Tytuł oryginału: Lemony Snicket's A Series of Unfortunate Events
Reżyseria: Brad Silberling
Scenariusz: Robert Gordon
Na podstawie: Lemony Snicket/Daniel Handler "Przykry początek", "Gabinet gadów" i "Ogromne oko"
Gatunek: Familijny, Przygodowy
Czas trwania: 1 godz. 45 min.
Premiera: 21 stycznia 2005 (Polska), 16 grudnia 2004 (świat)
Produkcja: Niemcy, USA
Obsada: Jim Carrey, Jude Law (Lemony Snicket - głos), Emily Browning, Liam Aiken, Meryl Streep, Timothy Spall
Ocena: 8/10
Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com
Rodzice Wioletki, Klausa i Słoneczka giną niespodziewanie w tajemniczym pożarze ich domu. Osierocone dzieci trafiają pod opiekę tajemniczego Hrabiego Olafa, który jest ponoć ich rodzinom. Wbrew zapewnień danym Panu Poe, który miał zając się umieszczeniem dzieci w bezpiecznym miejscu, Hrabia nie ma zamiaru prawidłowo opiekować się sierotkami - jego jedynym celem jest zgarnięcie olbrzymiej fortuny, jaką rodzice pozostawili dzieciom. W domu, w którym każe im mieszkać nie ma prawidłowych warunków, a na domiar złego to Wioletka, Klaus i Słoneczko mają usługiwać Hrabiemu Olafowi i dbać o dom. Gdy Hrabia przechodzi okres próby opieki nad sierotkami, a sąd oficjalnie daje mu prawo opieki nad nimi, mężczyzna postanawia się ich pozbyć. Nie wie jednak z kim ma do czynienia, że Wioletka, Klaus i Słoneczko to nie jakieś tam bezradne dzieciaczki, tylko pomysłowe i pełne odwagi małe osóbki. Okazuje się więc, że przejęcie fortuny małych dzieci, nie jest wcale takie łatwe...
Z filmem Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń spotkałam się stosunkowo niedawno i choć prędzej tytuł ten przemknął mi kiedyś przed oczami, nigdy jakoś wielce się z nim nie zaznajamiałam. Nie miałam również bladego pojęcia, że w ogóle jest taka seria książek (szał na nią był bowiem wówczas, gdy jeszcze nie interesowałam się książkami). Okazało się jednak, że jest to niezwykle czarujący film, o którym aż do teraz nie mogę zapomnieć.
W filmie poznajemy historię trójki dzieci, rodzeństwa Baudelaire - kochającej wynalazki Wioletki, oczytanego i bardzo mądrego Klausa, oraz malutkiej i gryzącej wszystko co jej wpadnie w ręce Słoneczka. Dzieci wiodły szczęśliwe życie u boku kochających rodziców, do czasu gdy niespodziewany pożar strawił ich dom oraz zabił rodziców. Zdarzenie to wywołało serię niefortunnych zdarzeń, których później musiały doświadczyć dzieci.
To, co od razu rzuca się w oczy podczas oglądania to po pierwsze świetny i zaskakujący początek (moja pierwsza reakcja: Że co? Co ja tu oglądam?) oraz fantastyczny klimat filmu i charakteryzacje (które przyniosły mu Oscara z 2005 roku za Najlepszą Charakteryzację). Myślę, że to właśnie dzięki temu klimatowi i charakteryzacjom film ten aż tak bardzo mi się podobał i na długo pozostanie w mojej pamięci. Gdybym miała wybrać jedno słowo, które by to wszystko opisywało z pewnością byłoby to dziwny, ale zdecydowanie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Kolejne, co zasługuje w tym filmie na ogromne brawa to aktorzy oraz grane przez nich postaci. Bardzo podobały mi się osoby głównych bohaterów - Wioletki, Klausa, a nawet Słoneczka, jak również fantastyczna osoba Hrabiego Olafa, w którą wcielił się Jim Carrey czy też Ciotki Józefiny, którą fantastycznie zaprezentowała wspaniała Meryl Streep. Niestety sama nie mam porównania do postaci prezentowanych w książkowej Serii niefortunnych zdarzeń (czytałam opinie, że ekranizacja trochę odbiega od oryginału i że Hrabia Olaf w wykonaniu Jima Carreya nie jest taki, jaki być powinien), jednakże to co tu spotkałam zasługuje według mnie na owacje na stojąco. Choć raczej nie przepadam za warsztatem aktorskim Jima Carreya, w przypadku Lemony Snicket: Serii niefortunnych zdarzeń przyznaję, że aktor spisał się świetnie i nie chciałabym widzieć w tej roli nikogo innego.
Lecz najważniejsze, co otrzymałam zapoznając się z tą ekranizacją to wspaniała fabuła, która trzyma w napięciu dosłownie od początku do końca. Z reguły filmy familijne choć owszem są przyjemne, to mimo wszystko nie powalają mnie na kolana. W tym przypadku po prostu przepadłam, gdyż to, co tu zobaczyłam jest po prostu fantastyczne. Bardzo spodobało mi się również to, że cała historia opowiadana jest przez tajemniczego Lemony Snicket, który będąc w jakimś stopniu świadkiem całego wydarzenia, postanowił spisać historię Wioletki, Klausa i Słoneczka, byśmy i my mogli ją poznać. W jego osobę wcielił się sam Jude Law, którego jeśli się dobrze przyjrzymy też tam znajdziemy.
Jak też mówiłam, niestety nie znam jeszcze książkowego pierwowzoru filmu, jednakże teraz już wiem, że z całą pewnością nadrobię zaległości i mam tylko nadzieję, że seria książkowa wciągnie mnie tak samo, albo nawet i bardziej, jak jej ekranizacja. Film oczywiście polecam i jeśli tak jak ja, do tej pory nie mieliście styczności z Lemony Snicket:Serią niefortunnych zdarzeń, koniecznie to zmieńcie, gdyż coś mi mówi, że nie pożałujecie.
Jak dla mnie brzmi zachęcająco. Od czasu do czasu sięga po coś w tym klimacie, więc tytuł sobie zapamiętam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
http://kruczegniazdo94.blogspot.com
Coś mi mówi, że film powinien ci się spodobać :D
UsuńCzułam, że to nie moje klimaty i chyba sobie odpuszczę ten film. Z początku chciałam usprawiedliwić się faktem, iż produkcja jest przeznaczona typowo dla dzieci, a ja takie powoli przestaję "trawić", ale potem przypomniało mi się o wspaniałej reinterpretacji "Małego Księcia", jaką dzisiaj oglądałam i... chyba jednak się do niej przekonam. Widać, że nie wszystkie filmy dla dzieci muszą być puste i bez przekazu. Gra tam też Meryl Streep, którą bardzo, bardzo lubię w produkcjach tego typu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzję "Tajemnego ognia"!
Ja jestem zdania, że to, iż film kierowany jest dla młodszych widzów wcale nie oznacza, że ci starsi nie mogą go obejrzeć i że nie będzie się on im podobać :D Już wiele razy zdarzyło mi się, że film skierowany dla dzieci bardzo mi się spodobał i wiele mnie nauczył :D A gdy jeszcze tak jak w przypadku tego filmu, możemy zobaczyć w nim Merryl Streep... no to już mówi samo za siebie :D
UsuńNałogowo oglądałam, gdy byłam młodsza. Film ogląda się przyjemnie z nutko mroku. Na razie mam już go dość, ale kiedyś pewnie do niego wrócę ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ^^
Bądź tu teraz
Cieszę się bardzo, że kiedyś tak ci się podobał :)
UsuńNigdy nie oglądałam tego filmu. Teraz chyba jestem za stara :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nigdy nie jest się za starym, aby zapoznać się z tym filmem :D
Usuń