Po mojej ostatniej lekturze książki B.A. Paris, czyli "Na skraju załamania" miałam na jakiś czas dosyć twórczości tej autorki. Okazała się ona niestety bardzo przeciętna, a z racji tego, że "Za zamkniętymi drzwiami", czyli pierwsza powieść B.A. Paris była wręcz genialna, czułam się na prawdę rozczarowana. Gdy dowiedziałam się o najnowszej pozycji z pod pióra tej pani doszłam do wniosku, że skoro ta moja przerwa już troszkę trwała, to czemu by nie spróbować raz jeszcze z jej książką, bo może mnie zaskoczy? Powiem tak - było lepiej i to nawet o wiele lepiej, ale zakończenie było tak mało satysfakcjonujące, jak cała poprzednia powieść autorki.
"Ona zniknęła.
Fin i Layla, młodzi i nieprzytomne w sobie zakochani, wyjeżdżają na wakacje do Francji. W drodze zatrzymują się w nocy na parkingu i kiedy Fin wraca z toalety, jego dziewczyny nigdzie nie ma.
On skłamał.
Fin opowiada policji, o tym, co zdarzyło się tej nocy. Są tacy, co nie wierzą w jego wersję i podejrzewają go o najgorsze. Nawet po latach. I tylko Fin wie, że nie powiedział policji całej prawdy.
Nowe życie.
Po dziesięciu latach zaczyna jeszcze raz – w innym miejscu, z inną kobietą. I tak się akurat złożyło, że jest nią siostra jego zaginionej dziewczyny. Kiedy się zaręczają, Fin dostaje telefon. Ktoś z jego przeszłości widział Laylę. Ktoś podrzuca znaki kojarzące się jednoznacznie z Laylą. Ktoś wysyła mu maile, które doprowadzają go na skraj szaleństwa.
Fin zaczyna podejrzewać wszystkich i coraz bardziej wierzy w to, że jego dawna ukochana żyje. I że jest bliżej, niż mu się wydaje."
[opis pochodzi od wydawcy]
Chyba bym skłamała, gdybym powiedziała wam, że "Pozwól mi wrócić" kompletnie mi się nie spodobała. Szczerze przyznam, że całą książkę czytałam z na prawdę wielkim zaciekawieniem i kompletnie nie mogłam się od niej oderwać. Gdy tylko nadarzała mi się okazja od razu po nią sięgałam i starałam się przeczytać choć tych parę stron. Doszło do tego, że czytałam nawet w autobusie, a to zdarza się u mnie na prawdę bardzo rzadko! Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to zwyczajne i kompletnie niezaskakujące zakończenie... Ale zacznijmy od początku.
W tej powieści naszym głównym bohaterem jest niejaki Finn. Cała jego historia jest niezwykle interesująca, bo jak dowiadujemy się z pierwszych stron, dwanaście lat temu jego życie całkowicie się zmieniło. Był on on ze swoją dziewczyną Laylą w trakcie podróży z nart we Francji do ich domu w Wielkiej Brytanii. Gdy na jednym z postojów wracał z toalety okazało się, że Lyla zniknęła. Policja nie znalazła żadnego śladu odnośnie tego, co mogło się stać - czy dziewczyna uciekła, czy została porwana, lub czy Finn ją zabił i ukrył ciało. Nie było żadnych świadków - Lyla zwyczajnie rozpłynęła się w powietrzu. Dalej poznajemy go w momencie, gdy od całej sprawy minęło już dwanaście lat. Co ciekawe Finn związał się z siostrą Layli Ellen. Po tym, jak para ogłasza swoje zaręczyny w otoczeniu Finna dochodzi do pewnych zdarzeń, które utwierdzają go w przekonaniu, że albo ktoś, kto podszywa się pod Ellen stara się namieszać w jego życiu, albo to właśnie kobieta we własnej osobie postanowiła wrócić do dawnego życia.
Mnie historia Finna ciekawiła praktycznie od pierwszych stron książki. Zaintrygowały mnie okoliczności w jakich zniknęła Ellen, ponieważ autorka tak na prawdę nie wyjawia nam za bardzo żadnych szczegółów. Mamy jedynie zeznania Finna, które są bardzo ubogie, brak żadnych świadków, ani dowodów, aby oskarżyć mężczyznę o ewentualną zbrodnię. Dopiero stopniowo dowiadujemy się kolejnych nowych elementów, które zataił Finn, lub które sam odkrywa. Choć sama trochę domyślałam się, co też mogło wydarzyć się z Ellen to jednak muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, co postanowiła przedstawić nam autorka. To rozwiązanie, na które ona się zdecydowała było moim zdaniem na prawdę świetnym pomysłem, ale... No właśnie jest tu pewne "ale" - a jest nim zakończenie książki. Zostało ono przedstawione w tak zwyczajny sposób, że sama odnosiłam wrażenie, jakby autorce nie chciało się ciągnąć już tej historii, więc skleciła kilka ładnych zdań na koniec. Przez to zakończenie zostało po prostu ograniczone do minimum. Autorka wyjaśniła na koniec tylko kilka spraw, ale po prostu zabrakło tam jakiejś akcji, jakiegoś dreszczyku, którego można się było spodziewać jeszcze parę chwil temu. Gdy poznawałam ostatnie strony książki nie mogłam uwierzyć w to, co czytam - można było zakończyć tą powieść na różne fantastyczne sposoby, a autorka postanowiła przekreślić całkowicie to, co już wcześniej stworzyła..... Mogło być tak dobrze, a wyszło niestety tak, jak wyszło...
Jeśli chodzi o to, czy książka mi się podobała, względem poprzednich książek autorki, jakie czytałam, to myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak. Nie pobiła ona mojej ulubionej "Za zamkniętymi drzwiami", ale okazałą się być o wiele lepsza od "Na skraju załamania", która była dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem. Co prawda "Pozwól mi wrócić" nie jest arcydziełem i ma sporo wad (jak właśnie to nieszczęsne zakończenie), ale na prawdę dobrze się przy tej książce bawiłam. Zrobiła to, co dobry thriller powinien robić - wciągnęła mnie od pierwszych stron i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać - a to mówi samo za siebie.
Jeśli więc jeszcze nie czytaliście "Pozwól mi wrócić" to myślę, że jak najbardziej powinniście nadrobić zaległości. Miejcie na uwadze, że ma ona kilka braków, ale mimo wszystko warto na nie przymknąć oczy i skupić się na tym, co w tej powieści jest na prawdę dobre.
Mnie historia Finna ciekawiła praktycznie od pierwszych stron książki. Zaintrygowały mnie okoliczności w jakich zniknęła Ellen, ponieważ autorka tak na prawdę nie wyjawia nam za bardzo żadnych szczegółów. Mamy jedynie zeznania Finna, które są bardzo ubogie, brak żadnych świadków, ani dowodów, aby oskarżyć mężczyznę o ewentualną zbrodnię. Dopiero stopniowo dowiadujemy się kolejnych nowych elementów, które zataił Finn, lub które sam odkrywa. Choć sama trochę domyślałam się, co też mogło wydarzyć się z Ellen to jednak muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, co postanowiła przedstawić nam autorka. To rozwiązanie, na które ona się zdecydowała było moim zdaniem na prawdę świetnym pomysłem, ale... No właśnie jest tu pewne "ale" - a jest nim zakończenie książki. Zostało ono przedstawione w tak zwyczajny sposób, że sama odnosiłam wrażenie, jakby autorce nie chciało się ciągnąć już tej historii, więc skleciła kilka ładnych zdań na koniec. Przez to zakończenie zostało po prostu ograniczone do minimum. Autorka wyjaśniła na koniec tylko kilka spraw, ale po prostu zabrakło tam jakiejś akcji, jakiegoś dreszczyku, którego można się było spodziewać jeszcze parę chwil temu. Gdy poznawałam ostatnie strony książki nie mogłam uwierzyć w to, co czytam - można było zakończyć tą powieść na różne fantastyczne sposoby, a autorka postanowiła przekreślić całkowicie to, co już wcześniej stworzyła..... Mogło być tak dobrze, a wyszło niestety tak, jak wyszło...
Jeśli chodzi o to, czy książka mi się podobała, względem poprzednich książek autorki, jakie czytałam, to myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że tak. Nie pobiła ona mojej ulubionej "Za zamkniętymi drzwiami", ale okazałą się być o wiele lepsza od "Na skraju załamania", która była dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem. Co prawda "Pozwól mi wrócić" nie jest arcydziełem i ma sporo wad (jak właśnie to nieszczęsne zakończenie), ale na prawdę dobrze się przy tej książce bawiłam. Zrobiła to, co dobry thriller powinien robić - wciągnęła mnie od pierwszych stron i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać - a to mówi samo za siebie.
Jeśli więc jeszcze nie czytaliście "Pozwól mi wrócić" to myślę, że jak najbardziej powinniście nadrobić zaległości. Miejcie na uwadze, że ma ona kilka braków, ale mimo wszystko warto na nie przymknąć oczy i skupić się na tym, co w tej powieści jest na prawdę dobre.
Tytuł oryginału: Bring Me Back
Autor: B.A. Paris
Ilość stron: 320 stron
Wydawnictwo: Albatros
Premiera: 13 lutego 2019
Ocena: 7/10
Wiele słyszałam o tej serii, kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
Myślę, że mimo wszystko warto 😁
UsuńMam wielką chrapkę na książki tej autorki ;) zwłaszcza "za zamkniętymi drzwiami" bardzo mnie intryguje. Ten tytuł mimo nijakiego zakończenia chyba też wezmę pod uwagę ;)
OdpowiedzUsuńp.s. Ty natomiast szalejesz kochana w tej recenzji! Jeden bohater i dwa imiona!? :) Jego zaginiona narzeczona nie lepsza ;)
"Za zamkniętymi drzwiami" polecam ci i to bardzo 😍 zdecydowanie najlepsza książka tej autorki!
UsuńCałkowite rozczarowanie. Pierwszy raz nie rozumiem zakończenia książki. Jest dla mnie nieoczywiste. Szukałam go w tej recenzji, ale rozumiem, że byłby to spoiler...
OdpowiedzUsuń