Autor: Helen Fielding
Tytuł oryginału: Bridget Jones's Diary
Cykl: Bridget Jones
Tom: 1
Ilość storn: 362 strony
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 7/10
Poznajcie Bridget Jones:
singielkę trochę po trzydziestce, która jest pewna, że wszystko się ułoży, jeśli tylko:
- straci na wadze trzy kilogramy,
- przestanie palić,
- osiągnie wewnętrzną równowagę.
Bridget stara się odnieść życiowy sukces... albo przynajmniej osiągnąć wewnętrzną równowagę. Za każdym razem, gdy jej plany biorą w łeb, szuka pociechy w życiu towarzyskim i mówi sobie, że wszystko będzie dobrze już następnego dnia, kiedy to jej życie będzie wolne od alkoholu, zbędnych kalorii i emocjonalnych popaprańców.
Oto pełna humoru kronika zdarzeń jednego roku z życia samokrytycznej Bridget Jones, roku, w którym bohaterka postanawia stworzyć sensowny związek z odpowiedzialnym mężczyzną. I zmniejszyć obwód ud o cztery centymetry.
Bridget Jones... chyba każdemu to imię i nazwisko obiło się o uszy. Większości znana za sprawą zabawnego filmu powstałego na podstawie książki. Ja początkowo też widziałam tą kobitkę tylko na ekranie, ale gdy w końcu dowiedziałam się, że film to ekranizacja książki Helen Fielding stwierdziłam, że koniecznie muszę się z nią zapoznać.
Bridget wiedzie życie zwyczajnej singielki, która jak każda kobieta ma swoje kompleksy. Z rozpoczęciem nowego roku bohaterka decyduje się na kilka zmian w swoim życiu. Przede wszystkim chce stracić na wadze, porzucić palenie papierosów i ograniczyć picie alkoholu, ale co najważniejsze - chce znaleźć drugą połówkę. Postanowień nie ułatwia jej jednak rodzina, która to na każdym roku wspomina o jej smutnym życiu singla i dopytuje się o jej życie uczuciowe. Bridget zawsze może jednak liczyć na swoich oddanych przyjaciół, którzy w każdej chwili służą jej raną i dobrym słowem. W końcu w jej życiu zachodzą nie małe zmiany, czy jednak Bridget jest na nie gotowa?
"Kiedy ktoś cię kocha, jest tak, jakby otulił twoje serce kocem"
Do tej pory myślałam, że filmowa postać Bridget Jones była zabawna, ale po lekturze książki zmieniam zdanie. To ta Bridget przedstawiona na stornach powieści Helen Fielding swoim poczuciem humoru dosłownie powaliła mnie na kolana. Książkę czyta się jednym tchem. Jest niesamowicie wciągająca i bawi nas na każdym kroku. Ciekawym pomysłem było przedstawienie historii, która dzieje się przez cały rok. Bridget jest jej narratorką, dzięki czemu możemy towarzyszyć jej na każdym kroku i razem z nią przeżywać każdą chwilę z jej życia. Nie spotkałam się jeszcze z taką książką, a szkoda, bo tu pomysł był na prawdę trafiony.
Na duży plus zasługuje tu również okładka książki. Widziałam wiele innych okładek tej powieści, jednak ta najbardziej zapadła mi w pamięci i to właśnie z nią będę kojarzyć tą historię. Postać kobiety w stroju króliczka idealnie wręcz nawiązuje do fabuły.
"Nasza kultura przywiązuje zbyt dużą wagę do wyglądu, wieku i pozycji społecznej, kiedy najważniejsza jest miłość."
Podsumowując, książka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, że może to być aż tak fantastyczna lektura. Wraz z nią powróciły wspomnienia miłych chwil spędzonych podczas oglądania ekranizacji. Czas spędzony z powieścią z pewnością mogę zaliczyć do bardzo udanych. Polecam ją każdej kobiecie, która zmaga się z takimi samymi problemami jak główna bohaterka oraz każdej, która pragnie na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i spędzić miłe chwile w towarzystwie przezabawnej Bridget.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
BRIDGET JONES:
dziennik bridget jones | bridget jones. w pogoni za rozumem | bridget jones.szalejąc za facetami
Przyznam się szczerze, że znam tylko film, ale po recenzji może zabiorę się za książkę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że ci się spodoba :) Miłego czytania.
UsuńJejciu, film oglądałam bardzo dawno temu i nic już nie pamiętam, jednie to, że świetnie się przy nim bawiłam. Z chęcią powróciłabym do Bridget jednak obiecałam sobie, że zrobię to w formie papierowej. I tak już od kilku miesięcy obiecuję sobie, że zaopatrzę się w jej "dzienniki". To zdecydowanie moje "must read" :)
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
Skąd ja to znam! Też ciągle mówiłam sobie, że zabiorę się za papierową wersję "Dziennika...", ale zawsze było "coś ważniejszego". Cieszę się teraz, że w końcu ją przeczytałam i mam nadzieję szybko zapoznać się z pozostałymi dwiema częściami.
UsuńFilm znam prawie na pamięć, gdyż kiedyś często go oglądałam, ale po książkę nigdy nie miałam okazji sięgnąć. Rzadko sięgam po książkę, gdy widziałam już ekranizację, ale tak kusisz w swojej recenzji, że chyba tym razem zrobię wyjątek ;)
OdpowiedzUsuńZrób i to koniecznie! :D
UsuńBardzo lubię bohaterki z humorem. Filmu nie oglądałam, więc pora zabrać się za czytanie! Zgadzam się, ta wersja okładki jest najładniejsza:)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci w takim razie miłego seansu ;)
UsuńUwielbiam wersję książkową i filmową:)
OdpowiedzUsuńWidziałam dawno temu tylko film, książkę też mam w planach! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę ci udanej lektury ;)
UsuńFilm znam, a co do książki słyszałam, że jest naprawdę przyjemna i śmieszna, więc kiedyś pewnie w końcu się za nią zabiorę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń