Koniec tygodnia, tak więc przyszła pora na kolejny post z serii 52 Week Blog Challenge. W poprzednich edycjach mogliście poczytać między innymi o moich dotychczasowych podróżach oraz tych, o których nadal marzę, aktorach i muzykach, których uważam za atrakcyjnych, a ostatnio o celebrycie (w moim przypadku dwóch celebrytach), którego chciałabym poznać osobiście.
Dzisiejsze pytanie to: wczesny ptak czy nocna sowa, czyli mówiąc bardziej po Polsku ranny ptaszek czy nocny marek :)
Zdecydowanie nie należę do tych którzy wstają razem z pianiem koguta. Teraz, gdy do szkoły chodzę weekendowo śpię zazwyczaj do dziewiątej, co mnie strasznie denerwuje, gdyż wydaje mi się, że umyka mi przez to cały dzień. Na pewno nie można określić mnie też mianem nocnego marka, gdyż gdy tylko zaczyna robić się ciemno moje oczy po prostu same się zamykają. Jak sami więc widzicie znajduję się gdzieś po środku i zdecydowanie powinno wymyślić się nowe określenie na człowieka o takich sennych preferencjach jako moje :)
Pozdrawiam Katherine Parker
A ja chciałabym być zarówno rannym ptaszkiem, jak i nocnym markiem :) usilnie próbuję to osiągnąć, tylko mój organizm się buntuje ;d
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię wcześnie wstawać....
OdpowiedzUsuńA ja nie mogę wstać później niż o 8- nie ważne, o której zasnę, mój organizm ma wewnętrzny budzik.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, dużo czasu ucieka poznym wstawaniem, ale co tu zrobić jak tak ciepło, miękko i wgl :-D
OdpowiedzUsuńhaha no właśnie :D po prostu nie da się inaczej :D
UsuńJestem za blisko związana emocjonalnie z ranną odmianą mojego łóżka, aby opuszczać je szybko :) I generalnie lubię spać :) Bo kto tego nie lubi? :)
OdpowiedzUsuńMnie za to z rana łóżko w ogóle nie chce wypuścić, tak działa grawitacja, a w nocy cierpię na bezsenność, dlatego czasami wyglądam jak zombie :P
OdpowiedzUsuńJa jestem zdecydowanie nocny marek, co skutkuje spaniem do późna, ale wtedy tak jak mówisz - ma się wrażenie, że nic się nie zrobiło w ciągu dnia i bardzo tego nie lubię ;)
OdpowiedzUsuń