wtorek, 30 października 2018

[217] "Nieśmiała" Sarah Morant


Tytuł oryginału: Timide
Autor: Sarah Morant
Okładka: miękka
Ilość stron: 451 stron
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 2/5


Myślę, że na samym początku tej recenzji wypada powiedzieć, że nie skończyłam tej ślicznej książki ze zdjęcia... Nadal jestem bardzo oczarowana oładką, jednakże reszta to dla mnie temat tabu. Nie sądziłam, że powieść ta aż tak bardzo mi się nie spodoba, bo właśnie wręcz przeciwnie - wydawało mi się, że historia Eleonore będzie dla mnie wręcz idealna! No ale cóż... Tak więc w tej opinii będę opierać się na połowie przeczytanej przeze mnie książki.

Główna bohaterka Eleonore to bardzo nieśmiała i skryta osoba. Obecnie mieszka sama ze swoim ojcem i młodszym braciszkiem i śmiało można powiedzieć, że to ona zastępuje im wszystkim zmarłą mamę. Kiedyś dziewczyna była jednak bardzo otwarta na nowe znajomości i świetnie radziła sobie w większym gronie rówieśników. Gdy jednak dwójka jej najlepszych przyjaciół ją zostawiła (oraz jej mama odeszła), Eleonore bardzo się załamała. Choć sama nie ma tak na prawdę problemu ze swoją nieśmiałością, to jest niestety bardzo szykanowana z tego powodu w szkole. Pewnego dnia na jej drodze staje nowy uczeń Jason, który już od pierwszego ich spotkania bierze ją sobie za cel - chce zrobić wszystko, żeby Ruda go pocałowała, aby mógł zaliczyć ją do grona swoich zdobyczy. Kto jednak wiedział, że ta dwójka z czasem się zaprzyjaźni?

Zacznę może od tego, co mi się w tej książce podobało, a jest to przede wszystkim zarys fabuły oraz narracja w wykonaniu Eleonore. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na przedstawienie historii, natomiast rozdziały w wykonaniu dziewczyny pochłania się dosłownie jednym tchem. Ale to by było na tyle, jeśli chodzi o plusy. Tym, co przede wszystkim zniechęciło mnie całkowicie do wytrwania przy tej książce były rozdziały pisane z perspektywy Jasona. Ja nie wiem co ten chłopak miał w głowie, albo co autorka myślała, jak pisała rozdziały z jego perspektywy, ale no dla mnie to jest po prostu strasznie dziwne. Czytając to, jak on postrzegał Eleonore i w zasadzie wszystkie dziewczyny miałam wrażenie, że wyrośnie z niego w przyszłości jakiś seryjny morderca albo prześladowca. Z resztą nie bardzo pasowało mi to do tego, jak Jason postrzegał własną mamę. Mówiąc w wielkim skrócie bardzo ją szanował i zawsze był z nią w świetnych stosunkach. Natomiast przez to, że raz w życiu się sparzył w związku chciał się odegrać na każdej chodzącej dziewczynie na ziemi. Nie pojmuję tego.

Sama fabuła, jak pisałam, zapowiadała się w sumie ciekawie, ale całość była nudna jak flaki z olejem. Problemy bohaterów były jak dla mnie za bardzo przerysowane, błahe i przesadzone. Tak na prawdę z większości autorka mogłaby spokojnie zrezygnować i wyszła by całkiem niezła młodzieżówka. Nie bardzo pojmowałam też relacji Eleonore i jej dawnych przyjaciół. I tutaj taki mały spojler - jeśli nie chcecie sobie zdradzać fabuły, nie czytajcie! Znała się z Tylerem na prawdę bardzo dobrze, bo  sumie mówiła, że byli nierozłączni, a ona nie wiedziała nic o jego rodzinie i nie miała pojęcia, że ma siostrę? Ha, ha... bardzo zabawne....

Żałuję, że ta książka tak bardzo mnie do siebie zniechęciła, bo zapowiadało się na prawdę świetnie i liczyłam, że może sięgając po Nieśmiałą otrzymam kolejną świetną młodzieżówkę. A tu nic... Może gdybym tylko doczytała tą powieść do końca, to moja opinia o niej byłaby nieco inna, ale szczerze ostatnio trochę zmieniło się moje postrzeganie na samo czytanie i stwierdziłam, że na prawdę nie warto męczyć się z jedną książką tyle czasu, jeśli mogłabym wówczas poznać coś o wiele lepszego. Tak więc jeśli o mnie chodzi tym razem niestety nie polecę wam tej książki, bo jak dla mnie jest ona zwyczajnie bardzo przeciętna. Może kiedyś jeszcze zmienię zdanie i postanowię ją dokończyć, ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie raczej to nie nastąpi.

Buziaki,
wasza Katherine

Za możliwość zapoznania się z tą książką serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!

niedziela, 28 października 2018

[216] "Jestem już normalna?" Holly Bourne


Tytuł oryginału: Am I normal yet?
Autor: Holly Bourne
Cykl: Stowarzyszenie starych panien
Tom: 1
Ilość stron:
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ocena: 4/5


Bardzo lubię sięgać po książki młodzieżowe z motywem albo choroby psychicznej, albo przemocy psychicznej i myślę, że właśnie to najbardziej przyciągnęło mnie do tej powieści. Jednak nie ukrywam, że na samym początku miałam na prawdę spore obawy, bo najzwyczajniej w świecie moje pierwsze spotkanie z autorką Jestem już normalna? nie należało do zbyt... udanych. Ale jak to mówią - do trzech razy sztuka (w moim przypadku do dwóch razy!) i koniec końców mogę śmiało powiedzieć, że tym razem zdecydowanie było warto!

W książce poznajemy nastoletnią Evie, która od trzech lat zmaga się z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Okres leczenia był dla niej niesamowicie trudny, bo jak wiadomo, kiedy chodzi o choroby psychiczne ludzie niestety zaczynają traktować takie osoby jak... wariatów. Tak też było w przypadku Evie i teraz, kiedy jest ona na jak najlepszej drodze do wyzdrowienia, trafia na studia, gdzie chce wieść życie zwyczajniej i jak najbardziej normalnej nastolatki. Takim oto sposobem nie mówi swoim nowym znajomym o chorobie i bardzo stara się ukryć całą swoją przeszłość. 

Pierwsze, co koniecznie muszę powiedzieć o tej książce to to, że chyba nie polecam jej nikomu, kto sam zmaga się z podobną chorobą. Takie pozycje mają to do siebie (oczywiście to tyko moje zdanie i możecie się z nim nie zgadzać), że bardzo mocno oddziałują na czytelnika. Także jeśli uważacie, że to właśnie o was w tej chwili mówię, uwierzcie mi, że lepiej będzie, jeśli sobie odpuścicie.

To teraz pewnie ktoś powie, że skoro tak ostrzegam, to co mi się w tej książce podobało - a no właśnie ten cały realizm choroby głównej bohaterki! Przeczytałam już kilka powieści z takim wątkiem, ale jeszcze chyba nie spotkałam nigdy takiej, przy której czułam się, jakbym to właśnie ja była Evie, albo jakbym to ja co raz bardziej zanurzała się w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych. Nie wiem, jak autorka to zrobiła - czy tak bardzo przygotowała się do tematu, czy jak, ale wyszło jej to na prawdę genialnie! W trakcie całej historii bowiem powoli poznajemy umysł Evie i z czasem (tak na prawdę nawet nie wiemy kiedy) stopniowo zagłębiamy się w chorobie. Za to jestem pod wielkim wrażeniem!
Jestem już normalna? to powieść młodzieżowa, dlatego nie można było pozostawić tej historii bez humoru, który również bardzo mnie zachwycił i sprawił, że cały ten trudny temat stał się taki bardziej przystępny dla młodego czytelnika. Bardzo spodobało mi się poczucie humoru autorki no i oczywiście głównej bohaterki, a to sprawiło, że chciałabym jednak poznać więcej powieści Holly Bourne. Trochę przypominało mi to książki Kerstin Gier, a w zasadzie jej humor, więc to jak dla mnie jest jak największy plus.

Całą książkę czyta się na prawdę łatwo i zdecydowanie nie można się od niej oderwać. Autorka świetnie poradziła sobie z wybranym przez siebie tematem książki, a to zaowocowało fantastyczną historią! Widziałam, że ta książka to pierwszy tom serii, natomiast w kolejnych mają być poruszane losy przyjaciółek Evie i ja już mogę zadeklarować, że z całą pewnością sobie tego nie odpuszczę.

Przechodząc więc do podsumowania to myślę, że nic więcej dodawać już tu nie muszę. Książka ta jest bardzo wyjątkowa i myślę, że nie jedna osoba powinna się z nią zapoznać, aby zrozumieć, jak to jest być osobą cierpiącą na jakąś chorobę psychiczną. Myślę, że historia przedstawiona jest w bardzo realny i nie przekoloryzowany sposób, dlatego tym bardziej warto po nią sięgać! Po raz kolejny myślę, że lektury tej książki nikt nie będzie żałował!

Buziaki,
wasza Katherine

Za możliwość zapoznania się z tą świetną książką serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa!

poniedziałek, 22 października 2018

[215] "Okrutny książę" Holly Black

Tytuł oryginału: The Cruel Prince
Autor: Holly Black
Cykl: Okrutny książę
Tom: 1
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 400 stron
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 4/5


Jeśli chodzi o mnie i o książki z motywem fantastycznym... to jest nam totalnie ze sobą nie po drodze :) Mnie do fantastyki zwyczajnie nie ciągnie i strasznie ciężko jest mi się przekonać do sięgnięcia po jakąś powieść z tego gatunku, nawet jeśli jakaś w miarę mnie zainteresuje. Ale z Okrutnym księciem było, o dziwo, całkowicie inaczej. Nie pytajcie, jak to się stało, ale książka przyciągała mnie do siebie już od samego początku i postawiłam sobie za punkt honoru poznanie jej. Także, jak widzicie, dałam jej szansę i myślę, że to była na prawdę świetna decyzja, bo świat wykreowany przez Holly Black okazał się być na prawdę cudowny! Jednak zanim przejdę do tego, co mi się w tej książce podobało, to najpierw oczywiście krótki zarys fabuły...

Będąc małą dziewczynką Jude oraz jej dwie siostry stają się świadkami morderstwa swoich rodziców. Nieznajomy mężczyzna, całkowicie inny od nich, wtargnął do ich domu, aby zabić ich matkę, a swoją byłą partnerkę, ponieważ porzuciła go, zabrała ich wspólne dziecko i uciekła z innym mężczyzną do świta ludzi. Teraz, po kilku latach od tej tragedii, bohaterki mieszkają w posiadłości Madoka, który porwał je do swojego magicznego świata, po tym zdarzeniu. Jednakże człowiekowi w świecie elfów i innych fantastycznych stworzeń ciężko wieść normalne życie - w końcu jest się istotą gorszej kategorii. Teraz więc Jude musi zmagać się z licznymi wyzwiskami i agresją względem niej i jej siostry bliźniaczki. Mimo to jednak dziewczyna świetnie zaadaptowała się w nowym świecie i postanawia zrobić wszystko, aby pokazać mieszkańcom Elfhame, że także ma prawo żyć w tym świecie i to, że jest śmiertelna wcale nie znaczy, że jest nikim. Tylko czy to jest takie łatwe, jeśli okrutny książę Cardan uwziął się na ciebie?

Prócz cudownej okładki Okrutnego księcia myślę, że zdecydowanie największym plusem całej książki jest świat, jaki udało się tu wykreować autorce. Jak wspomniałam wcześniej, ja nie jestem jakąś wielką fanką fantastyki, dlatego to, że ten świat tak bardzo mi się spodobał, znaczy dla mnie na prawdę dużo! Jeśli jesteśmy już przy świetnej kreacji, to myślę, że ukłony należy również skierować w stronę samych bohaterów książki. Szczerze - nie umiałabym wybrać tylko jednego, z którym się najbardziej zżyłam... Na prawdę bardzo mocno polubiłam postaci z powieści - zarówno te dobre, jak i te złe. Z wielkim zapałem śledziłam losy Jude, bałam się o przyszłość jej, jej siostry i wszystkich śmiertelników (to smutne, jak elfy postrzegają ludzi..), niesamowicie ciekawiło mnie, jak rozwinie się relacja Jude z księciem Cardanem i na samo koniec, choć to trochę zabawne, niesamowicie polubiłam Madoka. Wydaje mi się, że ma on na prawdę spore i bardzo dobre serce i mocno spodobało mi się to, że starał się on zaopiekować dziewczętami, jakby były jego własnymi córkami (nie mówię tutaj oczywiście o Vivi, która była jego biologiczną córką), Niestety akurat w jego przypadku żądza krwi bywała większa...

Dalej, niesamowicie spodobały mi się wszelkie opisy w książce i w sumie cały sposób napisania powieści. Autorce udało się przedstawić całość w bardzo rzeczywisty sposób, przez co czytając, sama czułam się, jakbym przebywała w Elfame. Myślę, że odwaliła kawał dobrej roboty i mam też wielką nadzieję, że uda jej się to utrzymać w dalszych tomach serii.
Jednakże tutaj muszę wspomnieć też o tym, że moim zdaniem wiele z wątków było zwyczajnie niepotrzebnych i w kilku miejscach nudziłam się jak mops. Czasami autorka niepotrzebnie przeciągała dane wątki i akurat mnie to bardzo kuło w oczy...

Przechodząc już jednak do podsumowania, myślę, że koniec końców mogę powiedzieć, że Okrutny książę to na prawdę dobra i warta uwagi lektura. Całość czyta się na prawdę dobrze, a i jeszcze to zakończenie książki i końcówka pierwszej części z tym niesamowitym zwrotem akcji! Ja się na prawdę tego nie spodziewałam. Także mówiąc krótko - polecam, bo na prawdę warto. Nawet, jeśli tak, jak ja nie przepadacie za fantastyką, to uwierzcie mi, że po tą książkę zdecydowanie warto sięgnąć!

Buziaki,
wasza Katherine

Za możliwość zapoznania się z książką, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

sobota, 13 października 2018

[214] "Powód by oddychać" Rebecca Donovan


Tytuł oryginału: Reason to Breathe
Autor: Rebecca Donovan
Cykl: Oddechy
Tom: 1
Okładka: miękka, bez skrzydełek
Ilość stron: 494
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10


Hej, hej, moi drodzy! Słuchajcie, jestem przekonana, że serii Oddechy zdecydowanie nie muszę nikomu przedstawiać. Swego czasu to była jedna z bardziej popularnych trylogii, a ja, jak to ja, oczywiście wtedy nie miałam na jej poznanie ochoty... Także musiały minąć cztery lata od premiery pierwszego tomu w Polsce, żebym w końcu chciała ją przeczytać. I wiecie co - kurczę! Ale mi się ta książka spodobała.... Ale zanim dojdę do tego, dlaczego historia zawarta w powieści Rebecci Donovan tak mnie zauroczyła, to opowiem wam, o czym Powód by oddychać jest - wiecie, tak dla przypomnienia.

Kiedyś Emma miała szczęśliwą i pełną rodzinę - kochającego ojca i szaloną, ale troskliwą matkę. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy ojciec dziewczyny umarł, a matka ją porzuciła ją na rzecz alkoholu i własnego życia. Wtedy trafiła pod opiekę swojego wujka i jego rodziny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Carrol - jej ciotka. Nie wiedzieć czemu, kobieta wprost uwzięła się na naszą główną bohaterkę i śmiało można powiedzieć, że za punkt honoru wzięła sobie, aby jak najmocniej zmienić życie dziewczyny w piekło. To wszystko doprowadziło do całkowitego emocjonalnego odcięcia się od innych przez Emmę - wyjątek stanowi jej najlepsza przyjaciółka Sara, która zna jej sytuację rodzinną.
Ale wszystko się zmienia, gdy do szkoły, do której uczęszcza Emma trafia Evan. Tylko on, mimo tak ogromnego muru, jaki postawiła wokół siebie dziewczyna, chce się przez niego przebić i poznać ją.

No właśnie, ten Evan... Wiecie, że ja mam słabość do każdego męskiego bohatera w książkach, więc nie ma w tym chyba nic dziwnego, że i ja padłam urokowi bohatera. Strasznie mi zaimponowało to, że chłopak mógłby tak na prawdę odwrócić się od Emmy, którą wszyscy postrzegali jako strasznie dumną i zarozumiałą osobę. Jemu właśnie udało się dostrzec prawdziwe piękno dziewczyny - odkrył, że za tą fasadą obojętności kryje się bardzo poważny powód - i to mnie na prawdę w nim urzekło. Ale jeśli jestem już przy bohaterach, to w tym miejscu muszę powiedzieć wam, że chociaż w pewnym sensie rozumiałam podejście Emmy do jej problemu - do tej sytuacji w domu, do ciotki i wujka, jak i nawet byłam w stanie zrozumieć jej postawę, to po prostu dalej nie rozumiem tego, jak względem tej przemocy ze strony ciotki Carrol reagowała Sara (głównie) i Evan. Wszystko było by w tej historii dobrze, gdyby nie właśnie ta postawa. O co mi chodzi - Sara, bo w sumie do niej mam największe pretensje, dobrze znała sytuację w domu Emmy, chociaż ta i tak nie mówiła jej do końca wszystkiego. Ale mówię, wiedziała i często widziała, jak fizycznie dziewczyna z tego powodu cierpi. Sama Emma prosiła ją, żeby nic z tym nie robiła, żeby pozwoliła sprawie przycichnąć, a Sara jej słuchała i tylko trochę popłakała nad losem przyjaciółki i tyle. No kurczę! W takie coś nigdy nie uwierzę! Jeszcze jakby nie łączyła ich tak silna przyjaźń, no ale nie reagować na krzywdę tak bliskiej osoby? Nie wiem, może ja jestem inna, bo nawet, gdyby  ktoś mi mówił "zostaw to, nic nie rób", to gdybym widziała, że to jest złe i że tak źle wpływa na moją przyjaciółkę nie wahałabym się. Po prostu chciałabym coś z tym zrobić - na pewno nie wsadzałabym głowy w piasek.

Dobrze, ponarzekałam, ale teraz mogę już zacząć tylko zachwalać tą książkę. Na prawdę jestem w dużym szoku, że całość tak bardzo mnie wciągnie i że będę chciała więcej i więcej. Chodzi mi o to, że tego typu książki z biegiem lat zaczęły mnie po prostu nudzić, a tu proszę! Podejrzewam, że gdybym poznała tą historię zaraz po premierze, wciskałabym ją na siłę każdemu, kto tylko chciałby ją przeczytać...
Jakieś dwa lata temu czytałam inną książkę autorki i pamiętam, że choć mi się podobała, to nie było przy niej jakiegoś wielkiego zachwytu. Ale tutaj! Na prawdę kochani, to jest książka godna polecenia i uwagi. Całość napisana jest bardzo przyjemnym, ale jednocześnie wciągającym językiem, a dzięki temu powieść pochłania się jednym tchem. Owszem, znalazły się tutaj i takie wątki, które sama raczej bym pominęła, bo były zwyczajnie niepotrzebne - jak na przykład moment wyjazdu Evana, który moim zadaniem tak na prawdę za dużo nowego nie wniósł do całości. Ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Było tutaj zdecydowanie więcej plusów, które przyczyniły się do mojej końcowej opinii.

Także moi drodzy, jeśli nie czytaliście jeszcze tej książki, to ja ponownie głośno mówię - NA PRAWDĘ WARTO! Historia ta jest tak urzekająca i emocjonalna, że zwyczajnie szkoda jest przejść koło niej obojętnie. Ja więc polecam i pod tą opinią podpisuję się rękami i nogami, a sama już zacieram ręce na drugi tom, który tak niecierpliwi się na swoją kolej na mojej półce.

Buziaki,
wasza Katherine

Za możliwość zapoznania się z książką z całego serca dziękuję Wydawnictwu Feerie Young!

czwartek, 11 października 2018

Czy to już czas na powrót?

Hej, hej moi drodzy! Szczerze - nie sądziłam, że jeszcze kiedyś się tutaj do was odezwę! Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to pewnie domyślaliście się, jednak, że w końcu nadejdzie ten dzień...

Słuchajcie, przychodzę do was dzisiaj z tym postem, ponieważ, jakimś cudem, udało mi się nabrać siły na ponowne prowadzenie bloga. Jak mówiłam, nie sądziłam, że te 4 miesiące, odkąd postanowiłam zawiesić działalność bloga, w czymś mi pomogą i sprawią, że tak na prawdę zatęsknię za pisaniem. Także mówiąc krótko - tak, wracam! Nie wiem jeszcze, na jak długo i czy znów po drodze się nie rozmyślę, jednakże jak to się mówi "będę kłuć żelazo póki gorące"... jednakże w nieco innej formie, niż dotychczas.

W bardzo dużym skrócie - przez ten czas przerwy często zdarzało mi się myśleć o blogu, o recenzowaniu i Instagramie. Niejednokrotnie wspominałam wam, jak bardzo brakuje mi tego, jakie uczucia wywoływało u mnie prowadzenie bloga na samym początku. Myślę, że w końcu do tego dojrzałam - do tego, żeby znów dążyć do prowadzenia bloga właśnie w ten sposób. Chcę znów czuć tą radość z pisania i czytania, a że teraz wiem już, jakie błędy popełniałam, wiem przed czym mam się bronić. Główna zasada - prowadzenie bloga to tylko zabawa i moje hobby i tak ma zostać! Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale powiem tak - prowadzenie bloga ma MI dawać wielką radość, dlatego nie chcę przejmować się już tym, że co raz mniej będzie tutaj czytelników, czy obserwujących. Albo nie chcę cały czas zastanawiać się nad tym, jakie posty mogę dodawać, że spodobały się innym. Jak to kiedyś ktoś powiedział - to moje miejsce w internecie i mogę tutaj robić, co mi się podoba... Uff!

Także tym razem nie chcę skupiać się tylko i wyłącznie na książkach i filmach, chce, aby na tym bogu pojawiały się posty dotyczące moich zainteresowań - bo taki właśnie był pierwotny pomysł na tą stronę. A więc jeśli chcecie zobaczyć, jak to wszystko się daje rozwinie, to super - będę bardzo szczęśliwa, jeśli tu zostaniecie!

Trzymajcie się ciepło, buziaczki
Katherine Parker
Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek