czwartek, 1 marca 2018

Moje pierwsze anime - czyli recenzja filmu "Spirited Away: W Krainie Bogów"

Cześć! Powracam do was po dość długiej, jak dla mnie, przerwie. Właśnie przed chwilą sprawdzałam, kiedy ostatnio zamieściłam tutaj dla was jakąś recenzję i nie ukrywam, że lekko się przeraziłam, gdy zobaczyłam datę 16 lutego 😮Bardzo duży związek miało to z moimi studiami, ale przyznaję się, że głównym sprawcą mojej ograniczonej ostatnio aktywności w sieci jest nie wątpliwie moja ostatnia niechęć do wszystkiego. Ale, ale! Koniec z tym wyżalaniem się, bo nie po to tutaj dzisiaj przyszłam! Tak się składa, że miałam okazję oglądać kilka dni temu moje pierwsze pełnometrażowe anime - prawda  jest jednak taka, że ja nigdy nie oglądam produkcji tego gatunku. Jedyne anime, jakie kiedykolwiek widziałam to Naruto i Pokemony (jako dziecko po prostu to kochałam 💗). Jak więc widzicie, wielkie zmiany nastąpiły ostatnio w moim życiu (taki żarcik) i bardzo chciałabym wam opowiedzieć o moich wrażeniach!

Zapraszam was więc do zapoznania się z recenzją filmu Spirited Away: W krainie Bogów 👇


Od dawna już myślałam o tym, czy nie zagłębić się w jakiś sposób w poznawanie anime. Jak mówiłam, moje doświadczenie w tym kierunku jest baaaardzo znikome, jednak już od dawna ciekawiło mnie to, dlaczego ludzie na punkcie tego anime tak bardzo wariują. Tak się złożyło, że moja koleżanka z roku jest wielką fanką kultury japońskiej i już nie raz, nie dwa podrzucała mi jakieś filmowe tytuły. I tak jakoś bardzo mocno przyczepił się do mnie film Spirited Away: W krainie Bogów, że stwierdziłam - Koniec! Tak żyć się nie da! Muszę czym prędzej obejrzeć tą produkcję!

O czym opowiada ta animacja? Główną bohaterką jest dziewczynka imieniem Chihiro. Poznajemy ją akurat w momencie, gdy wraz z rodzicami przeprowadza się do innego miasta. Oczywiście, jak to dziecko w tym wieku, dziewczynka jest tym kompletnie oburzona i cały czas stara się przemówić rodzicom do rozsądku i namówić ich na powrót. Oczywiście, jak się pewnie domyślacie, nic z tego nie wyszło. Prawie u kresu podróży, ojciec Chihiro, kierujący samochodem, gubi drogę i w wkrótce rodzina zatrzymuje się przed dziwną i opuszczoną budowlą gdzieś w lesie. Ciekawość skłania rodziców dziewczynki do zwiedzenia tajemniczego miejsca. Idąc dalej wgłąb rodzina natrafia na nietypową wioskę, która okazuje się całkowicie pusta. Niemożliwe wydaje się jednak to, że mimo iż nikogo w tamtym miejscu nie ma, bohaterowie zaczynając czuć wspaniały zapach jedzenia i kierowani głodem podążają w kierunku, z którego dochodzi zapach. Bardzo szybko okazuje się, że właśnie to stało się ich największym błędem i doprowadziło ich do zguby.


Zdaję sobie sprawę z tego, że to, co przed chwilą wam zaprezentowałam, trochę mało przypomina bajkę dla dzieci. Ale uwierzcie mi - im dalej, tym lepiej - a to w przypadku japońskich animacji oznacza, że będzie jeszcze dziwnej (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu!).

Okazuje się, że z pozoru opuszczona wioska, to tak na prawdę całkowicie inna kraina, w której znajduje się jedna z najlepszych łaźni dla przeróżnych bogów. Rodziców dziewczynki, za ich łakomstwo, spotyka okropna kara i tylko Chihiro może ich uratować. Jednak to wcale nie jest takie łatwe...


Jedną z przyczyn, dlaczego tak rzadko sięgałam po anime było to, że zawsze (ale to zawsze) wydawało mi się, że te japońskie animacje są po prostu strasznie dziwne! Niby sens takiej produkcji koniec końców był dla mnie jak najbardziej w porządku, to jednak te przedziwne i bardzo często straszne postaci zawsze zniechęcały mnie do dalszego poznania anime. Ale jak to powiedziała mi moja koleżanka - cóż, w końcu Japonia to całkiem inna kultura, więc to musi być dla ciebie dziwne. I ja wam powiem, że jakiś sens w tym jest 😉Również w Spirit Away nie mogło zabraknąć takich dziwactw. Ale o dziwo powiem wam, że jakoś za bardzo mi one w tej animacji nie przeszkadzały. To znaczy, owszem, za każdym razem, gdy poznawałam kolejnego cudacznego bohatera uderzało mnie to, jak bardzo animacje znane mi na co dzień, różnią się od anime. Jednak tak jak mówiłam, w tym przypadku bardzo mi się to spodobało. Najnormalniejsza z tych wszystkich postaci okazała się, jak dla mnie, nasza małą główna bohaterka, czyli Chihiro. Niesamowicie spodobało mi się to, jak wielką zmianę przechodzi dziewczynka. Nie wiem, ile mogła mieć lat (może jakieś 11?), ale niewątpliwie na samym początku filmu zachowywała się właśnie jak takie typowe dziecko. Później jednak, im bardziej uświadamiała sobie, że to właśnie w jej rękach leży los jej i jej rodziców, oraz gdy dotarła do niej myśl, że żeby przeżyć, musi zmienić swoje podejście, zmieniła się nie do poznania! Bardzo spodobało mi się to, że ta jej ewolucja nie zaszła tak z sekundy na sekundę, tylko wszystko działo się bardzo płynnie - tak, jak powinno się to odbywać. Muszę przyznać, że na prawdę mnie to oczarowało i jestem pod wielkim wrażeniem samej Chihiro, jak i twórców tego anime, za to, w jaki umiejętny sposób to wszystko rozplanowali.


A teraz śmiejcie się ze mnie do woli, ale muszę wam wyznać, że strasznie przerażała mnie postać No-Face, czyli tego dziwnego ducha, który pożerał wszystko, co spotkał na swojej drodze. Jednocześnie bardzo mnie ta postać intrygowała i przez cały film mocno chciałam wiedzieć, o co z nim tak na prawdę chodzi.

W Spirit Away: W Krainie Bogów dosłownie cały czas coś się dzieje! Ja do oglądania tej produkcji podchodziłam na prawdę sceptycznie i przyznam, że oglądałam ją głównie po to, aby pośmiać się trochę z tych wszystkich dziwnych postaci. Ale uwierzcie mi, gdy tylko Chihiro z rodzicami dotarła pod tą tajemniczą budowlę w lesie, nie mogłam odkleić wzroku od ekranu. I tak przez pozostałe 2 godziny. Już dawno nie oglądałam żadnego filmu z taki zapałem. I nawet teraz mam wielką ochotę jeszcze raz zagłębić się w tą historię. Wszystko, co się tam działo, było tak niesamowite, że nie ma innego wyjścia, jak tylko gapić się w ten ekran i z wielkim zapałem wchłaniać to, co się z niego wydobywa. Z tego, co później przeczytałam, animacja ta w 2003 roku zdobyła Oscara w kategorii Najlepszy Film Animowany, zwyciężając z Epoką Lodowcową oraz Lilo i Stitch'em - a to mówi chyba samo za siebie 😍


Oczywiście ja, jak to ja, po obejrzeniu tego filmu, trochę sobie o nim poczytałam i po pierwsze prawie spadłam z krzesła, gdy dowiedziałam się, że tak na prawdę jest to film Disneya (serio, tak jest! Tylko reżyser Hayao Miyazaki zastrzegł sobie, że na początku tej animacji nie może pojawić się znak Disneya, jak to zawsze bywa w przypadku produkcji tej wytwórni), a po drugie to przesłanie, które potwierdził sam twórca powala na kolana. W sumie, gdy się je już pozna, patrzy się na tą animację całkowicie inaczej, dlatego ja nie będę wam go tutaj zdradzała - jeśli jesteście ciekawi, najpierw obejrzyjcie film, a potem poszperajcie w sieci 😁 

Także kończąc już, bo za chwilę z tej krótkiej recenzji wyjdzie trój tomowa powieść, powtórzę jeszcze raz - Spirit Away to było coś! Na prawdę nie spodziewałam się, że jakiekolwiek anime tak bardzo mnie wciągnie. I wierzcie lub nie, ale ja już planuję sobie jakiś kolejny seans z tym gatunkiem 😄  Także ja ze swojej strony mogę wam jak najbardziej polecić tą produkcję no i jeśli jeszcze jej nie oglądaliście, zachęcić tylko do jak najszybszego seansu! Uwierzcie mi - na prawdę warto!







Tytuł oryginału: Sen to Chihiro no Kamikakushi

Reżyseria: Hayao Miyazaki

Scenariusz: Hayao Miyazaki

Gatunek: Fantasy, Przygodowy, Anime

Czas trwania: 2 godz. 5 min.

Premiera: 4 kwietnia 2003 (Polska), 20 lipca 2001 (świat)

Produkcja: Japonia

Ocena: 8/10

Klikając na plakat filmu zostaniesz przeniesiony do jego zwiastuna na youtube.com

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Twoja opinia jest dla mnie ważna. Tak więc zostaw po sobie jakiś ślad - tobie zajmie to tylko chwilę, a mi sprawi ogromną przyjemność i satysfakcję, że moja praca nie idzie na marne!
Katherine Parker

Copyright © 2014 About Katherine
Designed By Blokotek