Tytuł oryginału: Silence
Autor: Natasha Preston
Cykl: Silence
Tom: 1
Ilość stron: 360 stron
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10
W stylu Natashy Preston zakochałam się, gdy po raz pierwszy przeczytałam Uwięzione. Do teraz pamiętam, jak bardzo książka mną wstrząsnęła i z jakim wielkim zapałem pochłaniałam wszystko to, co autorka miała mi do zaoferowania. Pamiętam też, że obiecałam sobie, że wezmę w ciemno każdą kolejną powieść, jaka wyjdzie z pod pióra tej pani. I w końcu, po tak długim (jak dla mnie) czasie wyczekiwania, mam już kolejną książkę Natashy Preston, która pozostawiła mnie w całkowitej rozsypce... Nie wiem, jak wytrzymam, zanim ukaże się w Polsce kolejny tom serii!!
Pewnie już nie raz, nie dwa wspominałam wam, jak bardzo lubię zagłębiać się w lektury, które poruszają tematy znęcania psychicznego (głównie), czy fizycznego. Nie wiem, dlaczego, ale po prostu uwielbiam poznawać historie gnębionych bohaterów, czy próbować zagłębiać się w umysł ich oprawców, aby zrozumieć tok ich postępowania. W Silence autorka idzie jednak o jeden krok na przód tworząc opowieść, w której główna postać nie dość, że przeżyła w swoim życiu coś na prawdę strasznego, to jeszcze nie mówi. I nie chodzi tutaj o to, że Oakley jest niemową - nie mówi, bo w ten sposób chce chronić swoją rodzinę. Jej bliscy nie wiedzą, co sprawiło, że dziewczyna nagle zamilkła i niekiedy na siłę starają się ją naprawić, zmuszając do wizyt u psychiatry i tym podobne. Jedynie Cole wydaje się być tym, który całkowicie akceptuje swoją przyjaciółkę taką, jaka jest.
Najbardziej w tej powieści spodobało mi się to, że autorka nie wyjawia czytelnikowi od razu całej historii życia głównej bohaterki - to byłoby zdecydowanie za łatwe. Wszystkie informacje dozuje stopniowo i to w taki sposób, że tak na prawdę nigdy nie wiemy, kiedy pojawi się jakaś kolejna informacja odnośnie przeszłości Oakley. Dodatkowo dzięki temu, że to właśnie Oakley jest narratorką powieści, możemy zagłębić się w jej tok rozumowania oraz postrzeganie świata. To właśnie ona wybiera kiedy, jak i jaki konkretnie kawałek swojej historii nam przedstawić. Było to na prawdę świetne posunięcie, bo przez to cały czas książkę czyta się z wielkim zaangażowanie i zaciekawieniem, ponieważ nie chce uronić się żadnej wartościowej informacji.
Jeśli jestem już przy Oakley to zdecydowanie muszę powiedzieć na jej temat parę słów. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że bardzo ją polubiłam, chociaż nie ukrywam, że było wiele takich momentów, gdzie dość mocno mnie denerwowała. Chociażby to, jak bardzo przy byle błahostce panikowała, że Cole nie darzy jej takim uczuciem, jak ona jego. Wystarczyło, że chłopak inaczej na nią spojrzał, a ona już zaczynała to swoje "o Boże o Boże, o Boże...". Rozumiem, że przez to autorka chciała pokazać, jak bardzo poczucie własnej wartości Oakley posypało się po tym wydarzeniu z przeszłości, które zmieniło całe jej życie, ale no jak dla mnie to była lekko przesadzona reakcja. Ale mimo to na prawdę dobrze poznawało mi się historię z jej perspektywy i cały czas kibicowałam jej, aby w końcu wszystko w jej życiu się ułożyło. Jeśli chodzi o Cole'a to myślę, że pokochałam go tak mocno, jak Oakley. Tego chłopaka po prostu nie dało się nie lubić. To niesamowicie serdeczna i pełna optymizmu postać. Dodatkowy plus ma oczywiście za to, że jako jedyny potrafił dostrzec prawdziwą Oakley mimo jej wielu problemów i że jako jedyny starał się jej tak na prawdę pomóc. Myślę, że gdyby nie on, główna bohaterka albo popełniłaby samobójstwo, albo jej życie byłoby pełne smutku i mroku (i w końcu, prędzej czy później i tak by się zabiła). Obydwoje z resztą stanowili jak dla mnie niezwykle uroczą parę bohaterów i gdy tylko coś wyjątkowego działo się w ich wzajemnej relacji, wewnątrz mnie wszystko się topiło i miałam chęć wyduszenia z siebie takiego "Oooo..".
Troszkę nie podobało mi się w tej powieści to, że autorka większą część fabuły poświęciła relacji Cole'a i Oakley. Przez to miałam wrażenie, że czytam jakąś zwyczajną powieść dla młodszych nastolatków, a zdecydowanie nie tego się po tej książce spodziewałam. Na szczęście powieść uratowała się na prawdę fantastycznym i niezwykle wzruszającym oraz rozrywającym serce zakończeniem, które doprowadziło mnie (i z tego, co wiem, nie tylko mnie) do potoku łez - serio, dawno tak nie płakałam podczas czytania. Także troszkę szkoda, że tych chwytających za serce momentów nie było więcej, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że było źle.
Bardzo spodobało mi się również to, jak autorka poradziła sobie z tym, że jej główna bohaterka nie mówiła. Dla czytelnika zrozumienie jej było bezproblemowe, bo w końcu mogliśmy zajrzeć do jej głowy i poznać jej myśli, jednak dla osób z otoczenia Oakley to już nie było takie zabawne. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam to, w jaki sposób dziewczyna wyrażała swoje myśli. Niekiedy wydawało mi się to lekko naciągane, ale w sumie jak by się nad tym zastanowić jej rodzina i przyjaciele znali ją na tyle dobrze, że czasem potrafili domyślić się, co chciałaby przekazać. Na prawdę dobrze czytało mi się książkę w taki sposób. Nie ukrywam też, że czekałam jak na szpilkach, by w końcu dotrwać do momentu, w którym dziewczyna się odezwie - czy się tego doczekałam? Dowiecie się, jeśli sami sięgniecie po Silence?
Podsumowując więc, mimo tego momentu, gdy myślałam, że nic ciekawego mnie już więcej w tej książce nie spotka, myślę że mogę powiedzieć, iż Silence okazała się być na prawdę dobrą lekturą. Chociaż ja nadal pozostanę przy tym, że Uwięzione była zdecydowanie lepsza, to i ta książka na prawdę nie ma się czego wstydzić. Autorka potrafiła mnie zaciekawić - większą część książki czytałam jednym tchem - wzbudzić we mnie ogromną dozę radości i miłości, a dodatkowo tym rozdzierającym serce zakończeniem doprowadzić do łez. Już teraz nie mogę się doczekać, kiedy w Polsce pojawi się kolejny tom, bo po prostu MUSZĘ wiedzieć, co będzie dalej! Jedyną rzeczą której jeszcze troszkę żałuję jest jedynie to, że autorka trochę mało poruszyła temat tego, co przytrafiło się Oakley w przeszłości. Przez większą część historii nie mówiła prawie nic, jeśli chodzi już o konkretne szczegóły (dowiadywałam się tylko takich strzępków informacji) i później pojawił się ten temat nagle - jednak tak powiedziałabym "po łebkach". Ale nie zrażam się do tego jakoś bardzo, bo możliwe, że Natasha Preston wyjaśni wszystko dokładniej w kolejnej części - mam przynajmniej taką nadzieję.
Także kończąc, mogę wam śmiało polecić Silence bo to na prawdę dobrze przemyślana i pełna przeróżnych emocji książka. Myślę, że będziecie nią zachwyceni i tak jak jak, po jej przeczytaniu, z niecierpliwością będziecie czekać na jej kontynuację!
Podsumowując więc, mimo tego momentu, gdy myślałam, że nic ciekawego mnie już więcej w tej książce nie spotka, myślę że mogę powiedzieć, iż Silence okazała się być na prawdę dobrą lekturą. Chociaż ja nadal pozostanę przy tym, że Uwięzione była zdecydowanie lepsza, to i ta książka na prawdę nie ma się czego wstydzić. Autorka potrafiła mnie zaciekawić - większą część książki czytałam jednym tchem - wzbudzić we mnie ogromną dozę radości i miłości, a dodatkowo tym rozdzierającym serce zakończeniem doprowadzić do łez. Już teraz nie mogę się doczekać, kiedy w Polsce pojawi się kolejny tom, bo po prostu MUSZĘ wiedzieć, co będzie dalej! Jedyną rzeczą której jeszcze troszkę żałuję jest jedynie to, że autorka trochę mało poruszyła temat tego, co przytrafiło się Oakley w przeszłości. Przez większą część historii nie mówiła prawie nic, jeśli chodzi już o konkretne szczegóły (dowiadywałam się tylko takich strzępków informacji) i później pojawił się ten temat nagle - jednak tak powiedziałabym "po łebkach". Ale nie zrażam się do tego jakoś bardzo, bo możliwe, że Natasha Preston wyjaśni wszystko dokładniej w kolejnej części - mam przynajmniej taką nadzieję.
Także kończąc, mogę wam śmiało polecić Silence bo to na prawdę dobrze przemyślana i pełna przeróżnych emocji książka. Myślę, że będziecie nią zachwyceni i tak jak jak, po jej przeczytaniu, z niecierpliwością będziecie czekać na jej kontynuację!
SILENCE
silence
Za możliwość przedpremierowego zapoznania się z tą książką serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!