba obserwatorów wcale nie równa się liczbie komentarzy. Ja sama obserwuję trochę blogów, ale nie jestem w stanie odwiedzić każdego i jeszcze zostawić po sobie jakiś ślad w postaci komentarza, bo zwyczajnie nie mam na to czasu, ale zawsze staram się zostawiać jakiś komentarz pod postami, które mnie naprawdę interesują albo u osób, które regularnie odwiedzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew temu, co myślą osoby nie mające styczności z blogami, te liczby rzeczywiście nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego :) Trzeba to chyba po prostu zaakceptować!

      Usuń
    2. Ja tak samo jak Booksofme world nie zawsze piszę komentarz pod przeczytanym postem. Jedna z przyczyn: zdarza mi się czytać posty na tel. komórkowym, a to utrudnia mi wstawienie komentarza.

      Usuń
    3. Sama też często czytam posty na telefonie i rzeczywiście takie pisanie komentarzy jest trochę męczące :)

      Usuń
  13. Tak już zauważyłam, że grono obserwatorów nie zawsze daje wiele komentarzy, zazwyczaj komentują blogi osoby, które również piszą blogi, działa często to na zasadzie (ty byłeś u mnie to ja idę zobaczyć do ciebie) Ja staram się publikować regularnie, zawsze co drugi dzień i liczba wyświetleń na jeden post (w zależności od posta) wypada, jak dla mnie, dość dobrze. Na dobę mam średnio 250 wyświetleń, raz jest mniej raz więcej, jak mówię zależy od posta. Widocznie w takim układzie trzeba się pogodzić, ze ludzie wolą pisać niż czytać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, chyba pozostaje nam już tylko się z tym pogodzić :)

      Usuń
  14. Nie jestem bez winy. Nie komentuje podsumowań czy różnych lba, bo nigdy nie wiem, co mam napisać, ani też niektórych recenzji, gdy wiem, że nie mam nic sensownego do napisania. Przez ostatnie miesiące prawie rzadko udzielałam się na innych blogach, na swoim zresztą też. Teraz próbuję jakoś wrócić do dawnej aktywności i smutno się robi, gdy średnio ma się pięć komentarzy i 60 wyświetleń pod recenzją, gdzie kiedyś było ich znacznie więcej, ale rozumiem, że tak po prostu musi być. Nie zmuszę nikogo do tego, żeby komentował moje posty, skoro rozumiem, że nie zawsze jest to takie łatwe, chociaż każdy komentarz przecież cieszy ;)
    Jednak najbardziej irytuje mnie to, o czym wspominałaś, czyli nieodpowiadanie na pytanie czy olewanie ankiet. Już kilka razy pytałam czytelników, co sądzą o nowym szablonie, czy mam wprowadzić disqus oraz co mogłabym zmienić na blogu i jak zwykle odpowiedź otrzymywałam tylko od 2-3 osób. Skoro już przeczytali, to dlaczego nie mogą odpowiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też tego kompletnie nie rozumiem! Przecież zaznaczenie jakiejś odpowiedzi to tylko chwilka... i już po problemie. A takiej osobie, która taką ankietę tworzy taka jedna odpowiedź bardzo pomaga :)

      Usuń
  15. Przeczytałam wpis i poczytałam sobie też komentarze. Z pewnością wiele zależy od autora bloga i jego aktywności na innych stronach. Niestety, nie wystarczy aby sama treść naszego wpisu była porywająca, trzeba jeszcze "zachęcić" innych do jej przeczytania, a to osiągnąć można tylko poprzez odwiedzanie innych blogów. To rzeczywiście może prowadzić do wspomnianej w komentarzach monotonii, ale ja upatruję w tym przede wszystkim szansę na znalezienie blogów-perełek, do których warto zaglądać przy każdym wpisie. Sama też czasami nie zostawiam komentarza, przykładowo gdy recenzowana książka zupełnie nie leży w kręgu moich zainteresowań, ale gdy mam więcej czasu staram się napisać choć krótki komentarz, który bezpośrednio odnosi się do napisanego w poście tekstu, a nie tytułu książki. W końcu warto docenić także styl pisania blogera i sposób jego przekazu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest całkiem zrozumiałe, że raczej nie będzie się komentować recenzji książki, która kompletnie nie trafia w nasze gusta. To jest moim zdaniem całkowicie bez sensu, bo po co pisać komentarz w stylu "to nie dla mnie", albo "nie interesuje mnie". Pewnie z tym odwiedzaniem innych blogów masz rację, jednak osobiście nie chciałabym, aby moje blogowanie na tym polegało :/

      Usuń
  16. Z tego co sama zaobserwowałam to brak zainteresowania czytelników często bierze się np z niewielkiej aktywności danego autora na innych blogach, bądź też po prostu ze zbyt małej aktywności. Od kiedy sama zaczęłam znów regularnie odwiedzać innych blogerów, czynnie uczestniczyć w dyskusjach - liczba komentarzy zdecydowanie się zwiększyła, a przy ankiecie dotyczącej tego czy zmienić formę komentowania na disqs dostałam w sumie kilkadziesiąt odpowiedzi ;)
    Osobiście Twojego bloga bardzo lubię, choć nie zawsze komentuję i ciężko jest mi być na bierząco z dyskusjami w komentarzach - po prostu czcionka jest zbyt mała a z moją wadą wzroku czytanie staje się zbyt trudne. Nie myślałaś o lekkim powiększeniu?
    Jeśli zaś chodzi o proporcje między obserwatorami a ilością komentarzy - różnie to bywa. Sporo osób się wykrusza i jednocześnie przy porzuceniu swojego bloga przestaje odwiedzać inne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie już kilka osób mi na ten rozmiar czcionki uwagę zwróciło i ostatnio ją powiększyłam, a więcej już powiększać nie będę bo sprawdzałam i to strasznie brzydko wygląda. Moim zdaniem, a również mam wadę wzroku, czcionka teraz jest jak najbardziej odpowiednia. Jedynie musiałabym się pobawić jeszcze z czcionką od komentarzy :) Mimo to bardzo się cieszę, że do mnie zaglądasz! :D

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź! Faktycznie teraz jest już o wiele lepiej ;)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek