Autor: John Green
Tytuł oryginału: Looking for Alaska
Ilość stron: 320 stron
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ocena: 8/10
Życie Milesa Haltera było totalną nudą aż do dnia, gdy zaczął naukę w równie nudnej szkole z internatem. Wtedy spotkał Alaskę Young.
Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną, szaloną i do bólu
fascynującą. Alaska owinęła sobie Milesa wokół palca, wciągając do
swojego świata i kradnąc mu serce. Czy dzięki niej chłopak odnajdzie
to, czego szuka? Wielkie Być Może – najintensywniejsze i najprawdziwsze
doświadczenie rzeczywistości.
Głęboko poruszający debiut Johna Greena, porównywany z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera, to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Głęboko poruszający debiut Johna Greena, porównywany z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera, to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Miles do tej pory wiódł życie odludka. Nie lubił ludzi ze swojej szkoły i w sumie oni również zbytnio się nim nie interesowali. Jego wielkim hobby było czytanie biografii znanych zmarłych osób i poznawani ich ostatnich przed śmiercią słów. W końcu jeden z poznanych cytatów zachęca go do zmian i do poszukiwania Wielkiego Być Może, czyli "najintensywniejszego i najprawdziwszego doświadczenia rzeczywistości". Postanawia więc udać się do Culver Creek - szkoły z internatem w Alabamie, do której uczęszczał prędzej jego ojciec, by tam szukać tego czegoś. Jego nowym współlokatorem jest Chip, czy też zwany raczej Pułkownikiem. Bohaterowie zaprzyjaźniają się, a Pułkownik postanawia wprowadzić Kluchę (takie Milesowi przezwisko dał Pułkownik) w życie Culver Creek. Poznaje go ze swoimi znajomymi - Takumim i zjawiskową Alaską dzięki czemu Klucha czuje, że w końcu może gdzieś należeć. Wkrótce jednak okazuje się, jak jedno wydarzenie czy chwila nieuwagi mogą całkowicie odmienić życie bohaterów.
Johna Greena nie trzeba nikomu przedstawiać. Ostatnimi czasy to jeden z najbardziej znanych pisarzy młodzieżowych. Już dwie z jego powieści zostały zekranizowane, a wkrótce również ekranizacji ma doczekać się właśnie Szukając Alaski. Powieść ta była ostatnią z powieści autora, której jeszcze nie przeczytałam. W pozostałych jego utworach zakochałam się bez reszty. Ma on niepowtarzalny, oryginalny styl, który od razu przykuł moją uwagę. Autor ma też talent do tworzenia fantastycznych bohaterów, którzy za każdym razem stają się moimi faworytami. Nie inaczej było i w tym przypadku.
Główną postacią książki oraz również narratorem całej historii jest niejaki Miles Halter, znany później jako Klucha. To bohater z początku nieśmiały, który raczej nie zbyt wiele czasu nie spędza w towarzystwie swoich rówieśników. Pragnie jednak zmian, chce by coś wielkiego wydarzyło się w jego życiu i uważa, że pomóc my w tym może tylko nauka w szkole z internatem - Culver Creek. Szczęśliwym trafem poznaje Pułkownika - niskiego, za to niezwykle pewnego siebie chłopaka, który postanowił wprowadzić Kluchę w życie towarzyskie szkoły. Obaj bohaterowie są niezwykle charyzmatyczni i mimo dzielących ich różnic charakteru potrafią bardzo dobrze się dogadać i już po krótkim czasie stają się prawdziwymi przyjaciółmi. Ciekawą postacią w książce Johna Greena jest również tytułowa bohaterka - Alaska Young. Nie da się ukryć faktu iż jest to trochę dziwna osoba, ale oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po prostu nie da się jej nie lubić.
John Green ma to do siebie, że ze zwykłej niebanalnej fabuły, która wydawałoby się nie może być zbyt wielce interesująca tworzy coś niesamowitego, co czyta się z zapartym tchem. Bo co mogłoby być interesującego w historii chłopaka, który postanawia iść do szkoły z internatem? Okazuje się właśnie, że bardzo dużo. Tu również nie zabrakło charakterystycznego dla autora humoru. Zdecydowanie podczas lektury nie idzie się nudzić.
Choć ta ze wszystkich powieści Greena podobała mi się chyba najmniej to i tak stała się jedną z moich ulubionych książek. Spędziłam z nią fantastyczne chwile, których z pewnością nie będę żałować. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz powrócę do tej historii. Polecam ją każdemu fanowi autora oraz tym, którzy z powieściami Greena jeszcze styczności nie mieli. Z pewnością nie będziecie się przy tej powieści nudzić.
Johna Greena nie trzeba nikomu przedstawiać. Ostatnimi czasy to jeden z najbardziej znanych pisarzy młodzieżowych. Już dwie z jego powieści zostały zekranizowane, a wkrótce również ekranizacji ma doczekać się właśnie Szukając Alaski. Powieść ta była ostatnią z powieści autora, której jeszcze nie przeczytałam. W pozostałych jego utworach zakochałam się bez reszty. Ma on niepowtarzalny, oryginalny styl, który od razu przykuł moją uwagę. Autor ma też talent do tworzenia fantastycznych bohaterów, którzy za każdym razem stają się moimi faworytami. Nie inaczej było i w tym przypadku.
"Spędzasz całe swoje życie w labiryncie,
zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie
niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci
przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby
uciec od teraźniejszości."
Główną postacią książki oraz również narratorem całej historii jest niejaki Miles Halter, znany później jako Klucha. To bohater z początku nieśmiały, który raczej nie zbyt wiele czasu nie spędza w towarzystwie swoich rówieśników. Pragnie jednak zmian, chce by coś wielkiego wydarzyło się w jego życiu i uważa, że pomóc my w tym może tylko nauka w szkole z internatem - Culver Creek. Szczęśliwym trafem poznaje Pułkownika - niskiego, za to niezwykle pewnego siebie chłopaka, który postanowił wprowadzić Kluchę w życie towarzyskie szkoły. Obaj bohaterowie są niezwykle charyzmatyczni i mimo dzielących ich różnic charakteru potrafią bardzo dobrze się dogadać i już po krótkim czasie stają się prawdziwymi przyjaciółmi. Ciekawą postacią w książce Johna Greena jest również tytułowa bohaterka - Alaska Young. Nie da się ukryć faktu iż jest to trochę dziwna osoba, ale oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po prostu nie da się jej nie lubić.
John Green ma to do siebie, że ze zwykłej niebanalnej fabuły, która wydawałoby się nie może być zbyt wielce interesująca tworzy coś niesamowitego, co czyta się z zapartym tchem. Bo co mogłoby być interesującego w historii chłopaka, który postanawia iść do szkoły z internatem? Okazuje się właśnie, że bardzo dużo. Tu również nie zabrakło charakterystycznego dla autora humoru. Zdecydowanie podczas lektury nie idzie się nudzić.
Choć ta ze wszystkich powieści Greena podobała mi się chyba najmniej to i tak stała się jedną z moich ulubionych książek. Spędziłam z nią fantastyczne chwile, których z pewnością nie będę żałować. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz powrócę do tej historii. Polecam ją każdemu fanowi autora oraz tym, którzy z powieściami Greena jeszcze styczności nie mieli. Z pewnością nie będziecie się przy tej powieści nudzić.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Jestem fanką greena zdecydowanie! Gwiazd naszych wina to moja ulubiona książka, papierowe miasta były nieco gorsze - ale też fajne :) Teraz mam zamiar wybrać się na film, tą książkę też na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo chciałabym wybrać się na ekranizację "Papierowych miast". Jestem jej strasznie ciekawa :D
UsuńBardzo lubię książki Greena za ten niepowtarzalny styl pisania, "Szukając Alaski" też czytałam i podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie za ten jego styl cenię go najbardziej :3
UsuńJohn Green pisze w dość specygiczny sposób. Nawet jeśli książka nie byłaby podpisana, a przeczytałabym pierwsze pare stron, to chyba od razu zgadłabym kto jest autorem. Zauważyłam, że tworzy on bardzo podobnych bohaterów, ale historie są oryginalne. Wprawdzie ten autor nie jest moim ulubionym, ale chętnie sięgam po jego książki. "Szukając Alaski" była według mnie jedną z lepszych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Zgadza się, również zauważyłam, że wszyscy tworzeni przez niego bohaterowie są w pewnym sensie do siebie podobni. To chyba także bardzo mi się podoba w powieściach Greena.
UsuńMiałam na ochotę na Greena jakieś pół roku temu. W końcu nie przeczytałam żadnej jego książki i chyba pora to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie powinnaś zapoznać się w końcu z książkami Greena :)
UsuńCzytałam i przyznaję, że książka jest całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńProsto z piekarnika (klik!)
Ta książka jeszcze przede mną, ale najpierw planuję przeczytać ''Papierowe miasta'' :)
OdpowiedzUsuńTak "Papierowe miasta" zdecydowanie musisz najpierw przeczytać :)
UsuńPrzeczytałam Szukając Alaski już jakiś czas temu, wywarła na mnie spore wrażenie. Uwielbiam Greena, ale moje ulubione to zdecydowane Gwiazd naszch wina, Papierowe miasta i oczywiście Szukając Alaski. Reszty jego książek nie chcę poznać, bo nie chcę się zawieść.
OdpowiedzUsuńZaczęłam ją czytać, ale zatrzymałam się jakoś po stu stronach i dalej nie mogłam przebrąć. Z pewnością wrócę do niej w te wakacje, ale z tego co pamiętam średnio mi się podobał ten początek.
OdpowiedzUsuńhttp://diamentowe-slowa.blogspot.com
Zgadza się początek może nie jest zbyt porywający, jednakże dalej akcja bardzo się rozwija :)
UsuńCo do twórczości autora mam mieszane odczucia, więc obecnie go sobie odpuściłam. Może kiedyś sięgnę po książkę, ale nie szybko.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak kiedyś sięgniesz po jego książki :)
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award :) tu --> http://gabxreadsbooks.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2.html
OdpowiedzUsuńO bardzo mi miło dziękuję bardzo :)
UsuńPlanuję wkrótce przeczytać,ale jakoś nie mogę się zabrać za Greena...
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
Nie przepadam za tym autorem, dla mnie jest monotonny i przereklamowany, ale jakbym miała wybrać jego najlepszą w moim odczuciu książkę, to byłaby nią ta, którą wyżej recenzowałaś.
OdpowiedzUsuńA mi właśnie Green wydaje się być bardzo oryginalny :) Nie spotkałam jeszcze podobnych powieści do tych tworzonych przez niego :) Cieszę się jednak, że Szukając Alaski chociaż trochę przypadła ci do gustu :D
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://diamentowe-slowa.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2.html
Bardzo dziękuję! Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na nominację :)
UsuńA ja nie czytałam jeszcze żadnej książki Greena... Chyba muszę w końcu sięgnąć po jakąś jego powieść :D Może zacznę od tej, bo lubię taką tematykę, a po opisie i twojej recenzji sądzę, że warto :) No pomimo, że i tak nie była jego najlepszą książką, według ciebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
W takim razie jak najbardziej powinnaś zacząć przygodę z powieściami Greena właśnie od tej książki :) Mam nadzieję, że zostaniesz z nim na dłużej ;)
UsuńMnie niestety ta książka nie przekonała, a nawet mocno wynudziła :/
OdpowiedzUsuńCzytałam "Gwiazd Naszych Wina" i jakoś Green mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń