sobota, 24 czerwca 2017

[173] Bad Mommy. Zła mama


Tytuł oryginału: Bad Mommy
Autor: Tarryn Fisher
Ilość stron: 320 stron
Wydawnictwo: SQN
Ocena: 8/10

Przyznam się wam, że po Bad Mommy sięgnęłam po pierwsze przez te wszystkie pozytywne opinie pod jej adresem (a czytałam ich na prawdę sporo!) i po drugie przez tą niesamowitą okładkę (no, czyż nie jest genialna?). Oczywiście żeby nie było wcześniej zapoznałam się z opisem historii, który również miał ogromny wpływ na moją decyzję, ale jednak to właśnie te dwie pierwsze rzeczy przyczyniły się do tego, że w ogóle spojrzałam na tą książkę. Po przeczytaniu Margo (recenzja klik) nie chciałam na razie zagłębiać się w dalsze lektury powieści Tarryn Fishe, bo choć styl autorki mi się spodobał, to jednak na całości troszkę się zawiodłam. Ale teraz będąc już po lekturze Bad Mommy nie chcę robić sobie dalszych przerw od Tarryn Fisher, bo ta kobieta jest po prostu niesamowita! Cóż, nie muszę już chyba więc dodawać, jak bardzo podobała mi się Bad Mommy, prawda?

Wbrew temu, co na początku myślałam książka nie opowiada o jakichś drastycznych morderstwach i niesamowicie wstrząsających akcjach z udziałem porywania małej Mercy - serio myślałam, że tak mniej więcej będzie się rozgrywać akcja. Co ciekawe też, powieści nie poznajemy tylko i wyłącznie z perspektywy Fig, czyli tej złej. Bad Mommy jest dość mocno pokręcona i trzeba poświęcić trochę czasu na jej zrozumienie - ale co z tego skoro książka jest taka świetna.

Gdy piszę teraz dla was tą recenzję i chcę powiedzieć wam, o czym mniej więcej jest książka, mam z tym spory problem - no bo jak to zrobić, żeby nie zdradzać wam tych wszystkich smakowitych kąsków? Można by powiedzieć, że główną bohaterką powieści jest Fig, ale w sumie nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo gdy przenosimy się do części, w której to Darius jest narratorem, to właśnie on staje się głównym bohaterem. Jednak gdy na końcu przenosimy się do poznawania historii z perspektywy Joelyn, to samo można by powiedzieć właśnie o niej. Myślę, że najlepiej by było, jeśli powiedziałabym, że Fig jest przyczyną całego tego zamieszania. Poznajemy ją w momencie, gdy kobieta spostrzega na mieście małą dziewczynkę i jest święcie przekonana, że wcieliła się w nią jej nienarodzona córeczka. Przekonanie to sprawia, że kobieta zaczyna obmyślać plan, jak odzyskać ukochaną córeczkę z rąk złej mamy. Im więcej bowiem Fig obserwuje małą Mercy i jej rodziców Joelyn i Dariusa, tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, ze musi odebrać tym złym ludziom swoją córeczkę. Postanawia się więc przeprowadzić do sąsiedniego domu i na razie jakość wkraść w łaski rodziny Averych, aby ci zaufali jej na tyle, że w końcu sami zrozumieją, że Mercy należy do niej i to właśnie u niej będzie jej najlepiej. Dochodzi więc do tego, że Fig udaje nową sąsiadkę Averych i stara się z nimi zaprzyjaźnić. Wkrótce jednak kobieta chce być taka sama, jak Joelyn i mieć dokładnie wszystko to, co ona. Jest to jednak dopiero początek historii...

Jak już mówiłam, zabierając się za Bad Mommy spodziewałam się otrzymać nieco inną historię. Ale, czy jestem tym rozczarowana? Zdecydowanie nie! Książka cały czas niesamowicie trzyma w napięciu. Wciąż chce się wiedzieć, co będzie dalej i jak cała akcja się zakończy. Ja sama z wielką gorliwością śledziłam wszystkie ruchy Fig, gdyż obawiałam się, że dosłownie za moment dokona ona czegoś okropnego (w końcu wszystko na to wskazywało). O samej Fig nie mogę powiedzieć, że ją lubiłam, jednak podczas czytania doszukiwałam się czasem małych podobieństw pomiędzy tą bohaterką a mną. Oczywiście nie mam tu na myśli tych psychicznych zachować, tylko to upodabnianie się do innych. Naśladownictwo jest bowiem dopuszczalne, ale wszystko w granicach rozsądku - gdy chcesz mieć dosłownie wszystko to samo co twój obiekt uwielbienia i powoli stajesz się tą osobą znaczy, że coś z tobą jest nie tak. Z początku lektury bardzo polubiłam małżeństwo Averych, jednak im dalej zagłębiałam się w lekturę i poznawałam ten mniej wyidealizowany ich obraz zaczynałam się zastanawiać, czy dalej powinnam ich lubić. Co do wszystkich bohaterów Bad Mommy - w ich przypadku nic nie jest do końca pewne.

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że Tarryn Fisher ma niesamowity dar wcielania się w umysły osób dość nienormalnych - i ja się z tym zgadzam. Ale to właśnie dzięki temu autorka potrafi tworzyć takie niesamowite książki, jak właśnie Bad Mommy.  Uważam bowiem, że pod względem kreowania postaci oraz samej fabuły autorka poradziła sobie wręcz po mistrzowsku. Widać, że poświęciła ona na prawdę dużo pracy na zebranie wszystkich potrzebnych informacji i skumulowaniu ich tak, aby to wszystko miało ręce i nogi. Czytając tą książkę utwierdziłam się też w przekonaniu, że Tarryn ma na prawdę niesamowity i bardzo specyficzny styl. Określiłabym go jako nieco dziwny, ale przez to właśnie bardzo przyciągający.

SPOILER [ JEŚLI NIE CZYTAŁEŚ JESZCZE BAD MOMMY OMIŃ TEN FRAGMENT]!
Mam pytanie do tych, który lekturę Bad Mommy mają już za sobą. Nie do końca rozumiem, skąd w części gdzie narrację przejął Darius wziął się mąż Fig... Pamiętam, że na początku książki kobieta wspominała o swoim mężu, ale byłam święcie przekonana, że się z nim rozstała i nie miała z nim kontaktu, aż tu nagle czytam, że on z nią mieszka i czasem przychodził razem z nią do Averych. Możliwe, że podczas czytania coś przeoczyłam, także liczę, że ktoś z was wyjaśni mi, co tam zaszło.
KONIEC SPOILERA!

Podsumowując więc, choć moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn Fisher uważam za raczej przeciętne, o jednak mogę śmiało powiedzieć, że jestem na prawdę zadowolona z lektury Bad Mommy. Autorka odwaliła kawał na prawdę świetnej roboty, przez co z całą pewnością zasłużyła sobie na te wszystkie ochy i achy pod adresem swojej powieści. Na ogromny plus zasługuje tutaj również to genialne zakończenie - kto książkę już czytał z pewnością się ze mną zgodzi (mi nie dawało ono spokoju przez co najmniej tydzień!). Myślę więc, że jeśli tak jak ja lubicie thrillery psychologiczne, ta pozycja będzie dla was wręcz idealna! Także jeśli jeszcze nie czytaliście Bad Mommy, albo w ogóle o niej nie słyszeliście, czy prędzej to zmieńcie.

14 komentarzy :

  1. Ja mam w kolejce właśnie "Margo", tak że od niej zacznę i mam nadzieję, że mi się jednak w całości spodoba. Jeśli tak - prędzej czy później sięgnę po "Bad Mommy". Fisher wydaje się pisać książki idealne dla mnie, uwielbiam takie klimaty. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa, jak "Margo" ci się spodoba :) No i oczywiście będę trzymać kciuki za to, żebyś przekonała się co do "Bad mommy" ;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię thrillery psychologiczne, do tego chcę sobie zatrzeć niesmak jaki pozostawiła we mnie inna powieść autorki. Mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że sięgając po tą książkę uda ci się zatrzeć ten niesmak :)

      Usuń
  3. Lubię takie książki i mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po tę książkę w najbliższym czasie! Nie miałam styczności z autorką wcześniej, ale mam nadzieję, że się nie rozczaruję!

    Pozdrawiam cieplutko ♥
    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli takie właśnie książki lubisz, z pewnością nie zawiedziesz się na "Bad mommy" :)

      Usuń
  4. Ja nie czytałam innych książek tej autorki, ale do tej przyciągało mnie niemal wszystko. Genetelanie mi się bardzo podoba okładka wersji recenzenckiej, nie wiem czemu ale jakoś bardzo mi przypadła do gustu, a ta finalna jakoś nie specjalnie mi się podoba.
    Ja byłam w szoku jak się nagle zmieniła narracja, myślałam że to Fig jest dziwna (zasadniczo jest ona taką bohaterką której się nie powinno lubić, ale ja ją właśnie lubiłam) ale to Darius okazał się być najbardziej nienormalny...
    A co do tego spoilera to ja też tego nie ogarniam skąd on (facet Fig) się nagle wziął. Może autorka niedoprezyzowała tej części.
    Zakończenie było dla mnie słabe (chodzi o to ostatnie zdanie) bo wątpię by to się serio wydarzyło, wydaje mi się że autorka to napisała, by zszokować czytelnika.
    Ogólnie tobie jak i mi bardzo książka się podobała. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mi też o wiele bardziej podobała się ta okładka recenzencka (którą widziałam właśnie u ciebie) i gdy później zobaczyłam, jak wygląda ta finalna, trochę się rozczarowałam tym, że nie będzie ona taka sama. Ale koniec końców ta też bardzo mi się podoba, tylko nieco mniej :)
      Ja też się tej zmiany w ogóle nie spodziewałam! Jak pisałam w recenzji myślałam, że to wszystko będzie opowiedziane właśnie z perspektywy Fig, a tu proszę taka niespodzianka.
      Odnośnie męża Fig, też odnoszę takie wrażenie, że autorce po prostu gdzieś ten wątek uciekł :(
      Również myślę, że autorka wymyśliła takie zakończenie, aby zaszokować czytelnika, ale mimo wszystko udało jej się to po mistrzowsku! Jak skończyłam czytać książkę to było takie "Kurczę, że co???" :O :)

      Usuń
  5. Mnie również do tej lektury zachęcają właśnie bardzo pozytywne recenzje. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie ta historia - tym bardziej, że jestem mamą... mam naddzieję, że nie BAD, ale GOOD. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała historia opowiedziana jest z punktu widzenia trzech osób - Fig, Jolene i Dariusa. Dla mnie też zaskoczeniem był fakt, że Ci ostatni poznali męża Fig, bo przecież ona na początku mówiła, że jest po rozwodzie. Sądzę jednak, że zwyczajnie wyparła swojego męże z własnej wersji. Miała przecież do niego żal o stratę dziecka. Fig to psychopatka, jej wersja - to jej wersja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie idąc właśnie tym tokiem rozumowania to by miało sens! :) Dzięki za podsunięcie tego wyjaśnienia :)

      Usuń
  7. Ojej, skoro zakończenie jest tak dobre (a obawiałam się, że może być klops), to nie pozostaje nic innego, jak autorce zaufać i rzucić okiem na jej powieść. Oby była mocna, bo chyba potrzebuję czegoś z dreszczykiem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zbyt wielkiego dreszczyku tu jednak nie ma, ale książkę z całą pewnością warto przeczytać :)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek