Tytuł oryginału: Me Before You
Reżyseria: Thea Sharrock
Scenariusz: Jojo Moyes
Na podstawie: "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 1 godz. 50 min.
Premiera: 10 czerwca 2016 (Polska), 2 czerwca 2016 (świat)
Produkcja: USA
Obsada: Emilia Clarke, Sam Claflin, Stephen Peacocke, Matthew Lewis
Ocena: 9/10
Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com
Pierwszą i jedyną jak dotąd pracą Lou Clark była posada kelnerki w jednej z miejscowych kawiarni. Gdy w końcu kawiarnia zostaje zamknięta, a Lou zwolniona, dziewczyna, aby pomóc w utrzymaniu rodziny, musi czym prędzej znaleźć dla siebie jakieś nowe zajęcie. Okazuje się jednak, że nie jest to wcale takie łatwe, jakby się to mogło wydawać, Gdy bowiem nie ma się praktycznie żadnego doświadczenia, prócz umiejętności obsługiwania klientów kawiarni, a do tego samemu jakoś ciężko jest się przyzwyczaić do wykonywania innego zajęcia, pracodawcy nie chcą cię zatrudnić. Zdesperowana Lou postanawia spróbować swoich sił, jako opiekunka osoby częściowo sparaliżowanej. Will jednak w ogóle nie ułatwia jej pracy. Po wypadku przemienił się z młodego pełnego życia człowieka w zamkniętego w sobie gbura, który zrobi wszystko, by uprzykrzyć innym życie. Lou nie daje jednak za wygraną i za wszelką cenę pragnie uzyskać aprobatę nowego podopiecznego. Z czasem jednak zaczyna rodzić się pomiędzy nimi uczucie.
Zanim się pojawiłeś to historia, którą przynajmniej molom książkowym, z całą pewnością nie trzeba przedstawiać. W bardzo krótkim czasie stała się ona niezwykle uwielbiana, zarówno dzięki książce autorstwa Jojo Moyes, jak i ekranizacji z Samem Claflinem i Emilią Clarke w rolach głównych. Co do książki, jak dotąd jeszcze jej nie przeczytałam, gdyż jakoś mnie do niej nie ciągnęło. Obiecałam sobie jednak, że na sto procent zapoznam się ekranizacją. Cóż, czy teraz mogę powiedzieć, że historia Lou i Willa zasłużyła sobie na te wszystkie zachwyty?
Pierwsze, co muszę tu powiedzieć to to, że chociaż książki nie czytałam i nie mam porównania do wykreowanych w niej bohaterów, strasznie spodobały mi się postaci Lou i Willa, a już w szczególności sposób, w jaki aktorzy się w nie wcielili. Co się tyczy Sama Claflina, jak dotąd widziałam go w Igrzyskach śmierci (recenzja klik) oraz Love, Rosie (recenzja klik), jednakże tamte postaci były raczej bardziej rozrywkowe i pełne życia. Will Traynor, choć przed wypadkiem stanowczo zaliczałby się również do tej grupy, w momencie, gdy go poznajemy, jest człowiekiem pełnym złości do całego świata. Przeżyłam nie mały szok, gdy go zobaczyłam - po raz kolejny przekonałam się po prostu, że Sam Claflin to na prawdę świetny aktor, który jeszcze nie raz pokaże nam, na czym polega jego talent. Ja byłam nim po prostu oczarowana!
Emilii Clarke natomiast jak dotąd nie znałam. Jest to jedna z gwiazd Gry o tron, a że jeszcze tego serialu nie oglądałam, to i Emilii nie miałam przyjemności poznać. Pierwsze, co mi się rzuciło, gdy ją zobaczyłam -"czemu ona tak dziwnie rusza tymi brwiami?". Serio, przez dłuższy czas strasznie mi się to rzucało w oczy i trochę mnie denerwowało! Ogólnie jednak stwierdzam, że jest to kolejna świetna młoda aktorka, na którą będę mieć oko. Świetnie wcieliła się w wyznaczoną rolę, tryskała wspaniałą energią i humorem, od którego nie można się oderwać. Ja jestem jak najbardziej na tak!
Sama historia jest po prostu urocza! Nie spodziewałam się, że spodoba mi się ona aż tak bardzo. Jedyne, czego nie mogę znieść to to zakończenie... no po prostu płakałam jak bóbr! Jednak nie zmieniłabym w nim dosłownie nic.
Strasznie spodobał mi się również sam klimat filmu. Nie wiem, czy kiedyś już wspominałam, ale po prostu uwielbiam brytyjskie filmy z wątkiem miłosnym, takie właśnie jak Zanim się pojawiłeś, Love, Rosie, czy Czas na miłość (recenzja klik). Wszystkie z tych, które dotąd oglądałam okazały się być samymi perełkami, a Zanim się pojawiłeś śmiało mogę zaliczyć do tego grona.
Strasznie się cieszę, że udało mi się w końcu zapoznać z historią Lou i Willa (zdecydowanie przeczytam książkę), choć po drodze nie obyło się bez drobnych problemów. Po obejrzeniu filmu śmiało mogę stwierdzić, że film jak najbardziej zasłużył sobie na te wszystkie ochy i achy - ja sama do tych zachwytów się przyłączam. Jeśli więc tak jak ja uwielbiacie takie historie, ten charakterystyczny brytyjski klimat i w ogóle liczycie na kawał na prawdę świetnego i wzruszającego filmu, to czym prędzej zaopatrzcie się w pudełko chusteczek i śmiało zabierajcie się za oglądanie! Na pewno nie będziecie żałować.
Emilii Clarke natomiast jak dotąd nie znałam. Jest to jedna z gwiazd Gry o tron, a że jeszcze tego serialu nie oglądałam, to i Emilii nie miałam przyjemności poznać. Pierwsze, co mi się rzuciło, gdy ją zobaczyłam -"czemu ona tak dziwnie rusza tymi brwiami?". Serio, przez dłuższy czas strasznie mi się to rzucało w oczy i trochę mnie denerwowało! Ogólnie jednak stwierdzam, że jest to kolejna świetna młoda aktorka, na którą będę mieć oko. Świetnie wcieliła się w wyznaczoną rolę, tryskała wspaniałą energią i humorem, od którego nie można się oderwać. Ja jestem jak najbardziej na tak!
Sama historia jest po prostu urocza! Nie spodziewałam się, że spodoba mi się ona aż tak bardzo. Jedyne, czego nie mogę znieść to to zakończenie... no po prostu płakałam jak bóbr! Jednak nie zmieniłabym w nim dosłownie nic.
Strasznie spodobał mi się również sam klimat filmu. Nie wiem, czy kiedyś już wspominałam, ale po prostu uwielbiam brytyjskie filmy z wątkiem miłosnym, takie właśnie jak Zanim się pojawiłeś, Love, Rosie, czy Czas na miłość (recenzja klik). Wszystkie z tych, które dotąd oglądałam okazały się być samymi perełkami, a Zanim się pojawiłeś śmiało mogę zaliczyć do tego grona.
Strasznie się cieszę, że udało mi się w końcu zapoznać z historią Lou i Willa (zdecydowanie przeczytam książkę), choć po drodze nie obyło się bez drobnych problemów. Po obejrzeniu filmu śmiało mogę stwierdzić, że film jak najbardziej zasłużył sobie na te wszystkie ochy i achy - ja sama do tych zachwytów się przyłączam. Jeśli więc tak jak ja uwielbiacie takie historie, ten charakterystyczny brytyjski klimat i w ogóle liczycie na kawał na prawdę świetnego i wzruszającego filmu, to czym prędzej zaopatrzcie się w pudełko chusteczek i śmiało zabierajcie się za oglądanie! Na pewno nie będziecie żałować.
Nie tak dawno obejrzałam ten film i jestem nim zachwycona. Świetna historia, idealnie dobrani aktorzy i cudowna ścieżka dźwiękowa <3 Teraz zabieram się za książkę.. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach! :) Myślę, że nie można by już tam nic poprawić :)
UsuńZ chęcią obejrzę film, ale najpierw muszę upolować książkę, mam na nią dużą ochotę i chyba należę do osób, które wolą najpierw zapoznać się z pierwowzorem. :)
OdpowiedzUsuńJa w niektórych przypadkach (jak chociażby w tym) zdecydowanie wolę bardziej dać szansę ekranizacji :) Teraz dzięki niej wiem, że na pewno sięgnę i po książkę :)
UsuńChciałabym obejrzeć kiedyś ten film :D Możliwe, że sięgnę też po książkę, w sumie po nią powinnam w pierwszej kolejności XD
OdpowiedzUsuńJa polecam również wpierw zapoznać się z ekranizacją :)
UsuńJa czytałam książkę jak szalona, bo powiedziałam sobie, że jeśli nie przeczytam książki to nie pójdę do kina. Siedząc w kinie modliłam się tylko o to żebym nie ryczała na nim jak nad książką niestety nie udało się ;P.
OdpowiedzUsuńczytaniewekrwii.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
Wcale się nie dziwię, że ryczałaś :D Ja oglądałam film w domu, więc zdecydowanie mogłam pozwolić sobie bardziej na płacz z racji tego, że nikt mnie nie widział :D
UsuńKilka dni temu przeczytałam książkę i wczoraj od razu obejrzałam film. Zarówno powieść jak i ekranizacja bardzo mi się podobały i naprawdę bardzo polecam Ci zapoznanie się z pierwowzorem :D Wydaje mi się, że sam film jest dosyć wiernym odtworzeniem książki, co bardzo mi się podoba, ogólnie jestem naprawdę zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńhttp://k-siazkowyswiat.blogspot.com
Po książkę z całą pewnością sięgnę :D
UsuńKsiążka i film genialne. Jak dla mnie hit 2016 roku :)
OdpowiedzUsuńTa historia zdecydowanie zasłużyła sobie na te wszystkie zachwyty :D
UsuńKsiążkę i jej kontynuacje będę mieć już jutro, więc jak tylko je przeczytam, zabiorę się za film. ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, czy ci się spodoba :D
UsuńMam go i czeka na swoją kolej, ale po Twoich słowach widzę, że nastąpi to szybko :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :D
UsuńMam wielką chrapkę na ten film już od czasu jego pierwszych trailerów - nawet jeśli nie znam książkowego pierwowzoru to chyba się wybiorę xd
OdpowiedzUsuńJak najbardziej polecam, nawet jeśli tak samo jak ja, książki jeszcze nie czytałaś :D
UsuńA mi się historia średnio podobała, szczególnie Will, dawno żadna postać tak mnie nie denerwoawała, Emilia Clark ratuje ten film, mimo że nie jest to wybitne arcydzieło czy jakaś poważna rola to ona pokazała tu swój talent aktorski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://castleona-cloud.blogspot.com
Ja właśnie wręcz przeciwnie bardzo polubiłam i postać Willa, jak i tą Lou graną przez Emilię Clarke :D Sam Claflin pokazał się tu moim zdaniem z zupełnie innej strony (patrząc na te filmy, które już z nim widziałam) i udowodnił, że jest kolejnym wspaniałym aktorem :)
UsuńWszędzie widzę ten plakat z filmu! :D Na pewno obejrzę po przeczytaniu książki.
OdpowiedzUsuńWerisa - vverisa.blogspot.com
Koniecznie! Jestem bardzo ciekawa, czy ci się spodoba :)
UsuńOglądałam i bardzo mi się podobał, na pewno obejrzę go jeszcze nie raz ;)
OdpowiedzUsuńJa również na pewno jeszcze do niego wrócę :)
UsuńKsiążka i film w podobnym klimacie. Oba piękne ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się momentu, gdy w końcu zabiorę się za książkę :D
UsuńUwielbiam tę historię zarówno w wersji książkowej, jak i filmowej! To prawda, aktorzy grający główne role, świetnie wcielili się w swoje postacie. Jestem pewna, że obejrzę tę ekranizację jeszcze nie raz ;)
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak ja :D
Usuń