Tytuł oryginału: We Are Your Friends
Reżyseria: Max Joseph
Scenariusz: Max Joseph, Meaghan Oppenheimer
Gatunek: Dramat, Romans, Muzyczny
Czas trwania: 1 godz. 36 min.
Premiera: 28 sierpnia 2016 (Polska), 11 sierpnia 2015 (świat)
Produkcja: Francja, USA, Wielka Brytania
Obsada: Zac Efron, Wes Bentley, Emily Ratajkowski, Jonny Weston, Shiloh Fernandez, Alex Shaffer
Ocena: 7/10
Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com
Marzeniem Cole'a jest zostać popularnym producentem muzycznym i tworzyć muzykę, która zapadnie w umyśle każdego człowieka. Na razie jednak, wraz z kumplami ze swojej paczki - Masonem, Ollie'm i Wiewiórem, stara się żyć pełnią życia, nie wiedząc do końca co zrobić piąć się w górę. Pewnego razu w jednym z klubów, w których Cole miał grać, chłopak poznaje jednego ze znanych producentów muzycznych - Jamesa Reeda, który choć może kiedyś był fantastyczny, teraz zdaniem Cole'a zdecydowanie wszystko tworzy pod publikę. Mężczyźni udają się razem na imprezę, gdzie Cole widzi, jak wyglądałoby jego życie, gdyby udało mu się ziścić marzenia. Poznaje również Sophie - prywatną asystentkę Jamesa, która od razu wpada mu w oko. Bohater powoli zaczyna odwracać się od swoich przyjaciół wierząc, że zadając się z Jamesem w końcu osiągnie to, na czym mu tak bardzo zależy.
Na moment, w którym będę mogła zapoznać się z We Are Your Friends czekałam z wielką niecierpliwością. Planowałam udać się na niego do kina, jednakże nic z tego nie wyszło i właśnie dopiero teraz, gdy udało mi się zdobyć ów film na DVD postanowiłam w końcu się za niego zabrać. Tym, co przede wszystkim mnie do niego przyciągnęło była fantastyczna muzyka, z którą już wcześniej udało mi się zapoznać. Choć na co dzień raczej nie słucham muzyki elektronicznej i klubowej (są to raczej bardzo drobne wyjątki), gdy już już coś mnie zaciekawi muszę się z tym w pełni zapoznać. Nie ukrywam również, że bardzo lubię grę aktorską Zaca Efrona (tak, nawet tą z czasów High School Musical!) i byłam strasznie ciekawa, jak zaprezentuje się w tym filmie. Jednak czy teraz mogę powiedzieć, że to czekanie mi się opłacało?
Film opowiada historię grupy przyjaciół, jednakże to Cole, w którego to wcielił się Zac Efron, jest tutaj "tym najważniejszym" i to właśnie z jego perspektywy wszystko poznajemy. Wydawać by się mogło, że We Are Your Friends to raczej mało ciekawy film o imprezowaniu, młodości, z ciekawą muzyką w tle, jednakże pozycja ta pokazuje nam jedną ważną rzecz - warto iść w stronę swoich marzeń.
W filmie wszystko dzieje się bardzo szybko. Nie ma tu zbędnych i przydługich momentów - wszystko zostało doskonale przemyślane. Tempo to idealnie moim zdaniem odzwierciedla charakter muzyki, której We Are Your Friends dotyczy. Jestem przekonana, że gdyby film był nieco spokojniejszy straciłby on tą swoją niepowtarzalność. Co mogę powiedzieć o jego fabule? Cóż... pomysł ciekawy jednak koniec końców spodziewałam się czegoś trochę innego. Zabrakło mi tu jakichś zwrotów akcji czy niespodzianek (nie licząc jednej wielkiej, z której się raczej nie ucieszyłam). Film oglądało mi się przyjemnie, jednak nie wiem, czy w niedalekiej przyszłości jeszcze do niego wrócę (jeśli tak, zrobię to raczej tylko dla muzyki).
Co do gry aktorskiej to tutaj raczej nie mam do nikogo zastrzeżeń. Cieszę się bardzo, że udało mi się poznać kolejne wcielenie Wesa Bentleya, którego jak dotąd widziałam tylko w Igrzyskach śmierci (recenzja klik), którego wcielenie z WAYF jest całkowicie inne. Moją uwagę zwróciła na siebie również Emily Ratajkowski, która swoją postacią wprowadziła do filmu pewną nutkę tajemniczości, która cały czas nie dawała mi spokoju. Co do Zaca Efrona, czy jestem z niego zadowolona? Tak, jak najbardziej. Utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to aktor, na którego zawszę mogę liczyć. Widziałam już kilka filmów z jego udziałem i jak na razie jeszcze w żadnym z nich mnie nie zawiódł, a wręcz przeciwnie nie raz mnie zaskoczył.
We Are Your Friends to film, który z całą pewnością będzie się miło oglądać, gdy mamy ochotę lekko zaszaleć, nie wychodząc z domu. Klimat, który mu towarzyszy jest fantastyczny, a muzyka sprawia, że mimo wszystko cały czas ma się ochotę tupać nóżką. Czy polecam? Tak, jednak radziłabym nie oczekiwać od niego jakichś wielkich fajerwerków, gdyż raczej tego tutaj nie znajdziemy. Myślę jednak, że wart dać mu szansę chociażby dla samego soundtracka, który jest wyjątkowy najmocniej tylko wtedy, gdy słuchamy go w trakcie oglądania filmu.
Za aktorem nie przepadam, ale film wydaje się ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńMoże akurat dzięki temu filmowi się do Efrona przekonasz :D
UsuńOgromną miałam ochotę na obejrzenie tego filmu, spodziewałam się po nim prawdziwego efektu "wow". Jednak potem mi przeszło, a teraz nie za bardzo mam na oglądanie czas i ochotę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, też lubię Zaca Efrona :)
Właśnie też oczekiwałam od niego takiego "WOW" ale niestety nie do końca to otrzymałam :(
UsuńSłyszałam o tym filmie od koleżanek, które były na premierze w kinie, ze nie jest za rewelacyjny. Co do Zaca Efrona, jestem godna podziwu, że się rozwija po High School Musical. Pamiętam, że będąc małą dziewczynką nie mogłam opuścić żadnego odcinka, który bodajże chodził na TVNie. :) Musicale były genialne, a później kupowanie sobie gazetek Bravo, gdzie były jego plakaty... To były czasy ;D
OdpowiedzUsuńAh pamiętam te czasy :D Ale Efron zdecydowanie się od tego czasu rozwinął za co lubię go jeszcze bardziej :D
UsuńSłyszałam dużo opinii, podobnych do Twojej, że można obejrzeć, ale nie jest to coś fenomenalnego, więc na razie odłożę seans, może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńW sumie nie dziwi mnie, że inne osoby uważają podobnie :)
UsuńOglądałam i wydał mi się... średni. Za Efronem nie szaleję i jak dla mnie wszędzie wygląda i zachowuje się tak samo - typowy amerykański osobnik. Jednakże miło było zobaczyć innych aktorów w akcji :D
OdpowiedzUsuńHistoria nudnawa, jedynie końcówka jest przyciągająca spojrzenia. Na tragedii się nie wzruszyłam, romantyczny wątek mnie nie porwał, a morał widziałam, ale nie uznałam za nic specjalnego :3 Dobry zapychacz czasu!
Ja może aż tak ostro bym go nie oceniła, jednakże określenie "średni" jak najbardziej do niego pasuje :)
UsuńJak będę miała kiedyś czas to może obejrzę :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, co ty powiesz na jego temat :)
Usuńwidziałam i jakoś szczególnie mi się nie spodobał :)
OdpowiedzUsuńCzyli odczucia mamy podobne :)
UsuńNie przepadam za Efronem, nie przepadam też za filami typowo muzycznymi. Zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://recenzje-koneko.blogspot.com/
Ja właśnie jestem wielką fanką filmów muzycznych (nie mylić z musicalami :D ), tak więc pod tym względem dla mnie jest idealny :D
Usuń