Dziś w końcu rusza nowa seria postów zatytułowana MUZYCZNIE, do której zabierałam się od dłuższego czasu. Będziecie mogli w niej poczytać o moich ulubionych zespołach oraz wykonawcach, a pod koniec każdego miesiąca będę ukazywać wam playlistę utworów, które w tym okresie słuchałam najczęściej.
I co sądzicie? Jeśli jesteście ciekawi, co też tu wykombinowałam zapraszam do dalszej lektury!
A więc w pierwszym muzycznym poście chciałam przedstawić wam mój ulubiony zespół, a mowa nie o kim innym tylko o Hurts.
Moja przygoda tymi dwoma wspaniałymi facetami zaczęła się od piosenki Calvin'a Harris'a Under Control, w której Theo Hutchcraft (po prawej) - wokalista i frontman zespołu zajął się wokalem. Od tego momentu namiętnie męczę każdą kolejną ich piosenkę.
Ale zacznijmy od początku. Hurts składa się z dwóch członków, a mianowicie wyżej wspomnianego już Theo Hutchcraft'a, który nie tylko śpiewa wszystkie piosenki, ale jest też autorem większości tekstów oraz Adama Anderson'a - głównego kompozytora i muzyka. Obaj chłopcy pochodzą z Manchesteru w Wielkiej Brytanii. Ich debiutanckim utworem, który odniósł ogromny sukces jest singiel Wonderful Life, który prezentuje ciekawe połączenie muzyki z lat 80. z tym znanym nam teraźniejszym brzmienie. Można więc powiedzieć, że to dzięki temu utworowi zespół odniósł tak ogromny sukces. Chłopcy swoją inspirację czerpią z piosenek formacji Depeche Mode, a więc możemy usłyszeć pewne podobieństwa w brzmieniu co niektórych utworów.
Debiutancka płyta Hurts nosi tytuł Happiness i została wydana w 2010 roku. Możemy znaleźć na niej jedenaście kawałków utrzymanych w klimacie synthpop, wśród nich odnajdziemy wyżej wymieniony utwór Wonderful Life, jak i Sunday, Better Than Love, czy też Stay. Kolejną, drugą płytą wydaną w 2013 roku, czyli całkiem niedawno jest Exile z utworami w gatunku synthpop, elecronic rock oraz new wave. Krążek ten różni się od swojego poprzednika, lecz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest równie wspaniały co Happiness. Utwory takie jak Miracle, Mercy i Exile powodują, że podczas słuchania towarzyszy nam ciągła gęsia skórka, a dech w piersiach zapiera wspaniale skomponowana muzyka i niesamowity głos Theo.
Niedawno, bo 14 czerwca bieżącego roku fani zespołu mieli okazję posłuchać ich na żywo, gdyż występowali na Orange Warsaw Festival. Niestety nie dostąpiłam tego zaszczytu z czego bardzo ubolewam, jednakże mam ogromną nadzieję na wybranie się na ich koncert w przyszłym roku (trzymajcie kciuki, żeby przyjechali).
A za co tak uwielbiam Hurts? A za niesamowity, niespotykany głos Theo, w którym zakochałam się, gdy tylko usłyszałam Under Control, oraz za wspaniałą, sięgającą głębi serca muzykę. Te dwie rzeczy sprawiają, że gdy tylko słucham Theo i Adama, za każdym razem nie mogę uwierzyć, że można skomponować i stworzyć coś tak genialnego. Poza tym jak można ich nie lubić? Obaj panowie obdarzeni są taką charyzmą, że choć nigdy jeszcze nie miałam okazji widzieć ich na żywo, nie mówiąc już o porozmawianiu z nimi, dzięki licznym wywiadom zgromadzonym w internecie czułam się jakbym znała ich od wieków.
Moje top 10 utworów autorstwa Hurts:
(tytuły są jednocześnie linkami do utworów na YouTube)
2. Miracle
3. Sunday
4. Unspoken
5. Mercy
6. Stay
7. The Rope
8. The Crow
9. The Road
10. Better Than Love
A jak jest z wami? Słyszeliście kiedykolwiek o Theo i Adamie? A może jesteście równie wielkimi ich fanami jak ja?
Pozdrawiam Katherine Parker