Zauważyłam, że ostatnio najwięcej filmów, jakie oglądam to ekranizacje książek - i tych, które już przeczytałam i tych, które jeszcze przede mną. Bardzo często zdarza się tak, że gdy już jakąś książkę mamy za sobą, jej adaptacja filmowa w ogóle się na nie podoba. Tak już jest i zapewne każdy z was kiedyś był już w takiej sytuacji. Bo twórcy pozmieniali bohaterów, albo pozbyli się najważniejszych dla nas scen lub też całkowicie wszystko poprzeinaczali. I mimo, że niektórzy twierdzą, że nie ma dobrych ekranizacji, ja się z nimi nie zgodzę. Czasem jest tak, że twórcom uda się odwzorować dosłownie wszystko tak, jak było w książce i dosłownie wszyscy widzowie się tą produkcją zachwycają, często też jest tak, że mimo, iż się coś pozmienia, to film i tak jest dobry. Osobiście jestem też zdania, że niektóre książkowe historie bardzo dużo zyskały w swoich ekranizacjach i to one są o wiele lepsze, niż pierwowzór.
Z racji tego, że mamy teraz wakacje i pewnie wielu z was chciało by obejrzeć jakiś ciekawy film stwierdziłam, że stworzę dla was top 5 ekranizacji, które na prawdę trzeba zobaczyć, i których książki już przeczytałam. Jak na razie na blogu ukażą się dwie odsłony tego zestawienia, jednak nie wykluczam, że w przyszłości pojawi się jeszcze jakieś.
No to co, zaczynamy!
Kolejność filmów jest przypadkowa.
Poradnik pozytywnego myślenia (2013)
Na podstawie: Matthew Quick Poradnik pozytywnego myślenia (recenzja klik)
Poradnik pozytywnego myślenia to zdecydowanie jedna z moich najbardziej ulubionych historii - i w przypadku książki i w przypadku jej ekranizacji. Moja przygoda z tym tytułem zaczęła się od filmu, jednak bardzo szybko odkryłam, że choć ekranizację kocham cały sercem, to takim samym uczuciem mogę obdarzyć także powieść Quicka. Dawno już nie czytałam książki (zdecydowanie przyszła pora, żeby sobie ją odświeżyć!), ani nie oglądałam filmu, jednak doskonale pamiętam, że chociaż głębszy sens powieści został w produkcji filmowej oddany, to jednak było kilka takich poważnych zmian. Mimo wszystko to jest właśnie ta produkcja, która potrafi być tak samo dobra, jak jej pierwowzór. Niesamowicie się cieszę, że w główne postacie wcielili się Bradley Cooper oraz Jennifer Lawrence. O moim uwielbieniu dla dwójki tych aktorów pisałam już nie raz, ale muszę to powtórzyć - dla mnie jest to duet idealny i gdziekolwiek razem nie zagrają i tak świetnie współpracują (jedyny wyjątek to ekranizacja Sereny, gdzie film w całości mi się nie podobał). Nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto mógłby się wcielić w postać Pata i Tiffany - te role były dla nich wręcz stworzone!
Seria Igrzyska śmierci (2012-2015)
Na podstawie: Suzanne Collins seria Igrzyska śmierci (recenzja klik)
- RECENZJA FILMU KLIK -
Skoro jesteśmy już w temacie Jennifer Lawrence, to kolejną świetną ekranizacją, gdzie to właśnie ona wcieliła się postać Katniss, jest oczywiście cała seria Igrzysk śmierci. Jest to właśnie jedna z tych ekranizacji, które po prostu trzeba znać. Sama czytałam jak dotąd jedynie pierwszą cześć serii (chciałabym to nadrobić w wakacje) i to dopiero po obejrzeniu pierwszej filmowej produkcji i tak, jak było to w przypadku Poradnika pozytywnego myślenia tutaj zakochałam się w obydwóch adaptacjach tej historii (nie pytajcie, dlaczego w takim razie nie przeczytałam jeszcze dalszych części, bo sama nie wiem...). Z tego, co pamiętam, za dużych zmian w tej książkowej historii nie wprowadzono (jedynie chyba czytałam gdzieś, że końcówka serii troszkę się w ekranizacji różni). Jednakże jak dla mnie jest to jedna z najlepszych ekranizacji jakie widziałam i na pewno jeszcze nie raz będę do niej powracać.
Służące (2011)
Na podstawie: Kathryn Stockett Służące
W przypadku tej produkcji już sama nie wiem tak na prawdę, od czego się zaczęło, jednak to nie jest już takie ważne, bo zarówno książka, jak i jej ekranizacja są po prostu genialne. Twórcy filmu bardzo mocno trzymali się tego, aby za dużo w tej historii nie pozmieniać i to się im na prawdę udało. Zostały zachowane najważniejsze fragmenty, bez których Służące nie byłyby już takie same. Choć historia porusza bardzo trudny temat nietolerancji rasowej i jest bardzo emocjonujący, to jednak nie zabrakło w nim humoru - jest on tak dostosowany do całości, aby z filmu nie powstała jakaś głupia komedia. Osobiście uważam, że z historią przedstawioną w Służących każdy powinien się zapoznać (nie ważne, czy z książką, czy z filmem), bo o rzeczach tam przedstawionych po prostu trzeba wiedzieć. Najlepsze w tym jest to, że wszystko zostało przedstawione w taki sposób, aby zaciekawić każdego. Sama nie przepadam za takimi, powiedzmy, historycznymi produkcjami, ale tą po prostu uwielbiam. Tak więc jeśli jeszcze nie słyszeliście o Służących koniecznie to zmieńcie!
THE DUFF [#ta brzydka i gruba] (2015)
Na podstawie: Kody Keplinger DUFF. Ta brzydka i gruba (recenzja klik)
Pamiętam, że gdy najpierw czytałam książę byłam nią zachwycona - niby typowa książka młodzieżowa o problemach nastolatków, ale na prawdę świetni przedstawiona. Film jest całkowicie inny, ale o dziwo jeszcze lepszy, niż jego pierwowzór. Dla niektórych to, że ekranizacja może się okazać o wiele lepsza, niż książka, jest całkowicie niemożliwe, a właśnie THE DUFF [#ta brzydka i gruba] jest tego całkowitym przykładem. Oglądając tą produkcję w kinie nawet nie miałam czasu, aby się zastanawiać, czemu tak bardzo różni się ona od książkowego pierwowzoru, bo dzięki niesamowitym głównych bohaterom tak się śmiałam, że nie obchodziły mnie już w ogóle te różnice. W rolę Bianci Piper wcieliła się Mea Whitman i między innymi ta postać tak bardzo różni się od tej książkowej. Myślę jednak, że dzięki temu, jak została ona przedstawiona w ekranizacji zyskała na prawdę wiele. No i nie zapominajmy jeszcze o wspaniałej roli Robbiego Amela - on jako Wes... No myślę, że nie muszę nic więcej dodawać!
Love, Rosie (2014)
Na podstawie: Cecelia Ahern Love, Rosie (recenzja klik)
Love, Rosie to jedna z tych historii, do których powracam zawsze z uśmiechem na ustach. Uwielbiam ją w obydwóch wersjach i choć tutaj również nie obyło się bez zmian, to jednak w cale nie zaszkodziło to całości. Twórcom udało się odtworzyć ten niesamowity klimat całej historii a dodatkowo dobrani aktorzy pasują do swoich postaci idealnie. W tym miejscu nie wyobrażam sobie nikogo innego, jak tylko Lilly Collins i Sama Claflina. Mimo tego, że sama powieść została przedstawiona w sposób epistolarny, film zrobiono tak, aby nie zaburzało to całości. Ekranizację ogląda się więc na prawdę bardzo dobrze. Jeśli dobrze pamiętam dość mocno różniło się tutaj jedynie zakończenie, ale w obydwóch przypadkach jestem na prawdę zadowolona
To na tyle w tym poście. Ciąg dalszy nastąpi!
A wam jakie ekranizację podobały się najbardziej? Wyznajecie zasadę, że książka zawsze jest lepsza od filmu, czy jesteście zmienni tak samo, jak ja?
Dla mnie "Igrzyska Śmierci" to właśnie przykład ekranizacji duuużo lepszej od książki (przynajmniej,jeśli chodzi o kontynuację, bo część pierwsza była jeszcze znośna). Mega lubię też "Love, Rosie", bardzo wzruszający film (aczkolwiek książka wciąż przede mną). Teraz chyba, zgodnie z Twoim poleceniem, muszę sprawdzić "The Duff", bo jeszcze nie miałam okazji się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
"The Duff" polecam, ale zdecydowanie o wiele bardziej w tej filmowej wersji :D
UsuńPoradnik pozytywnego myślenia, świetny film, którego książkowego odpowiednika nie czytałam :/ Rzadko mi się to zdarza. Film włączyłam przez przypadek kiedy to leciał w telewizji. Nie mniej jednak bardzo mi się podobał :) Igrzyska śmierci uwielbiam. Służące zawsze mnie wzruszają...
OdpowiedzUsuńKocham również ekranizację Harrego Pottera, szczególnie efekty i muzyka. Podejrzewam, że ta seria znajdzie się w kolejnej odsłonie :)
Kochana! Koniecznie czym prędzej przeczytaj "Poradnik..."! Jest to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam :D
UsuńA co do Harry'ego to masz rację, chciałam całą serię umieścić w kolejnym zestawieniu :D
Oglądałam wszystkie, ale nie czytałam książki Keplingera oraz Stockett. Tej pierwszej na pewno nie przeczytam, ale po drugą baaaardzo chcę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuń"Love Rosie" jest tym rzadkim przypadkiem, kiedy film bardziej podobał mi się od książki. Powieść nie była zła, ale jakaś taka mało emocjonalna. Za to ekranizacja była świetna. Dobór aktorów też bardzo przypadł mi do gustu :)
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Z tych dwóch zdecydowanie bardziej polecam ci właśnie "Służące" <3 A co do "Love, Rosie" zdecydowanie się zgadzam :D
UsuńO love Rosie kocham jest to jeden z najlepszych filmów
OdpowiedzUsuńTu muszę się z tobą zgodzić :D
UsuńZnam poradnik pozytywnego myślenia, the duff i love rosie - wszystkie 3 miło wspominam :) Chociaż książkę, której film był ekranizacją czytałam tylko ostatnią i film wydawał mi się akurat dużo lepszy od książki - co nie często się zdarza :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że te trzy filmy ci się podobały <3
UsuńGeneralnie mam mnóstwo zaległości filmowych, ale może nie jest ze mną tak źle, skoro z tej listy nie widziałam jedynie The Duff.
OdpowiedzUsuńJa też mam sporo filmowych zaległości, więc nie jesteś sama :D
UsuńJa najczęściej mam tak, że wybieram albo książkę albo ekranizację. Jakoś nie zawsze mogę się do dwóch opcji przekonać. :D Love Rosie obejrzałam, Igrzyska przeczytałam(a filmy nie wszystkie części), Poradnik Pozytywnego Myślenia też znam. Przy okazji przypomniałaś mi, żeby wrócić do twórczości Quicka, bo kiedyś bardzo lubiłam jego książki. :)
OdpowiedzUsuńJa z reguły mam tak, że gdy już przeczytam książkę, po ekranizację zawsze sięgam. Czasem zdarza mi się tak, że jeśli najpierw zapoznaję się z filmem i on nie zainteresował mnie w takim stopniu, żeby dalej zagłębiać się w tą historię, to zwyczajnie sobie odpuszczam :)
UsuńQuick jest genialny <3 Mi z jego książek została tylko jedna pozycja do nadrobienia.
Igrzyska są świetne, chociaż ubolewam nad tym, że podzielili Kosogłosa na dwie części :/ Poradnik pozytywnego myślenia na pewno obejrzę, ale najpierw przeczytam książkę i szczerze mówiąc, już z góry podejrzewam, że mi się spodoba, bo książkami, które Quick pisał dla młodzieży byłam zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam właśnie bardzo dużo głosów sprzeciwu na ten temat, że ostatnia część została podzielona. Mi, z racji tego, że książek wszystkich jeszcze nie czytałam, jakoś to nie przeszkadzało, ale może moje zdanie się zmieni, gdy w końcu zapoznam się ze wszystkimi częściami serii w wersji książkowej ;)
UsuńZ Igrzyskami sie zgadzam w pełni ;) chociaż Kosogłosa schrzanili trochę.
OdpowiedzUsuńJa nie mam porównania co do książek (jeszcze nie przeczytałam dwóch ostatnich), ale sam film mi się bardzo podobał :)
Usuń"Poradnik" miałam zamiar obejrzeć po przeczytaniu książki, ale zapomniałam. Może jeszcze to nadrobię ;) Za to "Igrzysk" widziałam tylko pierwszą część i nie podobała mi się. Już nawet nie w odniesieniu do książki - jeszcze jej wtedy nie znałam. Film sam w sobie irytował bohaterami i grą aktorską Lawrence.
OdpowiedzUsuńKoniecznie nadrób zaległości! :)
UsuńA co do "Igrzysk..." to trochę się dziwię, że ci się one nie podobały. Ja, przynajmniej pierwszą częścią, jestem niesamowicie zachwycona i uważam, że właśnie Lawrence dokonała tutaj czegoś na prawdę niesamowitego :D
Właśnie przypomniałaś mi, że czas kolejny raz obejrzeć "Poradnik pozytywnego myślenia". Większość tych filmów oglądałam i tak samo uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
czytamogladampisze.blogspot.com
Cieszę się bardzo, że również należysz do fanów "Poradnika..." <3 Im nas więcej, tym lepiej!
Usuń