wtorek, 18 kwietnia 2017

[157] Fatalna lista


Tytuł oryginału: The List
Autor: Siobhan Vivian
Ilość stron: 405 stron
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 5/10

Wyobraź sobie, że przychodzisz w poniedziałek do szkoły i nagle wszystkie oczy są wpatrzone w ciebie. Ponieważ twoje nazwisko jest na liście. Tak, na TEJ liście.

Zgodnie z tradycją na tydzień przed jesiennym balem ktoś tworzy listę najpiękniejszych i najbrzydszych dziewcząt w szkole. Ktoś okrutny według własnego uznania wybiera dwie dziewczyny z każdego rocznika - piękną i brzydulę. I nie zawsze kieruje się tym, co obiektywnie piękne...

Teraz to one, wybrane, będą na ustach przez cały rok.

Jeśli się na niej znajdziesz - nie ważne w jakiej roli - lista zmieni twoje życie na zawsze.
[opis pochodzi z okładki książki]

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak jedna mała (z pozoru niewinna) rzecz może zmienić życie człowieka? Wiedzieliście, że jedna lista potrafi przyczynić się do tego, że odwrócą się od ciebie wszyscy przyjaciele, pod twoim nazwiskiem już zawsze będą wygłaszane niepochlebne komentarze, nakłoni cię ona do postępowania wbrew własnym regułom? W Mount Washington High co roku, tuż przed jesiennym balem, pojawia się lista najładniejszych i najbrzydszych uczennic z danego rocznika. Co roku jakaś tajemnicza osoba urządza ranking, w którym dzieli dziewczyny z Mount Washington High pod względem ich urody. Dla jednych znalezienie się na liście to zaszczyt, dla innych kompletna katastrofa, jedno jest pewne - życie każdej z tych dziewczyn zawsze zmienia się w jakimś stopniu.

Sięgając po Fatalną listę nie wiedziałam tak na prawdę, czego do końca mogę się spodziewać, jednak z lekkim rozczarowaniem muszę stwierdzić, że oczekiwałam od tej pozycji czegoś nieco innego. Już na samym początku powieści rzuca się w oczy to, że powieść ta nie jest poświęcona tylko i wyłącznie jednej dziewczynie - jest ich aż osiem. Nie ukrywam, że przez większość książki na prawdę spory problem sprawiało mi to, że historię poznajemy aż z tylu perspektyw. Szczególnie wielki problem miałam z tym na samym początku i wciąż musiałam zaglądać na sam początek, gdzie do wglądu czytelnika została zamieszczona kopia tegorocznej listy. Przedstawione imiona wciąż mi się myliły i chyba dopiero pod koniec nie miałam problemu z przyporządkowaniem ich do danej sytuacji. Osobiście nie za bardzo mi się to spodobało, gdyż uważam, że autorka wprowadziła przez to zbyt wielkie zamieszanie do całej sytuacji. Sądzę, że o wiele lepiej było skupić się albo na jakiejś jednej postaci, albo przedstawienie ich w jakiś ogólny sposób. Ja w każdym razie wciąż miałam mętlik w głowie czytając Fatalną listę i nie ukrywam, że bardzo ucieszyłam się, gdy w końcu dotarłam do końca książki.

Jak już wspomniałam prędzej, w książce poznajemy historie aż ośmiu dziewczyn - wszystkie je łączy tegoroczna lista, na której się znalazły. Cztery z nich zostały okrzyknięte najładniejszymi w swoim roczniku, inne natomiast okrzyknięto brzydulami. Żeby tego było mało, przy każdej z nich autor nie poskąpił stosownego komentarza, który w jakiś sposób miał uzasadnić jego decyzję. Co nie podobało mi się w niektórych bohaterkach? Najbardziej chyba drażniło mnie to, że niektóre z nich były bardzo mocno dziecinne. Zdaję sobie sprawę z tego, że wszystkie bohaterki były młodsze ode mnie, jednakże wydaje mi się, że w niektórych przypadkach autorka mocno przesadziła. Przykładem tutaj może być chociażby Abby Warner wybrana na najładniejszą z pierwszych klas - chyba dopiero pod sam koniec książki udało mi się dostrzec normalną dziewczynę w jej wieku, a nie jakąś roześmianą małolatę rodem z podstawówki. Dla porównania mamy tutaj Danielle DeMarco (najbrzydszą pierwszoklasistkę), która była całkowitym przeciwieństwem Abby (w takim przypadku coś tu chyba nie gra...). Do reszty dziewcząt nie mam chyba żadnych zastrzeżeń, jednakże chyba żadna z nich nie wzbudziła we mnie jakiejś wielkiej sympatii.

Sama historia nawet mi się podobała. Ciekawe dla mnie było ukazanie, jak taka jedna mała lista może człowiekowi zmienić życie, choć dla większości z nas może ona całkowicie nic nie znaczyć. W takich sytuacjach ludzie są okrutni (a młodzież już w szczególności), więc choć dla nas taki ranking może nie mieć najmniejszego znaczenia, to właśnie ci ludzie mogą stać się powodem, dla którego nasze życie tak bardzo może się odmienić. Autorka miała na prawdę ciekawy pomysł, sądzę jednak, że trochę nie zdawała sobie sprawy z tego, w jaki fajny sposób może go rozwinąć, bo to, co sama przedstawiła nie za bardzo mnie zadowala. Całość czytałam z zaciekawieniem, gdyż interesowało mnie, co też znajdzie się w zakończeniu Fatalnej listy, jednakże gdy już dotarłam do końca poczułam ogromny niedosyt. Z książki tej bowiem tak na prawdę niczego wielkiego się nie dowiedziałam, prócz tego, kto stał za tegoroczną listą. Oczekiwałam, że życie bohaterek odmieni się w jakiś diametralny sposób, a to wcale nie miało miejsca (z wyjątkiem Sary Singer, chociaż tego też nie jestem do końca pewna). Mając za sobą już więc lekturę tejże pozycji odniosłam wrażenie, że czytanie jej było lekką stratą czasu, bo sam fakt, że pomysł na książkę jest ciekawy, to zdecydowanie za mało.

Niedawno miałam okazję czytać inną książkę autorki, czyli Ból za ból (recenzja klik), której była ściślej mówiąc współautorką. W tamtej powieści również w wielu miejscach okropnie się nudziłam, gdyż było w niej sporo niepotrzebnych fragmentów. Liczyłam, że może jest to wina drugiej autorki, jednak po lekturze Fatalnej listy odnoszę wrażenie, że winna temu mogła być właśnie Siobhan Vivian. Jej styl w książce jest dla mnie po prostu nijaki i nie wyróżniający się w żaden sposób. Nie skreślam całkowicie tej autorki, jednakże już teraz wiem, że zdecydowanie nie zostanę jej stałą fanką.

Rzadko się zdarza, abym lekturę jakiejś książki uznawała za całkowitą stratę czasu, jednakże tym razem niestety muszę tak powiedzieć. Teraz wiem, że gdybym nie sięgnęła po tą pozycję tak na prawdę nic bym nie straciła, a tylko zyskałabym czas na przeczytanie jakiejś innej o niebo ciekawszej książki. Fatalną listę męczyłam stosunkowo długo, a to zdecydowanie nie było warte tej książki. Tak jak mówiłam wcześnie, autorka miała bardzo fajny pomysł na książkę, jednak w ogóle nie potrafiła tego wykorzystać (a na prawdę wielka szkoda). Ja książki tej wam nie polecam, jednakże jeśli jesteście ciekawi, czy wy także moglibyście ocenić w podobny sposób tą pozycję, sięgnijcie po nią. Ostrzegam was tylko, że może to dla was również być ogromna strata czasu.

Za możliwość zapoznania się z książką serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.

12 komentarzy :

  1. Mój książkowy radar sugerował mi właśnie co to może być i cieszę się, że nie przeczytałam tej książki gdy miałam ku temu okazję. Nie lubię marnować czasu na słabe książki, a jak mówisz ta właśnie taka jest. Szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze że z niej zrezygnowałaś. Uwierz mi nic nie tracisz ;)

      Usuń
  2. Jakiś miesiąc temu, postanowiłam sięgnąć po tą książkę, bo pomysł był niesamowity!A co dostałam, przetrwałam pierwsze 20 stron (chyba) :/ Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi udało się dotrwać do końca (na szczęście nie było aż tak drastycznie żebym musiała przerywać książkę w połowie), ale w sumie się nie dziwię że sobie ją odpuściłaś ;)

      Usuń
  3. Książka odrobinę kojarzy mi się z "13 powodów". Czytając jej opis miałam wrażenie, że będzie to fajna lektura, jednak sądząc po twojej opinii, szkoda na nią czasu.

    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat za dużego podobieństwa do 13 powodów nie widzę, ale powiem ci że raczej nie warto po nią sięgać ;)

      Usuń
  4. Mało ambitna młodzieżówka. Nie jest tragiczna, nie jest wybitna. Mi się całkiem dobrze ją czytało, ale nie dodałabym jej oceny wyższej niż 5/10.


    Pozdrawiam,
    Magda z Dwie strony książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie też mi się w miarę dobrze ją czytało, no ale jednak mocno się na niej zawiodłam i jak dla mnie to strata czasu ;)

      Usuń
  5. O kurcze, a to mnie zaskoczyłaś. Nie żebym się spodziewała jakichś szałów, ale że aż taka nuda to bym nie zgadła. Lepiej dla mnie - jedna książka mniej na liście MUST READ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że zdecydowanie nic nie stracisz, jeśli nie sięgniesz po tą książkę ;)

      Usuń
  6. Mi się tam podobała, choć rzeczywiście te perspektywy mogą nieco namieszać :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek