Tytuł oryginału: The Girl on the Train
Reżyseria: Tate Taylor
Scenariusz: Erin Cressida Wilson
Gatunek: Thriller
Produkcja: USA
Na podstawie: Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu"
Czas trwania: 1 godz. 52 min.
Premiera: 7 października 2016 (Polska), 20 września 2016 (świat)
Obsada: Emily Blunt, Haley Bennett, Rebecca Ferguson, Justin Theroux, Luke Evans
Ocena: 5/10
Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com
Rzadko zdarza mi się, abym do jakiegoś filmu podchodziła kilka razy (i w dodatku, żebym musiała się do tego zmuszać). Z reguły mam tak, że zwyczajnie oglądam produkcje od deski do deski, bo nie lubię pozostawiać ich niedokończonych. W przypadku Dziewczyny z pociągu było jednak nieco inaczej. Jakiś czas temu czytałam książkę Pauli Hawkins (recenzja klik), na której podstawie powstała właśnie ta ekranizacja i możecie nawet pamiętać, że bardzo mi się ona podobała (wbrew temu, co sądzi o niej większość czytelników). Pamiętam, że już w trakcie jej czytania bardzo chciałam zapoznać się z jej filmową adaptacją i musiałam dosłownie siłą zmuszać się, aby wytrzymać do końca. Gdy więc w końcu przyszedł ten dzień, w którym w końcu ukończyłam powieść i mogłam w spokoju zabrać się za oglądanie, cieszyłam się jak małe dziecko. Jednakże moja radość szybko przeszła w rozczarowanie, gdyż film strasznie mnie nudził... Nie doszłam nawet do połowy, ale już wiedziałam, że nie dam rady w tym momencie dokończyć Dziewczyny z pociągu. Nie ukrywam, że byłam tym mocno rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś na prawdę wyjątkowego. Nie dałam jednak za wygraną i po jakimś czasie zrobiłam do tej produkcji drugie podejście - tak, udało mi się obejrzeć do końca, ale nie wiem, czy gra była tak na prawdę warta świeczki...
Nie wiem, czy muszę wam mówić, o czym jest ten film, ale tak dla przypomnienia wspomnę tylko, że pewnego dnia dochodzi do zaginięcia młodej kobiety. Rachel (myślę, że można nazwać ją główną bohaterką) codziennie podróżuje pociągiem do pracy tą samą trasą i mija dom zaginionej kobiety. Już od jakiegoś czasu zawzięcie śledzi to, co dzieje się w jej domu, a w dniu jej zaginięcia widzi, że kobieta całuje się z mężczyzną, który nie jest jej mężem. Gdy dowiaduje się o zaginięciu kobiety postanawia zrobić wszystko, aby w jakiś sposób pomóc przy sprawie. Jednakże to wszystko nie jest wcale takie proste i Rachel ma w związku z tym znacznie więcej wspólnego, niż by mogło się jej wydawać.
Wspomniałam, że główną bohaterką jest Rachel, ale w filmie mamy tak na prawdę aż trzy różne perspektywy (w tym oczywiście jedna należy do Rachel). Całą historię - to, co dzieje się teraz, oraz to, co działo się w życiu zaginionej kobiety imieniem Megan - poznajemy z punktu widzenia Rachel, Megan oraz Anny, jednakże to właśnie Rachel pełni w większym stopniu funkcję narratora i naszego przewodnika. Oczywiście w książce również miało to miejsce i raczej zdziwiłabym się, gdyby było inaczej, jednak choć w w przypadku powieści to mi nie przeszkadzało, tutaj strasznie mnie to denerwowało. Przez większość filmu miałam namieszane w głowie i nie mogłam się odnaleźć. Trochę ciężko było zorientować się, o jaką bohaterkę teraz chodzi - jedynie w przypadku Megan było to raczej oczywiste. Jednakże mimo wszystko nie wyobrażam sobie, aby szło przedstawić tą produkcję w jakiś inny sposób. Zdecydowanie jednak to, co jest obecnie, szło by łatwo dopracować.
To, co niesamowicie podobało mi się w przypadku filmowej wersji Dziewczyny z pociągu to jej fantastyczny, lekko mroczny i tajemniczy klimat. Te wszystkie ciemne barwy, w jakich został utrzymany film, tylko działały na korzyść całej produkcji i świetnie wprowadzały widza w tematykę filmu. Uwielbiam takie pozycje, które swoją lekką wizualną grozą zwracają na siebie uwagę - to zawsze na mnie działa.
Jeśli chodzi o aktorów oraz ich grę aktorską to muszę powiedzieć, że bardzo podobała mi się Emily Blunt wcielająca się w postać tytułowej dziewczyny z pociągu Rachel. Już pomijając to, że pod względem wyglądy idealnie przypasowała mi jako Rachel, to również uważam, że świetnie poradziła sobie z wykreowaniem swojej postaci. Zaciekawiło mnie to, jak zmieniła się bohaterka pod względem psychicznym, a sposób, w jaki Emily Blunt to przedstawiło tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nadaje się do tej roli idealnie.
Bardzo spodobała mi się również Haley Bennet jako Megan. Czytając książkę wyobrażałam sobie tą postać jako drobną i z pozoru niewinną dziewczynę, która ma jednak wiele do ukrycia, a Haley Bennet idealnie oddała cały urok tej postaci. Z tego, co czytałam w przypadku tej roli pod uwagę brane były również takie aktorki, jak Margot Robbie oraz Kate Mara, ale powiem wam szczerze, że żadna z nich (chociaż akurat Margot Robbie uwielbiam), nie zaprezentowała by tej postaci tak dobrze - zwyczajnie by mi do niej nie pasowały.
Jedyną osobą, która strasznie denerwowała mnie w filmie, była postać Scotta oraz wcielający się w niego Luke Evans. Sama nie wiem, dlaczego tak mnie drażnił... W książce był moim zdaniem bardzo interesującą postacią, która dużo wnosiła do całości. W filmie natomiast wydaje mi się, że został zepchnięty raczej na boczne tory, a jego postać było bo była. Myślę, że gdyby go tutaj zabrakło, nawet bym tego nie zauważyła.
Przechodząc już do podsumowania powiem tak - wydawać by się mogło, że film jest dobrze zrobiony pod względem wizualnym, jak również pod względem gry aktorskiej, jednak koniec końców, patrząc na fabułę jest zwyczajnie nudny. W niektórych momentach działo się coś na tyle, aby mnie dość mocno zaciekawić, jednak jak dla mnie było tego zdecydowanie za mało. Próbuję przypomnieć sobie, czy film jakoś mocno różni się od książki i pomijając to, że filmowa wersja działa się w okresie jesienno-zimowym, a książkowa latem podczas dużych upałów, nie mogę przypomnieć sobie, czy różniły się one jakoś mocno. Książkę czytałam już jakiś czas temu i zwyczajnie wyleciało mi to z głowy.Wydaje mi się jednak, że jakiś poważniejszych zmian tutaj nie spotkałam.
Tak więc osobiście jestem dość mocno rozczarowana tą ekranizacją, ale czuję do niej jakiś taki sentyment i chyba od czasu do czasu będę do niej wracać, aby ponownie móc zatopić się w tym świetnym klimacie, który chyba najbardziej mnie tutaj zauroczył. A czy film wam polecam? Tym razem decyzję pozostawię wam.
Mi się książka nie spodobała, ale film obejrzę, bo zbiera on dość sprzeczne opinie :) Jestem ciekawa jak go odbiorę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka ci się nie spodobała. W sumie już przyzwyczaiłam się o tego, że tak mało osób ją polubiło.
UsuńRównież jestem ciekawa, jak ty odbierzesz tą ekranizację :)
Szkoda, że film nie wywarł na Tobie lepszego wrażenia. Ja w sumie nigdy nie miałam ochoty nawet na książkę, więc pewnie filmu też nie obejrzę.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o film to szczerze nic szczególnego cię nie ominie ;) Ale książkę akurat jak najbardziej polecam?
UsuńKsiążkę też czytałam dość dawno temu i zapewne równie ciężko byłoby mi zauważyć różnice między nią a filmem. Ekranizację chciałam obejrzeć, ale coraz bardziej się zniechęcam. Wydaje mi się, że może to być strata czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Powiem ci tak - jeśli nie obejrzysz nic nie stracisz. Ale jak nadarzy się okazja, żeby go obejrzeć skorzystaj ;)
UsuńNiestety bardzo się wynudziłam w trakcie oglądania tego filmu.
OdpowiedzUsuńmiałam dokładnie tak samo :/
UsuńU mnie było odwrotnie. Należę do tej grupy czytelników, którzy książką nie byli zachwyceni i uważali ją za jedynie przeciętną i przewidywalną. Jednak ekranizację, jak najbardziej chciałam obejrzeć i podobała mi się bardziej niż książka...
OdpowiedzUsuńP.S. mała literówka, a raczej literki brak, zauważyłam w akapicie mówiącym o roli aktorskiej pani Blunt
No widzisz, a u mnie jest właśnie całkowicie odwrotnie :D
UsuńJa mam tą historię jeszcze przed sobą, planuję właśnie zabrać się za książkę i jestem ciekawa jaka będzie moja opinia w porównaniu z innymi. ;)
OdpowiedzUsuńRównież jestem tego bardzo ciekawa! Koniecznie daj znać, jak ty ją odbierzesz ;)
Usuń